Rozdział 30
Te róże są dla ciebie, abyś wiedziała, że ja tak szybko się nie poddam.
Zapamiętaj skarbie nie pasujesz do Neymara i nie pozwolę żebyście
miło sobie żyli razem. Zrobię wszystko co w mojej mocy aby to
zepsuć !!
BJ :*
Przeraziłam się jak tylko to przeczytałam, ale nie wiedziałam co oznaczał inicjał ,,BJ'' nie byłam pewna kto to może być. Skoro Jamie jest w więzieniu, znaczy powinien tam być, ale czy jest na pewno to tego nie wiem. Zrobiło mi się słabo, więc usiadłam w salonie. Róże leżały na środku na podłodze nie mogłam ich dotknąć nie dałam rady. Kto chce mi zniszczyć życie ? Czemu akurat dla mnie ? Czym ja zawiniłam. Nie wiem sama. Siedziałam tak i myślałam, cały ból głowy powrócił. W pewnym momencie drzwi do domu się otworzyły. Był to Ney.
- Kochanie wróciłem - rzucił klucze na szafkę, zdjął buty i wszedł do salonu, jak zobaczył róże podniósł je i przeczytał karteczkę. Widziałam, że się bardzo zdenerwował jak to czytał. - Wiesz od kogo są ? - nic się nie odzywałam, zakryłam twarz i nie wiedziałam co myśleć. Brazylijczyk z bukietem zniknął za drzwiami domu i po chwili wrócił już bez nich. Podszedł do mnie i usiadł obok. Odwrócił mnie tak, że nasze oczy były na przeciwko siebie. Wziął mnie na kolana i mocno przytulił do siebie. Nie przeszkadzało mi to, że jest spocony po prostu tego potrzebowałam.
- Nie mam pojęcia od kogo są - odezwałam się po chwili prawie szeptem
- Spokojnie nie myślmy o tym. To jest nie ważne. Jak się czujesz ?
- Dzięki tobie o wiele lepiej. Dziękuje za koktajl i cały poranek - dałam mu buziaka i ponownie się w niego wtuliłam
- Nie ma za co. Muszę wziąć prysznic. - wstałam z jego kolan i pozwoliłam mu wstać. Szybko mnie pocałował i poszedł na górę za to ja położyłam się na kanapie i dalej próbowałam jakoś poskładać wszystkie ostatnie dni tak żeby dowiedzieć się kto chce się mnie pozbyć. Leżałam tak sobie i myślałam, że nawet nie zauważyłam kiedy Brazylijczyk wrócił już przebrany. - Nie będziesz się chyba tym zamartwiać ? Zresztą co ja pytam nie pozwolę ci na to. Co powiesz na kino ?
- Może i masz rację, a jaki film wybieramy ? - wstałam i usiadłam, Brazylijczyk usiadł obok mnie wziął laptopa do ręki i zaczął przeglądać różne filmy i recenzje.
- Horror ? - uśmiechnął się
- Chciałbyś , dawaj ten komputer - wyrwałam mu z rąk laptopa i położyłam na swoich kolanach. Brazylijczyk zaśmiał się i objął mnie ramieniem. Przeglądałam wszystkie filmy i w sumie nie było nic ciekawego. - Nie ma nic ciekawego w kinie. Może porobimy coś innego ?
- A co byś chciała ?
- No właśnie nie wiem, nie ma Diego to i nie ma za kim biegać i pilnować. Zadzwonię do twojej mamy, a później pomyślimy ok ?
- Ok - wstałam i poszłam do sypialni po telefon i zadzwoniłam do mamy Neya. Trochę z nią pogadałam. Podobno mały bardzo dobrze się bawi. Tęsknię za nim nawet nie wiecie jak bardzo, ale muszę wytrzymać. Został mniej więcej jeszcze tydzień do jego powrotu. Po rozmowie z Panią Nadie zrobiłam się trochę spokojniejsza. Odłożyłam telefon i wróciłam do Brazylijczyka.
- To co robimy ?
- Hmm może... Wiem ! Dzisiaj jest mecz na Camp Nou możemy pójdziemy ?
-Super pomysł, a kto gra ?
- Młodzi z Barcy B i młodzi z Valencii
- Ok a o której mecz ?
- 16 . Jest już 13 także spoko. Za dużo czasu nam nie zostało.
- To przez dwie godziny pograjmy w PES
- Serio ? Dobra, ale ja gram Barceloną
- Ejjj to nie fair - dostał kuksańca w bok. Zanim zdążył cokolwiek zrobić szybko pobiegłam do salonu i włączyłam grę w ostatniej chwili zdążyłam zapisać swoją drużynę, którą była Fc Barcelona.
- I to ja jestem nie fair ? I tak wygram - Ney grał Espanoylem. Gra była bardzo zacięta u mnie jak to zwykle bywa jeden z piłkarzy wyleciał za czerwoną kartkę i sporo miałam żółtych. Jak nie dawałam rady zabierać piłki Neyowi to faulowałam. - Dobrze, że ty w rzeczywistości nie grasz, bo inaczej pozabijałabyś inne zawodniczki - zaśmiał się
- Co ja zrobię, że mi na drodze stawałeś - zaczęliśmy się śmiać. Wynik końcowy to 4:2 oczywiście dla Neymara, ale jeszcze będzie rewanż, ale nie dzisiaj. Wyłączyliśmy grę i poszliśmy się przebrać. Na stadionie byliśmy trochę przed 16. Zajęliśmy miejsca w loży VIP oczywiście nie obyło się bez autografów i zdjęć. Cały mecz trochę mi się dłużył. Lubię piłkę nożną, ale tylko jeśli to grają moi przyjaciele. Ta jedyna Fc Barcelona, która jest nie zastąpiona to ich lubię oglądać. Ale no ze względu na Neya nie pokazywałam tego, że mi się nudzi. Po 90 minutach mecz się zakończył 3:2 dla Barcelony. Trybuny szalały chociaż za dużych tłumów nie było. Była godzina 18 wstaliśmy i poszliśmy do samochodu. Całą drogę zanim doszliśmy do parkingu słuchałam Neymara jak to piłkarze powinni grać, a co robili dobrze, a co źle.
- Ney ja też oglądałam ten mecz - przerwałam mu
- Sorki, ale wiesz, że ja muszę
- Hahah wiem wiem - pocałowałam go w policzek i poszliśmy dalej.
- Może zjemy coś na mieście ?
- W sumie to chyba dobry pomysł - wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jakiejś knajpki. Padło na pizzerię. Zajęliśmy swój stolik, po chwili kelnerka przyniosła nam karty dań. - Hmm może ja na sałatkę dzisiaj postawię
- Zdrowo jak zawsze. Ja zostaje przy pizzy, a w domu zjem nutellę, bo mam wielką ochotę.
- A potem 3 godziny na siłowni tak dobry plan - zaśmiałam się
- Jak będziesz ze mną to mi pasuje
- Ok - zaczęliśmy się śmiać, po chwili kelnerka zapisała nasze zamówienie i zniknęła za drzwiami kuchni. Na jedzenie czkaliśmy jakieś 15 minut. Zjedliśmy, Ney zapłacił i mogliśmy wracać do domu. W domu byliśmy około 20 jak nie później. Brazylijczyk tak jak powiedział wziął cały słoik nutelli i usiadł na kanapie przed telewizorem za to ja zrobiłam sobie koktajl ze świeżych owoców i dołączyłam do niego.
- Gruby będziesz - powiedziałam do Brazylijczyka
- I tak mnie będziesz kochać więc mogę być gruby. - zastanowił się chwilę - Będziesz mnie kochać prawda ?
- Głupie pytanie, oczywiście, że tak nawet jeśli będziesz brzydki, głuchy i ślepy to i tak będę cię kochać - pocałowaliśmy się czule i wróciliśmy do oglądania telewizji. Około 23 skończył się film który oglądaliśmy więc postanowiliśmy pójść spać. Wzięłam prysznic i położyłam się koło Brazylijczyka i tak usnęłam.
Tydzień później
Dzisiaj wracają rodzice Neya i mój kochany synek. Nareszcie nie mogę się doczekać, aż go przytulę. Cały ten tydzień w sumie nic się nie działo. Razem z Neyem codziennie chodziliśmy na spacery, a wieczory spędzaliśmy albo w salonie, albo w sypialni. Oczywiście częściej w sypialni, ale nie ważne. Postanowiłam, że na razie nie będę pracować. Zajmę się wychowaniem Diego. Niedługo skończy rok może wyślemy go do jakiegoś żłobka i wtedy poszukam jakiejś pracy. Zastanawialiśmy się gdzie zrobić urodziny Diego i wyszło, że zrobimy je w domu. Zaprosimy wszystkich znajomych i razem będziemy świętować. Wybiła 13 siedzę w kuchni i robię obiad, niedługo wróci Ney i przyjadą rodzice Brazylijczyka. Zrobiłam łososia z warzywami, risotto i sałatkę. Napracowałam się trochę. Kiedy wszystko było gotowe, nakryłam do stołu i trochę ogarnęłam bałagan. Około 14 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i się od razu uśmiechnęłam.
- Dzień dobry, proszę wchodzić - przywitałam rodziców Neya i zaprosiłam do środka. Pomiędzy nimi stał mój malutki kochany synek. On stał !!! Żałuję, że nie widziałam jego pierwszego kroku, ale ważne, że już potrafi chodzić.
- Witaj skarbie - oboje się ze mną przywitali i weszli do środka, ukucnęłam przy mały i wyciągnęłam ręce. Od razu do mnie przybiegł i wpadł mi w ramiona. Byłam taka szczęśliwa. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
- Witaj skarbie tęskniłam
- Mama - odpowiedział trochę nie zrozumiale, ale zawsze coś. Aż mi się ciepło zrobiło w środku.
- Tak mama - uśmiechnęłam się. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać. Trochę posłuchałam opowieści. Około 15 do domu wrócił Ney. Od razu wziął Diego i zaczął nim kręcić. Strasznie się ucieszył jak zobaczył, że mały chodzi. Usiadł do nas do stołu i dopiero wtedy zaczęliśmy jeść. Diego siedział na kolanach Neya i nie chciał zejść. Wyglądali strasznie słodko. Powiedzieliśmy o zaręczynach rodzicom bardzo się ucieszyli i zaczęli nas ściskać. Około godziny 18 pożegnaliśmy rodziców Neya, którzy musieli wracać do siebie. Podziękowałam im za opiekę nad Diego. Wzięłam małego od Neya, a Brazylijczyk posprzątał po kolacji.
- Jak tam na treningu ? - zapytałam
- W porządku. Za dwa dni wyjeżdżam na mecz. Chcesz ze mną jechać i Diego ?
- A gdzie dokładnie ?
- Do Londynu
- Pomyślę jeszcze, ale może - uśmiechnęłam się. Wyszliśmy wszyscy razem na taras, bo pogoda była wspaniała. Było bardzo jasno i ciepło. Usiedliśmy na leżaku, wyjęłam telefon i zrobiłam naszej trójce zdjęcie. Od razu wstawiłam na instagrama z dopiskiem : ,, Nareszcie w komplecie <3 '' . Ney od razu polubił i skomentował. Tak posiedzieliśmy chyba z godzinę. Razem z Neyem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a mały bawił się moją bluzką. Około 20 oddałam małego Neymarowi, a ten zaniósł go na górę i położył spać. Ja dalej siedziałam na tarasie i patrzyłam w niebo. Nawet nie widziałam kiedy przyszedł Neymar. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- O czym tak myślisz ? - zapytał Brazylijczyk
- O nas - zdziwił się jak to usłyszał
- Coś nie tak z nami ?
- Chciałabym się dowiedzieć komu przeszkadza to, że jesteśmy szczęśliwi. Męczy mnie to strasznie. Chcę żyć jak normalny człowiek jak inni ludzie. Nie przeszkadza mi to, że jesteś sławny i nie możemy wyjść w dzień do sklepu, ale przeszkadza mi to, że jest na świecie ktoś kto za wszelką cenę chce nasz zniszczyć.
- Kochanie wiem, że cię to męczy, ale razem przez to przejdziemy. Zobaczysz wszystko się ułoży. A myślałaś na tym kto mógł te kwiaty przysłać ?
- Wiesz w sumie tak. A co myślisz nad tym, że to Jamie i Bruna ?
- No to by się zgadzało BJ, ale co oni mają wspólnego ze sobą ?
- No właśnie tego nie wiem. I w sumie nie wiem czy chcę wiedzieć. Mam nadzieję, że jej nie spotkam na razie, bo inaczej jej coś zrobię.
- Spokojnie słońce moje. - pocałował mnie i tak nasza rozmowa się skończyła. Jego ręce błądziły po moim ciele za chwilę znalazły się pod koszulką. - Sypialnia ? Salon ? Taras ? - wydusił między pocałunkami
- Salon
- Ok - podniósł mnie i zaniósł do salonu. Tam moja bluzka szybko wylądowała na ziemi, ale i ja nie byłam dłużna. Szybko nasze ubrania znalazły się na ziemi, a my rozkoszowaliśmy się sobą. Namiętnie i długo. Buło nam to potrzebne obojgu. Przez te problemy, które ostatnio mieliśmy. Wyczerpani i bez siły opadliśmy na kanapę. Ney zakrył nas kocem i położył się bokiem do mnie opierając głowę na łokciu. Jego druga ręka spokojnie spoczywała na mojej piersi. - I jak się czujesz ? - zapytał uśmiechnięty
- Hmm teraz cudownie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Ja również. To co Isi jedziesz ze mną do Londynu ?
- No skoro chcesz to mogę lecieć, ale czekaj Diego zabieramy ?
- No jak chcesz.
- Tak zabieramy. - pocałowałam go i wtuliłam się w jego ciepły tors. Jeszcze trochę poleżeliśmy, ale już na prawdę zrobiło się późno więc postanowiliśmy pójść spać. Wzięliśmy prysznic i razem padliśmy zmęczeni na łóżko. Dzisiaj nie było problemu z zaśnięciem.
Następnego dnia rano wstałam pierwsza na zegarku widniała godzina 8. Nie budziłam Brazylijczyka, bo mógł sobie jeszcze pospać. Trening ma na 11, a gdzieś po 16 chyba trzeba być na lotnisku. Ubrałam się i poszłam do Diego. Nie spał, więc wzięłam go na ręce i przebrałam w czyste ubranie. Razem zeszliśmy na dół. Najpierw zrobiłam śniadanie małemu i spokojnie go nakarmiłam nie obyło się bez wygłupiania. Kiedy skończył jeść postawiłam go na ziemi, a ten od razu pomaszerował do salonu do swoich zabawek. Ja natomiast zajęłam się robieniem śniadania dla siebie i Brazylijczyka. Zrobiłam tosty do tego sałatka i sok z pomarańczy. Kiedy wszystko było gotowe jak na zawołanie na dole pojawił się Brazylijczyk. Wszedł do salonu kiedy zobaczył go Diego zaczął do niego biec
- Tata, tata - Neymar jak to usłyszał to mało co mu oczy nie wypadły. Był tak zaskoczony, a zarazem bardzo szczęśliwy
- Synku, hej - wziął go na ręce i mocno przytulił, trochę z nim się pobawił i przyszedł do stołu na śniadanie. - Hej skarbie - dał mi buziaka i zajął swoje miejsce
- Hej. Smacznego
- Wzajemnie - zjedliśmy spokojnie śniadanie, ja zajęłam się sprzątaniem, a Brazylijczyk wrócił do małego.
- Kochanie już 10 musisz jechać na trening - próbowałam przekonać Neymara, ale ten cały czas bawił się ze swoim synkiem i nie chciał go zostawić.
- Hmm wezmę go na trening. Niech się uczy od małego.
- Już przecież raz był, ale to chyba tylko go wtedy oprowadzałeś.
- Tak pamiętam. Wiem i dlatego dzisiaj zabiorę go na trening. Zgadzasz się Isi ? - zrobił maślane oczka w moim kierunku
- Dobra zgadzam się idź się szykować, a ja przebiorę Diego
- Tak ! Dziękuje misiek - wstał, szybko mnie pocałował i pobiegł na górę. Wzięłam Diego i poszłam do jego pokoju żeby go przebrać. Założyłam mu czarne rurki materiałowe, koszulkę Barcelony do tego czarne adidasy z Nike i bluza z kapturem też z Nike. Tak bardzo przypomina mi on Neymara. Większość jego ubrań kupuję Ney, ja może 5 rzeczy mu kupiłam Brazylijczyk zazwyczaj mnie wyprzedzał. No nic może jak kiedyś będę miała córkę to wtedy ja będę mogła kupować jej ubranka. Wzięłam Diego i zeszłam na dół tam czekał już Neymar. Dałam mu Diego na ręce.
- Masz go dobrze pilnować i masz być ostrożny
- Tak kochanie wiem wiem. W końcu jestem jego ojcem dam radę. - uśmiechnął się i mnie pocałował po czym zniknął za drzwiami. No i zostałam sama. Postanowiłam spakować walizkę. Nie zdążyłam wejść do sypialni jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Ney czegoś zapomniał. Zeszłam na dół i otworzyłam
- Ney czego ... - nie zdążyłam dokończyć
-Super pomysł, a kto gra ?
- Młodzi z Barcy B i młodzi z Valencii
- Ok a o której mecz ?
- 16 . Jest już 13 także spoko. Za dużo czasu nam nie zostało.
- To przez dwie godziny pograjmy w PES
- Serio ? Dobra, ale ja gram Barceloną
- Ejjj to nie fair - dostał kuksańca w bok. Zanim zdążył cokolwiek zrobić szybko pobiegłam do salonu i włączyłam grę w ostatniej chwili zdążyłam zapisać swoją drużynę, którą była Fc Barcelona.
- I to ja jestem nie fair ? I tak wygram - Ney grał Espanoylem. Gra była bardzo zacięta u mnie jak to zwykle bywa jeden z piłkarzy wyleciał za czerwoną kartkę i sporo miałam żółtych. Jak nie dawałam rady zabierać piłki Neyowi to faulowałam. - Dobrze, że ty w rzeczywistości nie grasz, bo inaczej pozabijałabyś inne zawodniczki - zaśmiał się
- Co ja zrobię, że mi na drodze stawałeś - zaczęliśmy się śmiać. Wynik końcowy to 4:2 oczywiście dla Neymara, ale jeszcze będzie rewanż, ale nie dzisiaj. Wyłączyliśmy grę i poszliśmy się przebrać. Na stadionie byliśmy trochę przed 16. Zajęliśmy miejsca w loży VIP oczywiście nie obyło się bez autografów i zdjęć. Cały mecz trochę mi się dłużył. Lubię piłkę nożną, ale tylko jeśli to grają moi przyjaciele. Ta jedyna Fc Barcelona, która jest nie zastąpiona to ich lubię oglądać. Ale no ze względu na Neya nie pokazywałam tego, że mi się nudzi. Po 90 minutach mecz się zakończył 3:2 dla Barcelony. Trybuny szalały chociaż za dużych tłumów nie było. Była godzina 18 wstaliśmy i poszliśmy do samochodu. Całą drogę zanim doszliśmy do parkingu słuchałam Neymara jak to piłkarze powinni grać, a co robili dobrze, a co źle.
- Ney ja też oglądałam ten mecz - przerwałam mu
- Sorki, ale wiesz, że ja muszę
- Hahah wiem wiem - pocałowałam go w policzek i poszliśmy dalej.
- Może zjemy coś na mieście ?
- W sumie to chyba dobry pomysł - wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jakiejś knajpki. Padło na pizzerię. Zajęliśmy swój stolik, po chwili kelnerka przyniosła nam karty dań. - Hmm może ja na sałatkę dzisiaj postawię
- Zdrowo jak zawsze. Ja zostaje przy pizzy, a w domu zjem nutellę, bo mam wielką ochotę.
- A potem 3 godziny na siłowni tak dobry plan - zaśmiałam się
- Jak będziesz ze mną to mi pasuje
- Ok - zaczęliśmy się śmiać, po chwili kelnerka zapisała nasze zamówienie i zniknęła za drzwiami kuchni. Na jedzenie czkaliśmy jakieś 15 minut. Zjedliśmy, Ney zapłacił i mogliśmy wracać do domu. W domu byliśmy około 20 jak nie później. Brazylijczyk tak jak powiedział wziął cały słoik nutelli i usiadł na kanapie przed telewizorem za to ja zrobiłam sobie koktajl ze świeżych owoców i dołączyłam do niego.
- Gruby będziesz - powiedziałam do Brazylijczyka
- I tak mnie będziesz kochać więc mogę być gruby. - zastanowił się chwilę - Będziesz mnie kochać prawda ?
- Głupie pytanie, oczywiście, że tak nawet jeśli będziesz brzydki, głuchy i ślepy to i tak będę cię kochać - pocałowaliśmy się czule i wróciliśmy do oglądania telewizji. Około 23 skończył się film który oglądaliśmy więc postanowiliśmy pójść spać. Wzięłam prysznic i położyłam się koło Brazylijczyka i tak usnęłam.
Tydzień później
Dzisiaj wracają rodzice Neya i mój kochany synek. Nareszcie nie mogę się doczekać, aż go przytulę. Cały ten tydzień w sumie nic się nie działo. Razem z Neyem codziennie chodziliśmy na spacery, a wieczory spędzaliśmy albo w salonie, albo w sypialni. Oczywiście częściej w sypialni, ale nie ważne. Postanowiłam, że na razie nie będę pracować. Zajmę się wychowaniem Diego. Niedługo skończy rok może wyślemy go do jakiegoś żłobka i wtedy poszukam jakiejś pracy. Zastanawialiśmy się gdzie zrobić urodziny Diego i wyszło, że zrobimy je w domu. Zaprosimy wszystkich znajomych i razem będziemy świętować. Wybiła 13 siedzę w kuchni i robię obiad, niedługo wróci Ney i przyjadą rodzice Brazylijczyka. Zrobiłam łososia z warzywami, risotto i sałatkę. Napracowałam się trochę. Kiedy wszystko było gotowe, nakryłam do stołu i trochę ogarnęłam bałagan. Około 14 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i się od razu uśmiechnęłam.
- Dzień dobry, proszę wchodzić - przywitałam rodziców Neya i zaprosiłam do środka. Pomiędzy nimi stał mój malutki kochany synek. On stał !!! Żałuję, że nie widziałam jego pierwszego kroku, ale ważne, że już potrafi chodzić.
- Witaj skarbie - oboje się ze mną przywitali i weszli do środka, ukucnęłam przy mały i wyciągnęłam ręce. Od razu do mnie przybiegł i wpadł mi w ramiona. Byłam taka szczęśliwa. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
- Witaj skarbie tęskniłam
- Mama - odpowiedział trochę nie zrozumiale, ale zawsze coś. Aż mi się ciepło zrobiło w środku.
- Tak mama - uśmiechnęłam się. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać. Trochę posłuchałam opowieści. Około 15 do domu wrócił Ney. Od razu wziął Diego i zaczął nim kręcić. Strasznie się ucieszył jak zobaczył, że mały chodzi. Usiadł do nas do stołu i dopiero wtedy zaczęliśmy jeść. Diego siedział na kolanach Neya i nie chciał zejść. Wyglądali strasznie słodko. Powiedzieliśmy o zaręczynach rodzicom bardzo się ucieszyli i zaczęli nas ściskać. Około godziny 18 pożegnaliśmy rodziców Neya, którzy musieli wracać do siebie. Podziękowałam im za opiekę nad Diego. Wzięłam małego od Neya, a Brazylijczyk posprzątał po kolacji.
- Jak tam na treningu ? - zapytałam
- W porządku. Za dwa dni wyjeżdżam na mecz. Chcesz ze mną jechać i Diego ?
- A gdzie dokładnie ?
- Do Londynu
- Pomyślę jeszcze, ale może - uśmiechnęłam się. Wyszliśmy wszyscy razem na taras, bo pogoda była wspaniała. Było bardzo jasno i ciepło. Usiedliśmy na leżaku, wyjęłam telefon i zrobiłam naszej trójce zdjęcie. Od razu wstawiłam na instagrama z dopiskiem : ,, Nareszcie w komplecie <3 '' . Ney od razu polubił i skomentował. Tak posiedzieliśmy chyba z godzinę. Razem z Neyem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a mały bawił się moją bluzką. Około 20 oddałam małego Neymarowi, a ten zaniósł go na górę i położył spać. Ja dalej siedziałam na tarasie i patrzyłam w niebo. Nawet nie widziałam kiedy przyszedł Neymar. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- O czym tak myślisz ? - zapytał Brazylijczyk
- O nas - zdziwił się jak to usłyszał
- Coś nie tak z nami ?
- Chciałabym się dowiedzieć komu przeszkadza to, że jesteśmy szczęśliwi. Męczy mnie to strasznie. Chcę żyć jak normalny człowiek jak inni ludzie. Nie przeszkadza mi to, że jesteś sławny i nie możemy wyjść w dzień do sklepu, ale przeszkadza mi to, że jest na świecie ktoś kto za wszelką cenę chce nasz zniszczyć.
- Kochanie wiem, że cię to męczy, ale razem przez to przejdziemy. Zobaczysz wszystko się ułoży. A myślałaś na tym kto mógł te kwiaty przysłać ?
- Wiesz w sumie tak. A co myślisz nad tym, że to Jamie i Bruna ?
- No to by się zgadzało BJ, ale co oni mają wspólnego ze sobą ?
- No właśnie tego nie wiem. I w sumie nie wiem czy chcę wiedzieć. Mam nadzieję, że jej nie spotkam na razie, bo inaczej jej coś zrobię.
- Spokojnie słońce moje. - pocałował mnie i tak nasza rozmowa się skończyła. Jego ręce błądziły po moim ciele za chwilę znalazły się pod koszulką. - Sypialnia ? Salon ? Taras ? - wydusił między pocałunkami
- Salon
- Ok - podniósł mnie i zaniósł do salonu. Tam moja bluzka szybko wylądowała na ziemi, ale i ja nie byłam dłużna. Szybko nasze ubrania znalazły się na ziemi, a my rozkoszowaliśmy się sobą. Namiętnie i długo. Buło nam to potrzebne obojgu. Przez te problemy, które ostatnio mieliśmy. Wyczerpani i bez siły opadliśmy na kanapę. Ney zakrył nas kocem i położył się bokiem do mnie opierając głowę na łokciu. Jego druga ręka spokojnie spoczywała na mojej piersi. - I jak się czujesz ? - zapytał uśmiechnięty
- Hmm teraz cudownie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Ja również. To co Isi jedziesz ze mną do Londynu ?
- No skoro chcesz to mogę lecieć, ale czekaj Diego zabieramy ?
- No jak chcesz.
- Tak zabieramy. - pocałowałam go i wtuliłam się w jego ciepły tors. Jeszcze trochę poleżeliśmy, ale już na prawdę zrobiło się późno więc postanowiliśmy pójść spać. Wzięliśmy prysznic i razem padliśmy zmęczeni na łóżko. Dzisiaj nie było problemu z zaśnięciem.
Następnego dnia rano wstałam pierwsza na zegarku widniała godzina 8. Nie budziłam Brazylijczyka, bo mógł sobie jeszcze pospać. Trening ma na 11, a gdzieś po 16 chyba trzeba być na lotnisku. Ubrałam się i poszłam do Diego. Nie spał, więc wzięłam go na ręce i przebrałam w czyste ubranie. Razem zeszliśmy na dół. Najpierw zrobiłam śniadanie małemu i spokojnie go nakarmiłam nie obyło się bez wygłupiania. Kiedy skończył jeść postawiłam go na ziemi, a ten od razu pomaszerował do salonu do swoich zabawek. Ja natomiast zajęłam się robieniem śniadania dla siebie i Brazylijczyka. Zrobiłam tosty do tego sałatka i sok z pomarańczy. Kiedy wszystko było gotowe jak na zawołanie na dole pojawił się Brazylijczyk. Wszedł do salonu kiedy zobaczył go Diego zaczął do niego biec
- Tata, tata - Neymar jak to usłyszał to mało co mu oczy nie wypadły. Był tak zaskoczony, a zarazem bardzo szczęśliwy
- Synku, hej - wziął go na ręce i mocno przytulił, trochę z nim się pobawił i przyszedł do stołu na śniadanie. - Hej skarbie - dał mi buziaka i zajął swoje miejsce
- Hej. Smacznego
- Wzajemnie - zjedliśmy spokojnie śniadanie, ja zajęłam się sprzątaniem, a Brazylijczyk wrócił do małego.
- Kochanie już 10 musisz jechać na trening - próbowałam przekonać Neymara, ale ten cały czas bawił się ze swoim synkiem i nie chciał go zostawić.
- Hmm wezmę go na trening. Niech się uczy od małego.
- Już przecież raz był, ale to chyba tylko go wtedy oprowadzałeś.
- Tak pamiętam. Wiem i dlatego dzisiaj zabiorę go na trening. Zgadzasz się Isi ? - zrobił maślane oczka w moim kierunku
- Dobra zgadzam się idź się szykować, a ja przebiorę Diego
- Tak ! Dziękuje misiek - wstał, szybko mnie pocałował i pobiegł na górę. Wzięłam Diego i poszłam do jego pokoju żeby go przebrać. Założyłam mu czarne rurki materiałowe, koszulkę Barcelony do tego czarne adidasy z Nike i bluza z kapturem też z Nike. Tak bardzo przypomina mi on Neymara. Większość jego ubrań kupuję Ney, ja może 5 rzeczy mu kupiłam Brazylijczyk zazwyczaj mnie wyprzedzał. No nic może jak kiedyś będę miała córkę to wtedy ja będę mogła kupować jej ubranka. Wzięłam Diego i zeszłam na dół tam czekał już Neymar. Dałam mu Diego na ręce.
- Masz go dobrze pilnować i masz być ostrożny
- Tak kochanie wiem wiem. W końcu jestem jego ojcem dam radę. - uśmiechnął się i mnie pocałował po czym zniknął za drzwiami. No i zostałam sama. Postanowiłam spakować walizkę. Nie zdążyłam wejść do sypialni jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Ney czegoś zapomniał. Zeszłam na dół i otworzyłam
- Ney czego ... - nie zdążyłam dokończyć
Przepraszam za tak beznadziejny rozdział, ale nie mam czasu. Te dwa miesiące będą dla mnie straszne, bo mam dużo nauki, więc rozdziały będą rzadziej się pojawiać. Przepraszam :**
Do następnego :*
21 komentarzy = 31 rozdział
Jak to jest beznadziejny rozdział to albo ja nie mam gustu, albo ty się nie znasz ;D o matko, jak to będzie Bruna i Jamie to strasznie mnie to zirytuje. Oczywiście nie przez sam pryzmat faktu, że się pojawią, tylko przez ten, że te kwiaty to napewno oni :/ czekam na następny rozdział, bo ten był oczywiście cudowny! <3 masz racje, skup się na nauce i wszystko będzie dobrze! Powodzenia kochana! <3
OdpowiedzUsuńDziękuje ci słońce <3 Staram się skupić :*
UsuńCo ty gadasz , rozdział jest cudowny , będę czekała cierpliwie na next bo warto , w między czasie zapraszam do siebie http://amoryamistad.blox.pl/2016/02/Rozdzial-23.html
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością :)
I zapraszam do siebie na nowości : http://neymarovaa.blogspot.com/2016/02/rozdzia-3.html
boski jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńczekam na next!!
OdpowiedzUsuńboski rozdzial juz nie moge doczekac sie kolejnego !!
OdpowiedzUsuńpisz szybko next!!!!!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać twojego bloga!! Jest po prostu rewelacyjny! :*. Czytam wiele blogów, ale ten z tych wszystkich jest NAJLEPSZY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMasz OGROMNY TALENT do pisania i prowadzenia takich blogów z opowiadaniami. Potrafisz w swoim opowiadaniu najpierw kompletnie namieszać a potem napisać tak, że wszystko świetnie się kończy. Z całego serca zazdroszczę Ci takiego talentu do pisania tak świetnych opowiadań, ale również bardzo się ciesze, że mogę czytać takie mega dodawane przez Ciebie rozdziały. Mam nadzieję,że gdy już zakończysz pisać tego bloga to zaczniesz pisać nowego, ponieważ tak jak już pisałam wcześniej masz talent ;)
Ale się rozpisałam...
Przepraszam za tak długi kom po prostu musiałam Ci to napisać. Mam nadzieję,że zmotywuje Cię to do pisania kolejnych rozdziałów :)
JUŻ CZEKAM NA KOLEJNY!!!!!!!! <3!
Dziękuje :** Na prawdę mega komentarz, który mocno motywuje <3 Dziękuje jeszcze raz :*
UsuńSupcio!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! <3 uwielbiam tego bloga!
OdpowiedzUsuńextra!!!
OdpowiedzUsuńextra!!!
OdpowiedzUsuńświetny blog. Jeden z najlepszych jaki czytam ;)
OdpowiedzUsuńPISZ SZYBKO NEXT!!;*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!! :)
OdpowiedzUsuń<3!
OdpowiedzUsuń