Rozdział 29
To był Jamie, ale co on chciał ?
- Jamie czego ty chcesz ?
- Jak możesz być z kimś takim jak Neymar ? On nie jest dla ciebie. - cały czas mnie ciągnął przed siebie
- Skąd ty możesz wiedzieć kto jest dla mnie ?
- Ja !
- Co ty pieprzysz do cholery ?! - zdenerwowałam się i teraz to ja szarpnęłam z całej siły i udało mi się uwolnić - Jak możesz tak w ogóle mówić ? Ja cię nawet dobrze nie znam, w ogóle ty masz coś w głowie ?
- Odkąd cię zobaczyłem to się w tobie zakochałem, ale jak widzę już ktoś mnie wyprzedził, ale skoro nie mogę mieć czegoś bez użycia siły, to użyję siły żeby to zdobyć - złapał mnie i popchnął na ścianę.
W tym samym czasie :
Neymar pov's
Is dalej nie ma nie wiem co się z nią dzieję, poszła do łazienki ale już minęło z 20 minut. Postanowiłem jej poszukać. Wziąłem Anto żeby sprawdziła czy Is jest w łazience, bo przecież ja tam nie wejdę.
- I co ? - zapytałem zdenerwowany
- Przykro mi Ney, ale jej tam nie ma
- Jak to ? Na pewno dobrze sprawdziłaś ? - nie wiem co mam myśleć, gdzie ona jest ?
- Tak na pewno, może źle się poczuła i poszła się przewietrzyć ? - zaraz dołączyli do nas Leo i Dani
- Co się dzieje ? - spytał Leo
- Is nigdzie nie ma - odezwałem się zdenerwowany. Wyszliśmy razem z klubu i nie wiedzieliśmy gdzie mamy szukać. Anto z Leo poszli w prawo, a ja z Danim w lewo. Byłem cały roztrzęsiony, a co jeśli jej coś się stało? Nie Neymar nie wymyślaj ! Szliśmy kiedy nagle usłyszałem jakieś krzyki. Skręciliśmy w boczną uliczkę i tam zobaczyłem jak jakiś koleś przyciska do ściany moją Is. Is strasznie krzyczała, a ręce tego mężczyzny były w miejscu w którym nie powinny być. Aż się we mnie zagotowało. Szybko podbiegłem do nich.
- Zostaw mnie w spokoju
- Nawet o tym nie myśl, zrobisz to co ci każę, albo mnie popamiętasz. Jestem dla ciebie stworzony uwierz
- Jesteś skończonym kretynem - jego ręce leżały na mojej talii i zmierzały coraz niżej, a jego twarz znajdowała się coraz bliżej mnie. Nie dałam rady się ruszyć, bo strasznie mocno mnie przycisnął, więc zaczęłam krzyczeć i wtedy poczułam ulgę. Ktoś bardzo mocno uderzył Jemiego w głowę. Był to Ney Boże dziękuje ci za to, że on się tu zjawił. Ney rzucił się na Jamiego i zaczął go bić gdzie tylko popadło. Dani próbował go odciągnąć za to ja zjechałam po ścianie. To było dla mnie za dużo niby do niego pyskowałam i udawałam silną, ale tak na prawdę strasznie się bałam. Siedziałam na ziemi, a z moich oczu łzy płynęły strumieniami. Kiedy Daniemu udało się odciągnąć Neymara ten szybko podbiegł do mnie i mnie mocno przytulił. Teraz dopiero czułam się bezpieczna.
- Kochanie już wszystko w porządku. Nic ci nie zrobił ? - pytał troskliwie Neymar, czułam jak jego serce mocno bije
- Nie na szczęście nie, ale żebyś przyszedł później...
- Cii już spokojnie nie kończ - ponownie przytulił mnie do siebie. Siedzieliśmy tak kilka minut. Dani zadzwonił na policję. Anto z Leo też przybiegli. Policja zabrała Jamiego, złożyłam zeznania Neymar cały czas mnie przytulał. Poszliśmy na parking gdzie był nasz samochód, niestety nie dałam rady kierować więc Ney zadzwonił po Jotę, żeby po nas przyjechał. Po około 20 minutach był, przyjechał taksówką. Wsiedliśmy do samochodu ja z Neyem z tyłu. Jota odwiózł nas pod dom i samochodem Neya wrócił do siebie. Jutro go odbierzemy. W domu byliśmy jakoś po 2. Poszłam wziąć prysznic, Ney czekał już w łóżku. Weszłam pod kołdrę i się w niego wtuliłam. Jakoś udało mi się zasnąć. Mam nadzieję, że szybko o tym zapomnę.
Następnego dnia rano, obudził mnie zapach tostów. Dziwne. otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Brazylijczyka, który trzymał tacę ze śniadaniem. Był jeszcze w samych bokserkach co dodawało więcej uroku dla śniadania.
- Witaj księżniczko jak się spało ? - zapytał siadając obok mnie i stawiając tacę na łóżku
- Cudownie, która jest godzina ?
- 8 a co ?
- To o której ty musiałeś wstać żeby to wszystko zrobić ?
- E tam o 7. Dobra nie ważne jemy ?
- Mmm tak - i zaczęliśmy jeśc, wszystko było przepyszne. Wtuliłam się w Neya i spokojnie kończyłam swojego tosta.
- Co tam ? - zapytał z troską w głosie
- W twoich ramionach czuję się bezpiecznie
- Kochanie jesteś bezpieczna, przy mnie zawsze będziesz - mocniej mnie do siebie przytulił i pocałował w czubek głowy. Po śniadaniu wstałam i razem z Brazylijczykiem wzięłam prysznic. Później ubraliśmy się w czyste ciuchy i zeszliśmy na dół. - Idziesz dzisiaj do pracy ? - zapytał Brazylijczyk
- Nie wiem, a ty ?
- Ja mam dzisiaj wolne, jak chcesz mogę z tobą pojechać i posiedzieć
- Nie musisz, myślę, że dzisiaj wezmę wolne i chyba poszukam czegoś nowego
- Skoro tak chcesz to się zgadzam. Co będziemy dzisiaj robić ?
- Nie pytam na co masz ochotę, bo wiem więc może pójdziemy na spacer, a potem trzeba iść na zakupy, bo jedzenie nam się kończy.
- Haha no dobrze możemy iść - wzięłam telefon i wyszliśmy z domu. Ney złapał mnie za rękę i tak ruszyliśmy przed siebie. Poszliśmy do parku, później na plażę. Zdjęliśmy buty i szliśmy brzegiem morza, woda lekko nas dotykała, słońce prażyło. Idealna pogoda na spacer.
- Powinniśmy tak częściej wychodzić i zabierać ze sobą Diego - odezwałam się
- Dobry pomysł, szczególnie w taką pogodę - tak chodziliśmy chyba 3 godziny. W końcu poszliśmy do sklepu. Neymar jak dziecko jeździł na wózku zamiast chodzić normalnie.
- Ile ty masz lat ? - zaśmiałam się
- 24 a co ? To już nie można sobie pojeździć ? - zaczęłam się śmiać i dalej wkładałam rzeczy do koszyka, które były nam potrzebne. Po zakupach wróciliśmy do domu i je rozpakowaliśmy. Była 15 trochę nam zeszło, ale to nic. Zjedliśmy szybki obiad i zastanawialiśmy się co będziemy dalej robić. Wtedy zadzwonił telefon Neya. Rozmawiał jakieś 10 minut.
- No to chyba mamy plany już - uśmiechnął się Brazylijczyk
- Jakie ?
- Pique robi imprezę u siebie w domu, tylko drużyna ze swoimi partnerkami. Chcesz iść ?
- Pewnie, a na którą ?
- Na 20, ale wyjedziemy o 19, bo t trochę daleko.
- No dobrze więc mam sporo czasu. - Była 16, więc do wyjazdu miałam 3 godziny spokojnie się wyrobię. Wstałam i udałam się do sypialni, Brazylijczyk podążył za mną, usiadł na łóżku i mi się przyglądał. Nie zwracałam na niego uwagi, otworzyłam szafę i zastanawiałam się co nałożyć. Zaczęłam wyjmować wszystko po kolei.
- Może pomogę ? - odezwał się z tyłu Brazylijczyk
- Jak możesz, mam za dużo ubrań i przez to nie mam w co się ubrać.
- Tak na pewno. - wstał i podszedł do mojej szafy, wyciągnął z niej rozkloszowaną spódniczkę w kolorze ołówkowym do tego bluzkę koszulową w kolorze pudrowego różu i trampki identycznego koloru jak bluzka. - Może być ?
- Jesteś najlepszym narzeczony na świecie - podbiegłam do niego i mocno przytuliłam, później oczywiście zaczęliśmy się namiętnie całować.
- Wiem, ale dziękuje. No teraz twoja kolej. Jakbyś zauważyła ja też nie mam w co się ubrać - to teraz ja miałam zadanie, ale dla Neya było łatwiej mi wybrać ubranie niż dla siebie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam granatowe rurki, białą koszulę i czarną marynarkę z białym wykończeniem do tego czarne Air maxy. - Pasuje ?
- Idealnie - tym razem to on mnie pocałował. Następnie poszliśmy wziąć prysznic, najpierw wzięłam ja po mnie Brazylijczyk. Kiedy brał prysznic ja stałam i układałam włosy. Spięłam je w wysokiego kucyka z lekko podniesioną grzywką z przodu. Nad makijażem długo się nie zastanawiałam lekko podkreśliłam rzęsy i zrobiłam kreskę, zresztą Neymar nie lubił jak się malowałam. Kiedy skończyłam, akurat Brazylijczyk wyszedł z pod prysznica i zabrał się za układanie swoich włosów. Po około 2 godzinach byliśmy prawie gotowi. Zostało nam się ubrać i mogliśmy jechać. Około 19 zeszliśmy na dół, wzięłam jeszcze torebkę, schowałam do niej telefon i byłam gotowa. Ney wziął kluczyki od Ferrari i ruszyliśmy w drogę. Pod domem Gerarda i Shaki byliśmy równo o 20. Kiedy wysiedliśmy było słychać głośną muzykę, czyli impreza już się zaczęła. Ney zadzwonił dzwonkiem i zaraz drzwi otworzył nam Geri.
- Hejka wchodźcie - zaprosił nas do środka, prawie wszyscy już byli. Podeszłam do dziewczyn i się z nimi przywitałam. Ney gdzieś zniknął z chłopakami. Po 2 godzinach impreza rozkręciła się na dobre, Neymar nic nie pił ty razem, ja wypiłam dwa drinki dla odwagi. W pewnym momencie na stole znalazł się Dani
- Moi kochani zebrani nie ja powinienem to ogłaszać, ale no cóż takie życie. Jedna para z naszej tu zebranej grupy ma dla nas świetną wiadomość. - Nie wiedziałam o co chodzi, myślałam, że to nie chodzi o mnie i Neya niestety się pomyliłam. Dani zszedł ze stołu podszedł do mnie i Neya wziął nas za ręce i wyprowadził na środek salonu. Podniósł moją rękę na której znajdował się pierścionek - Ta para to Ney i Is. Kilka dni temu ta o to dama zgodziła się wychować i ujarzmić tego o to Pana. Wkopała się dziewczyna, ale to szczegół - wszyscy zaczęli się śmiać, a Ney uderzył ręką w czoło z powątpiewaniem - Życzymy wam kochani szczęścia - i wtedy moja ręka została puszczona i wszyscy zaczęli bić brawa. Każdy po kolei zaczął do nas podchodzić i gratulować było na prawdę miło. jeszcze trochę poimprezowaliśmy tak po 5 drinku lekko straciłam nad sobą kontrolę, ale wiem, że Ney ma mnie na oku. Cały czas chodził za mną i mnie pilnował.
-Isi może już starczy ? - bardziej powiedział niż zapytał i zabrał mi kieliszek Brazylijczyk
- Isi ? Słodko, pozwalam ci tak do siebie mówić - odpowiedziałam, ale byłam trochę zła, że zabrał mi kieliszek
- Dobrze, więc koniec z piciem na dzisiaj, bo jutro nie będziesz zdolna do życia
- Ależ kochanie ty się mną zajmiesz, a jak nie to będę sama umierać w sypialni
- No chyba raczej w salonie na kanapie
- Dlaczego ? Wyrzucasz mnie ? - nie zrozumiałam go w sumie i tak mało kontaktowałam
- No wiesz do sypialni jest trochę schodów, a ty na prostej drodze ledwie idziesz - tym razem zaśmiał się
- Ty się ze mnie śmiejesz ? Dobrze. Obrażam się
- Proszę bardzo - z uśmiechem na twarzy odszedł ode mnie, a ja usiadłam na kanapie no raczej upadłam, ale nie ważne. Siedziałam tak chwilę i widziałam, że Neymar cały czas mnie obserwuje. Nie to nie obraziłam się na niego i nie będę z nim rozmawiać. Postanowiłam wyjść na świeże powietrze. Po woli wstałam chociaż było ciężko, ale się udało i po woli ruszyłam w kierunku wyjścia. Cały świat mi wirował o nie ! nigdy więcej nie piję ja dziękuje. Byłam już przy tarasie kiedy zobaczyłam, że tam są schody.
-Jezu jak ja zejdę ? -pomyślałam i tak chwilę postałam, kiedy ktoś złapał mnie w talii, był to Ney
- Może pomóc ?
- Jaki ty łaskawy - odburknęłam nie zwrócił na to uwagi i pomógł mi zejść, chwilę postaliśmy na świeżym powietrzu od razu lepiej mi się zrobiło - To co już lepiej ?
- Tak, dziękuje
- W moim obowiązku jest to, żeby się tobą zająć
- Słodko, ale wiesz co ? Ja kończę z tym piciem. Nigdy więcej.
- W samą porę - zaśmiał się
- Ale to twoja wina
- Co ? Jak to moja ?
- Twoja, bo nie zabrałeś mi wcześniej tego kieliszka. Jakbyś zabrał to by nie było teraz tej sytuacji - oparłam głowę na jego ramieniu i tak staliśmy patrząc w niebo
- Mi tam się teraz podoba ta sytuacja, jak to nazwałaś
- Głupek. Możemy wracać do domu ?
- Pewnie - weszliśmy do środka, po woli odzyskiwałam kontrolę nad sobą. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy. W domu byliśmy około 3 nad ranem byłam strasznie zmęczona. Ney pomógł mi zdjąć buty i kurtkę. Weszłam do salonu i stanęłam przed schodami
- No to mamy problem - powiedziałam na głos, Brazylijczyk jak to usłyszał zaczął się śmiać na cały dom - Nie śmiej się, bo następnym razem jak to ty będziesz pijany to cię nawet do domu nie wpuszczę
- Już się boję, wejdę przez taras. - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, zaniósł mnie aż do sypialni i delikatnie położył na łóżku. Później nachylił się nade mną i namiętnie pocałował - Mmm czuję Mohito
- Źle ci ? Możesz trochę się upić - zaśmiałam się i tym razem to ja go przyciągnęłam i czule pocałowałam. Kiedy zabrakło nam tlenu oderwaliśmy się od siebie. - Muszę się przebrać
- Możesz spać bez ubrań - znacząco zaczął machać brwiami
- Chciałbyś.
- No chciałbym, żebyś wiedziała. Chodź pomogę ci - podał mi rękę, którą złapałam. Pomógł mi się przebrać i po chwili leżeliśmy w łóżku wtuleni w siebie.
- Dziękuje ci - powiedziałam
- Za co ? - zapytał zdziwiony
- Za wszystko, czy ty widzisz w jakim ja jestem stanie ? Masakra, ale ty dalej jesteś ze mną i jeszcze mi pomagasz
- Zrobiłabyś to samo, zresztą bardzo cię kocham i jakbym miał cię zostawić ?
- Ja też cię kocham - pocałowaliśmy się i zasnęliśmy w swoich ramionach.
Tego samego dnia około godziny 10 obudził mnie powiew świeżego powietrza. Otworzyłam oczy i o dziwo nie było jasno. Lekko podniosłam głowę i zobaczyłam, że okna są pozasłaniane, a otwarty jest balkon, ale tak żeby za duże światło nie padało na łóżko. Po woli wstałam i od razu złapałam się za głowę. Co za ból. Spojrzałam na szafkę stała szklanka z wodą obok tabletka i mała karteczka. Wzięłam ją do ręki.
Witaj Isi
Weź tą tabletkę, na pewno ci pomoże. Proponuję jeszcze zimny prysznic dla załagodzenia bólu. Poszedłem pobiegać niedługo wrócę. Masz być już w salonie jak wrócę
Kocham cię :*
NJR
Jaki on słodki. Mam wielkie szczęście, że mam kogoś takiego jak Ney. Wzięłam tabletkę i szybko ją połknęłam, od razu udałam się to toalety wzięłam szybki prysznic. Faktycznie pomógł. Ubrałam się w spodenki i t-shirt. Włosy spięłam w koka i byłam gotowa. Zeszłam na dół. Na stole czekało na mnie śniadanie o dziwo nie było to jedzenie takie normalne tylko koktajl. W sumie i tak nic innego bym nie przełknęłam, wzięłam szklankę do ręki i zrobiłam łyka. Mmm pycha. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że Ney zapomniał kluczy. Wstałam i poszłam otworzyć.
- Ney następnym razem .... - nie skończyłam, bo przede mną stał kurier z wielkim bukietem róż. Czerwonych róż. Czyżby Neymar zapomniał, że ich nie lubię ?
- Pani Isabel Mink ? - zapytał mężczyzna
- Tak to ja
- Proszę podpisać - podał mi karteczkę, którą podpisałam i dał mi bukiet. Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu. Te róże miały tak mocny zapach, że aż mi się nie dobrze zrobiło. Nagle z bukietu wypadła karteczka. Wzięłam ją do ręki, kiedy ją przeczytałam ......
Witajcie kochani <3 Jak myślicie od kogo te róże ? Od Neya, a może od kogoś innego ? No nic dowiecie się tego w następnym rozdziale już 30 . Jezu jak ten czas szybko leci. Do następnego kochani <3
20 komentarzy = rozdział 30 !!!!!!!!!!!
Ale z Jamiego świnia!! :/ a Ney jak zwykle słodki i troskliwy <3 <3 a te kwiaty napewno nie Neymar wysłał XD mam dziwne przeczucia. Jeżeli są od Jamiego to od razu do kosza!! Czekam na kolejny! Buziakii ;***
OdpowiedzUsuńDziękuje słońce <3
Usuńboski :*
OdpowiedzUsuńTo napewno Jamie... czekam na next :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze idealny :)
OdpowiedzUsuńczekam na next!
OdpowiedzUsuńCudny *.* jak zwykle z resztą :) zapraszam też do siebie 23 rozdział !!!
OdpowiedzUsuńhttp://amoryamistad.blox.pl/2016/02/Rozdzial-23.html
rewelacja :)
OdpowiedzUsuńrewelacja :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!!!!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze eztra!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać toje opowiadania i jestem bardzo ciekawa od kogo są te kwiaty ;)
czekam na next :)
OdpowiedzUsuńŚwietny świetny świetny!! Czekam na następny i modlę się aby te kwiaty były od Neymara :)
OdpowiedzUsuńJamie to zwykły prosta. Jak tak można? Brrr wkurzyłam się troszkę pod początek ale później było już coraz lepiej gdy... Te kwiaty. Proszę one nie mogą być od Jamiego ;//
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńdodaj next!!!! <3
OdpowiedzUsuńczekam na next
OdpowiedzUsuń