sobota, 27 lutego 2016



Rozdział 30



Te róże są dla ciebie, abyś wiedziała, że ja tak szybko się nie poddam.
Zapamiętaj skarbie nie pasujesz do Neymara i nie pozwolę żebyście 
miło sobie żyli razem. Zrobię wszystko co w mojej mocy aby to 
zepsuć !! 
BJ :* 


Przeraziłam się jak tylko to przeczytałam, ale nie wiedziałam co oznaczał inicjał ,,BJ'' nie byłam pewna kto to może być. Skoro Jamie jest w więzieniu, znaczy powinien tam być, ale czy jest na pewno to tego nie wiem. Zrobiło mi się słabo, więc usiadłam w salonie. Róże leżały na środku na podłodze nie mogłam ich dotknąć nie dałam rady. Kto chce mi zniszczyć życie ? Czemu akurat dla mnie ? Czym ja zawiniłam. Nie wiem sama. Siedziałam tak i myślałam, cały ból głowy powrócił. W pewnym momencie drzwi do domu się otworzyły. Był to Ney.
- Kochanie wróciłem - rzucił klucze na szafkę, zdjął buty i wszedł do salonu, jak zobaczył róże podniósł je i przeczytał karteczkę. Widziałam, że się bardzo zdenerwował jak to czytał. - Wiesz od kogo są ? - nic się nie odzywałam, zakryłam twarz i nie wiedziałam co myśleć. Brazylijczyk z bukietem zniknął za drzwiami domu i po chwili wrócił już bez nich. Podszedł do mnie i usiadł obok. Odwrócił mnie tak, że nasze oczy były na przeciwko siebie. Wziął mnie na kolana i mocno przytulił do siebie. Nie przeszkadzało mi to, że jest spocony po prostu tego potrzebowałam. 
- Nie mam pojęcia od kogo są - odezwałam się po chwili prawie szeptem
- Spokojnie nie myślmy o tym. To jest nie ważne. Jak się czujesz ?
- Dzięki tobie o wiele lepiej. Dziękuje za koktajl i cały poranek - dałam mu buziaka i ponownie się w niego wtuliłam 
- Nie ma za co. Muszę wziąć prysznic. - wstałam z jego kolan i pozwoliłam mu wstać. Szybko mnie pocałował i poszedł na górę za to ja położyłam się na kanapie i dalej próbowałam jakoś poskładać wszystkie ostatnie dni tak żeby dowiedzieć się kto chce się mnie pozbyć. Leżałam tak sobie i myślałam, że nawet nie zauważyłam kiedy Brazylijczyk wrócił już przebrany. - Nie będziesz się chyba tym zamartwiać ? Zresztą co ja pytam nie pozwolę ci na to. Co powiesz na kino ?
- Może i masz rację, a jaki film wybieramy ? - wstałam i usiadłam, Brazylijczyk usiadł obok mnie wziął laptopa do ręki i zaczął przeglądać różne filmy i recenzje. 
- Horror ? - uśmiechnął się 
- Chciałbyś , dawaj ten komputer - wyrwałam mu z rąk laptopa i położyłam na swoich kolanach. Brazylijczyk zaśmiał się i objął mnie ramieniem. Przeglądałam wszystkie filmy i w sumie nie było nic ciekawego. - Nie ma nic ciekawego w kinie. Może porobimy coś innego ?
- A co byś chciała ?
- No właśnie nie wiem, nie ma Diego to i nie ma za kim biegać i pilnować. Zadzwonię do twojej mamy, a później pomyślimy ok ?
- Ok - wstałam i poszłam do sypialni po telefon i zadzwoniłam do mamy Neya. Trochę z nią pogadałam. Podobno mały bardzo dobrze się bawi. Tęsknię za nim nawet nie wiecie jak bardzo, ale muszę wytrzymać. Został mniej więcej jeszcze tydzień do jego powrotu. Po rozmowie z Panią Nadie zrobiłam się trochę spokojniejsza. Odłożyłam telefon i wróciłam do Brazylijczyka. 
- To co robimy ?
- Hmm może... Wiem ! Dzisiaj jest mecz na Camp Nou możemy pójdziemy ?
-Super pomysł, a kto gra ?
- Młodzi z Barcy B i młodzi z Valencii
- Ok a o której mecz ?
- 16 . Jest już 13 także spoko. Za dużo czasu nam nie zostało.
- To przez dwie godziny pograjmy w PES
- Serio ? Dobra, ale ja gram Barceloną
- Ejjj to nie fair - dostał kuksańca w bok. Zanim zdążył cokolwiek zrobić szybko pobiegłam do salonu i włączyłam grę w ostatniej chwili zdążyłam zapisać swoją drużynę, którą była Fc Barcelona.
- I to ja jestem nie fair ? I tak wygram - Ney grał Espanoylem. Gra była bardzo zacięta u mnie jak to zwykle bywa jeden z piłkarzy wyleciał za czerwoną kartkę i sporo miałam żółtych. Jak nie dawałam rady zabierać piłki Neyowi to faulowałam. - Dobrze, że ty w rzeczywistości nie grasz, bo inaczej pozabijałabyś inne zawodniczki - zaśmiał się
- Co ja zrobię, że mi na drodze stawałeś - zaczęliśmy się śmiać. Wynik końcowy to 4:2 oczywiście dla Neymara, ale jeszcze będzie rewanż, ale nie dzisiaj. Wyłączyliśmy grę i poszliśmy się przebrać. Na stadionie byliśmy trochę przed 16. Zajęliśmy miejsca w loży VIP oczywiście nie obyło się bez autografów i zdjęć. Cały mecz trochę mi się dłużył. Lubię piłkę nożną, ale tylko jeśli to grają moi przyjaciele. Ta jedyna Fc Barcelona, która jest nie zastąpiona to ich lubię oglądać. Ale no ze względu na Neya nie pokazywałam tego, że mi się nudzi. Po 90 minutach mecz się zakończył 3:2 dla Barcelony. Trybuny szalały chociaż za dużych tłumów nie było. Była godzina 18 wstaliśmy i poszliśmy do samochodu. Całą drogę zanim doszliśmy do parkingu słuchałam Neymara jak to piłkarze powinni grać, a co robili dobrze, a co źle.
- Ney ja też oglądałam ten mecz - przerwałam mu
- Sorki, ale wiesz, że ja muszę
- Hahah wiem wiem - pocałowałam go w policzek i poszliśmy dalej.
- Może zjemy coś na mieście ?
- W sumie to chyba dobry pomysł - wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jakiejś knajpki. Padło na pizzerię. Zajęliśmy swój stolik, po chwili kelnerka przyniosła nam karty dań. - Hmm może ja na sałatkę dzisiaj postawię
- Zdrowo jak zawsze. Ja zostaje przy pizzy, a w domu zjem nutellę, bo mam wielką ochotę.
- A potem 3 godziny na siłowni tak dobry plan - zaśmiałam się
- Jak będziesz ze mną to mi pasuje
- Ok - zaczęliśmy się śmiać, po chwili kelnerka zapisała nasze zamówienie i zniknęła za drzwiami kuchni. Na jedzenie czkaliśmy jakieś 15 minut. Zjedliśmy, Ney zapłacił i mogliśmy wracać do domu. W domu byliśmy około 20 jak nie później. Brazylijczyk tak jak powiedział wziął cały słoik nutelli i usiadł na kanapie przed telewizorem za to ja zrobiłam sobie koktajl ze świeżych owoców i dołączyłam do niego.
- Gruby będziesz - powiedziałam do Brazylijczyka
- I tak mnie będziesz kochać więc mogę być gruby. - zastanowił się chwilę - Będziesz mnie kochać prawda ?
- Głupie pytanie, oczywiście, że tak nawet jeśli będziesz brzydki, głuchy i ślepy to i tak będę cię kochać - pocałowaliśmy się czule i wróciliśmy do oglądania telewizji. Około 23 skończył się film który oglądaliśmy więc postanowiliśmy pójść spać. Wzięłam prysznic i położyłam się koło Brazylijczyka i tak usnęłam.




Tydzień później


Dzisiaj wracają rodzice Neya i mój kochany synek. Nareszcie nie mogę się doczekać, aż go przytulę. Cały ten tydzień w sumie nic się nie działo. Razem z Neyem codziennie chodziliśmy na spacery, a wieczory spędzaliśmy albo w salonie, albo w sypialni. Oczywiście częściej w sypialni, ale nie ważne. Postanowiłam, że na razie nie będę pracować. Zajmę się wychowaniem Diego. Niedługo skończy rok może wyślemy go do jakiegoś żłobka i wtedy poszukam jakiejś pracy. Zastanawialiśmy się gdzie zrobić urodziny Diego i wyszło, że zrobimy je w domu. Zaprosimy wszystkich znajomych i razem będziemy świętować. Wybiła 13 siedzę w kuchni i robię obiad, niedługo wróci Ney i przyjadą rodzice Brazylijczyka. Zrobiłam łososia z warzywami, risotto i sałatkę. Napracowałam się trochę. Kiedy wszystko było gotowe, nakryłam do stołu i trochę ogarnęłam bałagan. Około 14 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i się od razu uśmiechnęłam.
- Dzień dobry, proszę wchodzić - przywitałam rodziców Neya i zaprosiłam do środka. Pomiędzy nimi stał mój malutki kochany synek. On stał !!! Żałuję, że nie widziałam jego pierwszego kroku, ale ważne, że już potrafi chodzić.
- Witaj skarbie - oboje się ze mną przywitali i weszli do środka, ukucnęłam przy mały i wyciągnęłam ręce. Od razu do mnie przybiegł i wpadł mi w ramiona. Byłam taka szczęśliwa. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
- Witaj skarbie tęskniłam
- Mama - odpowiedział trochę nie zrozumiale, ale zawsze coś. Aż mi się ciepło zrobiło w środku.
- Tak mama - uśmiechnęłam się. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać. Trochę posłuchałam opowieści. Około 15 do domu wrócił Ney. Od razu wziął Diego i zaczął nim kręcić. Strasznie się ucieszył jak zobaczył, że mały chodzi. Usiadł do nas do stołu i dopiero wtedy zaczęliśmy jeść. Diego siedział na kolanach Neya i nie chciał zejść. Wyglądali strasznie słodko. Powiedzieliśmy o zaręczynach rodzicom bardzo się ucieszyli i zaczęli nas ściskać. Około godziny 18 pożegnaliśmy rodziców Neya, którzy musieli wracać do siebie. Podziękowałam im za opiekę nad Diego. Wzięłam małego od Neya, a Brazylijczyk posprzątał po kolacji.
- Jak tam na treningu ? - zapytałam
- W porządku. Za dwa dni wyjeżdżam na mecz. Chcesz ze mną jechać i Diego ?
- A gdzie dokładnie ?
- Do Londynu
- Pomyślę jeszcze, ale może - uśmiechnęłam się. Wyszliśmy wszyscy razem na taras, bo pogoda była wspaniała. Było bardzo jasno i ciepło. Usiedliśmy na leżaku, wyjęłam telefon i zrobiłam naszej trójce zdjęcie. Od razu wstawiłam na instagrama z dopiskiem : ,, Nareszcie w komplecie <3 '' . Ney od razu polubił i skomentował. Tak posiedzieliśmy chyba z godzinę. Razem z Neyem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a mały bawił się moją bluzką. Około 20 oddałam małego Neymarowi, a ten zaniósł go na górę i położył spać. Ja dalej siedziałam na tarasie i patrzyłam w niebo. Nawet nie widziałam kiedy przyszedł Neymar. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- O czym tak myślisz ? - zapytał Brazylijczyk
- O nas - zdziwił się jak to usłyszał
- Coś nie tak z nami ?
- Chciałabym się dowiedzieć komu przeszkadza to, że jesteśmy szczęśliwi. Męczy mnie to strasznie. Chcę żyć jak normalny człowiek jak inni ludzie. Nie przeszkadza mi to, że jesteś sławny i nie możemy wyjść w dzień do sklepu, ale przeszkadza mi to, że jest na świecie ktoś kto za wszelką cenę chce nasz zniszczyć.
- Kochanie wiem, że cię to męczy, ale razem przez to przejdziemy. Zobaczysz wszystko się ułoży. A myślałaś na tym kto mógł te kwiaty przysłać ?
- Wiesz w sumie tak. A co myślisz nad tym, że to Jamie i Bruna ?
- No to by się zgadzało BJ, ale co oni mają wspólnego ze sobą ?
- No właśnie tego nie wiem. I w sumie nie wiem czy chcę wiedzieć. Mam nadzieję, że jej nie spotkam na razie, bo inaczej jej coś zrobię.
- Spokojnie słońce moje. - pocałował mnie i tak nasza rozmowa się skończyła. Jego ręce błądziły po moim ciele za chwilę znalazły się pod koszulką. - Sypialnia ? Salon ? Taras ? - wydusił między pocałunkami
- Salon
- Ok - podniósł mnie i zaniósł do salonu. Tam moja bluzka szybko wylądowała na ziemi, ale i ja nie byłam dłużna. Szybko nasze ubrania znalazły się na ziemi, a my rozkoszowaliśmy się sobą. Namiętnie i długo. Buło nam to potrzebne obojgu. Przez te problemy, które ostatnio mieliśmy. Wyczerpani i bez siły opadliśmy na kanapę. Ney zakrył nas kocem i położył się bokiem do mnie opierając głowę na łokciu. Jego druga ręka spokojnie spoczywała na mojej piersi. - I jak się czujesz ? - zapytał uśmiechnięty
- Hmm teraz cudownie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Ja również. To co Isi jedziesz ze mną do Londynu ?
- No skoro chcesz to mogę lecieć, ale czekaj Diego zabieramy ?
- No jak chcesz.
- Tak zabieramy. - pocałowałam go i wtuliłam się w jego ciepły tors. Jeszcze trochę poleżeliśmy, ale już na prawdę zrobiło się późno więc postanowiliśmy pójść spać. Wzięliśmy prysznic i razem padliśmy zmęczeni na łóżko. Dzisiaj nie było problemu z zaśnięciem.



Następnego dnia rano wstałam pierwsza na zegarku widniała godzina 8. Nie budziłam Brazylijczyka, bo mógł sobie jeszcze pospać. Trening ma na 11, a gdzieś po 16 chyba trzeba być na lotnisku. Ubrałam się i poszłam do Diego. Nie spał, więc wzięłam go na ręce i przebrałam w czyste ubranie. Razem zeszliśmy na dół. Najpierw zrobiłam śniadanie małemu i spokojnie go nakarmiłam nie obyło się bez wygłupiania. Kiedy skończył jeść postawiłam go na ziemi, a ten od razu pomaszerował do salonu do swoich zabawek. Ja natomiast zajęłam się robieniem śniadania dla siebie i Brazylijczyka. Zrobiłam tosty do tego sałatka i sok z pomarańczy. Kiedy wszystko było gotowe jak na zawołanie na dole pojawił się Brazylijczyk. Wszedł do salonu kiedy zobaczył go Diego zaczął do niego biec
- Tata, tata - Neymar jak to usłyszał to mało co mu oczy nie wypadły. Był tak zaskoczony, a zarazem bardzo szczęśliwy
- Synku, hej - wziął go na ręce i mocno przytulił, trochę z nim się pobawił i przyszedł do stołu na śniadanie. - Hej skarbie - dał mi buziaka i zajął swoje miejsce
- Hej. Smacznego
- Wzajemnie - zjedliśmy spokojnie śniadanie, ja zajęłam się sprzątaniem, a Brazylijczyk wrócił do małego.
- Kochanie już 10 musisz jechać na trening - próbowałam przekonać Neymara, ale ten cały czas bawił się ze swoim synkiem i nie chciał go zostawić.
- Hmm wezmę go na trening. Niech się uczy od małego.
- Już przecież raz był, ale to chyba tylko go wtedy oprowadzałeś.
- Tak pamiętam. Wiem i dlatego dzisiaj zabiorę go na trening. Zgadzasz się Isi ? - zrobił maślane oczka w moim kierunku
- Dobra zgadzam się idź się szykować, a ja przebiorę Diego
- Tak ! Dziękuje misiek - wstał, szybko mnie pocałował i pobiegł na górę. Wzięłam Diego i poszłam do jego pokoju żeby go przebrać. Założyłam mu czarne rurki materiałowe, koszulkę Barcelony do tego czarne adidasy z Nike i bluza z kapturem też z Nike. Tak bardzo przypomina mi on Neymara. Większość jego ubrań kupuję Ney, ja może 5 rzeczy mu kupiłam Brazylijczyk zazwyczaj mnie wyprzedzał. No nic może jak kiedyś będę miała córkę to wtedy ja będę mogła kupować jej ubranka. Wzięłam Diego i zeszłam na dół tam czekał już Neymar. Dałam mu Diego na ręce.
- Masz go dobrze pilnować i masz być ostrożny
- Tak kochanie wiem wiem. W końcu jestem jego ojcem dam radę. - uśmiechnął się i mnie pocałował po czym zniknął za drzwiami. No i zostałam sama. Postanowiłam spakować walizkę. Nie zdążyłam wejść do sypialni jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Ney czegoś zapomniał. Zeszłam na dół i otworzyłam 
- Ney czego ... - nie zdążyłam dokończyć




Przepraszam za tak beznadziejny rozdział, ale nie mam czasu. Te dwa miesiące będą dla mnie straszne, bo mam dużo nauki, więc rozdziały będą rzadziej się pojawiać. Przepraszam :** 
Do następnego :* 
21 komentarzy = 31 rozdział 

środa, 24 lutego 2016


Rozdział 29




To był Jamie, ale co on chciał ?
- Jamie czego ty chcesz ?
- Jak możesz być z kimś takim jak Neymar ? On nie jest dla ciebie. - cały czas mnie ciągnął przed siebie
- Skąd ty możesz wiedzieć kto jest dla mnie ?
- Ja !
- Co ty pieprzysz do cholery ?! - zdenerwowałam się i teraz to ja szarpnęłam z całej siły i udało mi się uwolnić - Jak możesz tak w ogóle mówić ? Ja cię nawet dobrze nie znam, w ogóle ty masz coś w głowie ?
- Odkąd cię zobaczyłem to się w tobie zakochałem, ale jak widzę już ktoś mnie wyprzedził, ale skoro nie mogę mieć czegoś bez użycia siły, to użyję siły żeby to zdobyć - złapał mnie i popchnął na ścianę.


W tym samym czasie :

Neymar pov's

Is dalej nie ma nie wiem co się z nią dzieję, poszła do łazienki ale już minęło z 20 minut. Postanowiłem jej poszukać. Wziąłem Anto żeby sprawdziła czy Is jest w łazience, bo przecież ja tam nie wejdę.
- I co ? - zapytałem zdenerwowany
- Przykro mi Ney, ale jej tam nie ma
- Jak to ? Na pewno dobrze sprawdziłaś ? - nie wiem co mam myśleć, gdzie ona jest ?
- Tak na pewno, może źle się poczuła i poszła się przewietrzyć ? - zaraz dołączyli do nas Leo i Dani
- Co się dzieje ? - spytał Leo
- Is nigdzie nie ma - odezwałem się zdenerwowany. Wyszliśmy razem z klubu i nie wiedzieliśmy gdzie mamy szukać. Anto z Leo poszli w prawo, a ja z Danim w lewo. Byłem cały roztrzęsiony, a co jeśli jej coś się stało? Nie Neymar nie wymyślaj ! Szliśmy kiedy nagle usłyszałem jakieś krzyki. Skręciliśmy w boczną uliczkę i tam zobaczyłem jak jakiś koleś przyciska do ściany moją Is. Is strasznie krzyczała, a ręce tego mężczyzny były w miejscu w którym nie powinny być. Aż się we mnie zagotowało. Szybko podbiegłem do nich.


- Zostaw mnie w spokoju
- Nawet o tym nie myśl, zrobisz to co ci każę, albo mnie popamiętasz. Jestem dla ciebie stworzony uwierz
- Jesteś skończonym kretynem - jego ręce leżały na mojej talii i zmierzały coraz niżej, a jego twarz znajdowała się coraz bliżej mnie. Nie dałam rady się ruszyć, bo strasznie mocno mnie przycisnął, więc zaczęłam krzyczeć i wtedy poczułam ulgę. Ktoś bardzo mocno uderzył Jemiego w głowę. Był to Ney Boże dziękuje ci za to, że on się tu zjawił. Ney rzucił się na Jamiego i zaczął go bić gdzie tylko popadło. Dani próbował go odciągnąć za to ja zjechałam po ścianie. To było dla mnie za dużo niby do niego pyskowałam i udawałam silną, ale tak na prawdę strasznie się bałam. Siedziałam na ziemi, a z moich oczu łzy płynęły strumieniami. Kiedy Daniemu udało się odciągnąć Neymara ten szybko podbiegł do mnie i mnie mocno przytulił. Teraz dopiero czułam się bezpieczna.
- Kochanie już wszystko w porządku. Nic ci nie zrobił ? - pytał troskliwie Neymar, czułam jak jego serce mocno bije
- Nie na szczęście nie, ale żebyś przyszedł później...
- Cii już spokojnie nie kończ - ponownie przytulił mnie do siebie. Siedzieliśmy tak kilka minut. Dani zadzwonił na policję. Anto z Leo też przybiegli. Policja zabrała Jamiego, złożyłam zeznania Neymar cały czas mnie przytulał. Poszliśmy na parking gdzie był nasz samochód, niestety nie dałam rady kierować więc Ney zadzwonił po Jotę, żeby po nas przyjechał. Po około 20 minutach był, przyjechał taksówką. Wsiedliśmy do samochodu ja z Neyem z tyłu. Jota odwiózł nas pod dom i samochodem Neya wrócił do siebie. Jutro go odbierzemy. W domu byliśmy jakoś po 2. Poszłam wziąć prysznic, Ney czekał już w łóżku. Weszłam pod kołdrę i się w niego wtuliłam. Jakoś udało mi się zasnąć. Mam nadzieję, że szybko o tym zapomnę.


Następnego dnia rano, obudził mnie zapach tostów. Dziwne. otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Brazylijczyka, który trzymał tacę ze śniadaniem. Był jeszcze w samych bokserkach co dodawało więcej uroku dla śniadania.
- Witaj księżniczko jak się spało ? - zapytał siadając obok mnie i stawiając tacę na łóżku
- Cudownie, która jest godzina ?
- 8 a co ?
- To o której ty musiałeś wstać żeby to wszystko zrobić ?
- E tam o 7. Dobra nie ważne jemy ?
- Mmm tak - i zaczęliśmy jeśc, wszystko było przepyszne. Wtuliłam się w Neya i spokojnie kończyłam swojego tosta.
- Co tam ? - zapytał z troską w głosie
- W twoich ramionach czuję się bezpiecznie
- Kochanie jesteś bezpieczna, przy mnie zawsze będziesz - mocniej mnie do siebie przytulił i pocałował w czubek głowy. Po śniadaniu wstałam i razem z Brazylijczykiem wzięłam prysznic. Później ubraliśmy się w czyste ciuchy i zeszliśmy na dół. - Idziesz dzisiaj do pracy ? - zapytał Brazylijczyk
- Nie wiem, a ty ?
- Ja mam dzisiaj wolne, jak chcesz mogę z tobą pojechać i posiedzieć
- Nie musisz, myślę, że dzisiaj wezmę wolne i chyba poszukam czegoś nowego
- Skoro tak chcesz to się zgadzam. Co będziemy dzisiaj robić ?
- Nie pytam na co masz ochotę, bo wiem więc może pójdziemy na spacer, a potem trzeba iść na zakupy, bo jedzenie nam się kończy.
- Haha no dobrze możemy iść - wzięłam telefon i wyszliśmy z domu. Ney złapał mnie za rękę i tak ruszyliśmy przed siebie. Poszliśmy do parku, później na plażę. Zdjęliśmy buty i szliśmy brzegiem morza, woda lekko nas dotykała, słońce prażyło. Idealna pogoda na spacer.
- Powinniśmy tak częściej wychodzić i zabierać ze sobą Diego - odezwałam się
- Dobry pomysł, szczególnie w taką pogodę - tak chodziliśmy chyba 3 godziny. W końcu poszliśmy do sklepu. Neymar jak dziecko jeździł na wózku zamiast chodzić normalnie.
- Ile ty masz lat ? - zaśmiałam się
- 24 a co ? To już nie można sobie pojeździć ? - zaczęłam się śmiać i dalej wkładałam rzeczy do koszyka, które były nam potrzebne. Po zakupach wróciliśmy do domu i je rozpakowaliśmy. Była 15 trochę nam zeszło, ale to nic. Zjedliśmy szybki obiad i zastanawialiśmy się co będziemy dalej robić. Wtedy zadzwonił telefon Neya. Rozmawiał jakieś 10 minut.
- No to chyba mamy plany już - uśmiechnął się Brazylijczyk
- Jakie ?
- Pique robi imprezę u siebie w domu, tylko drużyna ze swoimi partnerkami. Chcesz iść ?
- Pewnie, a na którą ?
- Na 20, ale wyjedziemy o 19, bo t trochę daleko.
- No dobrze więc mam sporo czasu. - Była 16, więc do wyjazdu miałam 3 godziny spokojnie się wyrobię. Wstałam i udałam się do sypialni, Brazylijczyk podążył za mną, usiadł na łóżku i mi się przyglądał. Nie zwracałam na niego uwagi, otworzyłam szafę i zastanawiałam się co nałożyć. Zaczęłam wyjmować wszystko po kolei.
- Może pomogę ? - odezwał się z tyłu Brazylijczyk
- Jak możesz, mam za dużo ubrań i przez to nie mam w co się ubrać.
- Tak na pewno. - wstał i podszedł do mojej szafy, wyciągnął z niej rozkloszowaną spódniczkę w kolorze ołówkowym do tego bluzkę koszulową w kolorze pudrowego różu i trampki identycznego koloru jak bluzka. - Może być ?
- Jesteś najlepszym narzeczony na świecie - podbiegłam do niego i mocno przytuliłam, później oczywiście zaczęliśmy się namiętnie całować.
- Wiem, ale dziękuje. No teraz twoja kolej. Jakbyś zauważyła ja też nie mam w co się ubrać - to teraz ja miałam zadanie, ale dla Neya było łatwiej mi wybrać ubranie niż dla siebie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam granatowe rurki, białą koszulę i czarną marynarkę z białym wykończeniem do tego czarne Air maxy. - Pasuje ?
- Idealnie - tym razem to on mnie pocałował. Następnie poszliśmy wziąć prysznic, najpierw wzięłam ja po mnie Brazylijczyk. Kiedy brał prysznic ja stałam i układałam włosy. Spięłam je w wysokiego kucyka z lekko podniesioną grzywką z przodu. Nad makijażem długo się nie zastanawiałam lekko podkreśliłam rzęsy i zrobiłam kreskę, zresztą Neymar nie lubił jak się malowałam. Kiedy skończyłam, akurat Brazylijczyk wyszedł z pod prysznica i zabrał się za układanie swoich włosów. Po około 2 godzinach byliśmy prawie gotowi. Zostało nam się ubrać i mogliśmy jechać. Około 19 zeszliśmy na dół, wzięłam jeszcze torebkę, schowałam do niej telefon i byłam gotowa. Ney wziął kluczyki od Ferrari i ruszyliśmy w drogę. Pod domem Gerarda i Shaki byliśmy równo o 20. Kiedy wysiedliśmy było słychać głośną muzykę, czyli impreza już się zaczęła. Ney zadzwonił dzwonkiem i zaraz drzwi otworzył nam Geri.
- Hejka wchodźcie - zaprosił nas do środka, prawie wszyscy już byli. Podeszłam do dziewczyn i się z nimi przywitałam. Ney gdzieś zniknął z chłopakami. Po 2 godzinach impreza rozkręciła się na dobre, Neymar nic nie pił ty razem, ja wypiłam dwa drinki dla odwagi. W pewnym momencie na stole znalazł się Dani
- Moi kochani zebrani nie ja powinienem to ogłaszać, ale no cóż takie życie. Jedna para z naszej tu zebranej grupy ma dla nas świetną wiadomość. - Nie wiedziałam o co chodzi, myślałam, że to nie chodzi o mnie i Neya niestety się pomyliłam. Dani zszedł ze stołu podszedł do mnie i Neya wziął nas za ręce i wyprowadził na środek salonu. Podniósł moją rękę na której znajdował się pierścionek - Ta para to Ney i Is. Kilka dni temu ta o to dama zgodziła się wychować i ujarzmić tego o to Pana. Wkopała się dziewczyna, ale to szczegół - wszyscy zaczęli się śmiać, a Ney uderzył ręką w czoło z powątpiewaniem - Życzymy wam kochani szczęścia - i wtedy moja ręka została puszczona i wszyscy zaczęli bić brawa. Każdy po kolei zaczął do nas podchodzić i gratulować było na prawdę miło. jeszcze trochę poimprezowaliśmy tak po 5 drinku lekko straciłam nad sobą kontrolę, ale wiem, że Ney ma mnie na oku. Cały czas chodził za mną i mnie pilnował.
-Isi może już starczy ? - bardziej powiedział niż zapytał i zabrał mi kieliszek Brazylijczyk 
- Isi ? Słodko, pozwalam ci tak do siebie mówić - odpowiedziałam, ale byłam trochę zła, że zabrał mi kieliszek 
- Dobrze, więc koniec z piciem na dzisiaj, bo jutro nie będziesz zdolna do życia 
- Ależ kochanie ty się mną zajmiesz, a jak nie to będę sama umierać w sypialni
- No chyba raczej w salonie na kanapie
- Dlaczego ? Wyrzucasz mnie ? - nie zrozumiałam go w sumie i tak mało kontaktowałam 
- No wiesz do sypialni jest trochę schodów, a ty na prostej drodze ledwie idziesz - tym razem zaśmiał się 
- Ty się ze mnie śmiejesz ? Dobrze. Obrażam się 
- Proszę bardzo - z uśmiechem na twarzy odszedł ode mnie, a ja usiadłam na kanapie no raczej upadłam, ale nie ważne. Siedziałam tak chwilę i widziałam, że Neymar cały czas mnie obserwuje. Nie to nie obraziłam się na niego i nie będę z nim rozmawiać. Postanowiłam wyjść na świeże powietrze. Po woli wstałam chociaż było ciężko, ale się udało i po woli ruszyłam w kierunku wyjścia. Cały świat mi wirował o nie ! nigdy więcej nie piję ja dziękuje. Byłam już przy tarasie kiedy zobaczyłam, że tam są schody.
-Jezu jak ja zejdę ? -pomyślałam i tak chwilę postałam, kiedy ktoś złapał mnie w talii, był to Ney 
- Może pomóc ?
- Jaki ty łaskawy - odburknęłam nie zwrócił na to uwagi i pomógł mi zejść, chwilę postaliśmy na świeżym powietrzu od razu lepiej mi się zrobiło - To co już lepiej ?
- Tak, dziękuje 
- W moim obowiązku jest to, żeby się tobą zająć
- Słodko, ale wiesz co ? Ja kończę z tym piciem. Nigdy więcej. 
- W samą porę - zaśmiał się
- Ale to twoja wina 
- Co ? Jak to moja ?
- Twoja, bo nie zabrałeś mi wcześniej tego kieliszka. Jakbyś zabrał to by nie było teraz tej sytuacji - oparłam głowę na jego ramieniu i tak staliśmy patrząc w niebo 
- Mi tam się teraz podoba ta sytuacja, jak to nazwałaś 
- Głupek. Możemy wracać do domu ?
- Pewnie - weszliśmy do środka, po woli odzyskiwałam kontrolę nad sobą. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy. W domu byliśmy około 3 nad ranem byłam strasznie zmęczona. Ney pomógł mi zdjąć buty i kurtkę. Weszłam do salonu i stanęłam przed schodami 
- No to mamy problem - powiedziałam na głos, Brazylijczyk jak to usłyszał zaczął się śmiać na cały dom - Nie śmiej się, bo następnym razem jak to ty będziesz pijany to cię nawet do domu nie wpuszczę
- Już się boję, wejdę przez taras. - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, zaniósł mnie aż do sypialni i delikatnie położył na łóżku. Później nachylił się nade mną i namiętnie pocałował - Mmm czuję Mohito 
- Źle ci ? Możesz trochę się upić - zaśmiałam się i tym razem to ja go przyciągnęłam i czule pocałowałam. Kiedy zabrakło nam tlenu oderwaliśmy się od siebie. - Muszę się przebrać
- Możesz spać bez ubrań - znacząco zaczął machać brwiami 
- Chciałbyś.
- No chciałbym, żebyś wiedziała. Chodź pomogę ci - podał mi rękę, którą złapałam. Pomógł mi się przebrać i po chwili leżeliśmy w łóżku wtuleni w siebie.
- Dziękuje ci - powiedziałam 
- Za co ? - zapytał zdziwiony 
- Za wszystko, czy ty widzisz w jakim ja jestem stanie ? Masakra, ale ty dalej jesteś ze mną i jeszcze mi pomagasz 
- Zrobiłabyś to samo, zresztą bardzo cię kocham i jakbym miał cię zostawić ? 
- Ja też cię kocham - pocałowaliśmy się i zasnęliśmy w swoich ramionach.



Tego samego dnia około godziny 10 obudził mnie powiew świeżego powietrza. Otworzyłam oczy i o dziwo nie było jasno. Lekko podniosłam głowę i zobaczyłam, że okna są pozasłaniane, a otwarty jest balkon, ale tak żeby za duże światło nie padało na łóżko. Po woli wstałam i od razu złapałam się za głowę. Co za ból. Spojrzałam na szafkę stała szklanka z wodą obok tabletka i mała karteczka. Wzięłam ją do ręki.


Witaj Isi 
Weź tą tabletkę, na pewno ci pomoże. Proponuję jeszcze zimny prysznic dla załagodzenia bólu. Poszedłem pobiegać niedługo wrócę. Masz być już w salonie jak wrócę 
Kocham cię :* 
NJR

Jaki on słodki. Mam wielkie szczęście, że mam kogoś takiego jak Ney. Wzięłam tabletkę i szybko ją połknęłam, od razu udałam się to toalety wzięłam szybki prysznic. Faktycznie pomógł. Ubrałam się w spodenki i t-shirt. Włosy spięłam w koka i byłam gotowa. Zeszłam na dół. Na stole czekało na mnie śniadanie o dziwo nie było to jedzenie takie normalne tylko koktajl. W sumie i tak nic innego bym nie przełknęłam, wzięłam szklankę do ręki i zrobiłam łyka. Mmm pycha. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że Ney zapomniał kluczy. Wstałam i poszłam otworzyć.
- Ney następnym razem .... - nie skończyłam, bo przede mną stał kurier z wielkim bukietem róż. Czerwonych róż. Czyżby Neymar zapomniał, że ich nie lubię ?
- Pani Isabel Mink ? - zapytał mężczyzna 
- Tak to ja 
- Proszę podpisać - podał mi karteczkę, którą podpisałam i dał mi bukiet. Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu. Te róże miały tak mocny zapach, że aż mi się nie dobrze zrobiło. Nagle z bukietu wypadła karteczka. Wzięłam ją do ręki, kiedy ją przeczytałam ......




Witajcie kochani <3 Jak myślicie od kogo te róże ? Od Neya, a może od kogoś innego ? No nic dowiecie się tego w następnym rozdziale już 30 . Jezu jak ten czas szybko leci. Do następnego kochani <3 
20 komentarzy = rozdział 30 !!!!!!!!!!!

poniedziałek, 22 lutego 2016


Rozdział 28 



Wróciłam około 14 weszłam do domu, a tam biało. Weszłam po woli do środka, a w kuchni zastałam dwa bałwanki. Tak jeden to Neymar a drugi to Davi.
- Co wy robicie ? - stanęłam w progu kuchni 
- O Is co tak szybko ? - odezwał się Ney
- Pierwsza pytanie zadałam
- Robimy ci niespodziankę - krzyknął Davi 
- O dziękuje bardzo, a co to za niespodzianka ? Bałagan ?
- Nieee, naleśniki, ale tata nie potrafi ich dobrze zrobić 
- Tak zwal na mnie wredoto mała, to ty rozsypałeś całą mąkę - oburzył się Neymar
- Ok już dobrze zaraz wam pomogę, ale najpierw idźcie się trochę umyć już - Ney wziął Daviego na ręce i poszli na górę, za to ja zabrałam się za sprzątanie. Cała kuchnia była w mące. Kiedy trochę ogarnęłam, przygotowałam wszystko co trzeba i akurat na dole pojawili się moi chłopcy. - Tu macie wszystko przygotowane, ja idę się umyć jak wrócę ma być wszystko gotowe i bez bałaganu 
- Tak jest - krzyknęli oboje na raz, dałam buziaka Neyowi, później Daviemu i poszłam na górę. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czyste ubranie. Upięłam włosy i zeszłam na dół. Na stole czekał na mnie już obiad.
- Oo postaraliście się - uśmiechnęłam się 
- Dla ciebie wszystko kochanie - podszedł do mnie Brazylijczyk i czule pocałował 
- Tato nie zjedz cioci - odezwał się Davi na co razem z Neymarem zaczęliśmy się śmiać
- A co ja poradzę, że jest taka dobra i słodka 
- Ney - dostał ode mnie za to w bok z łokcia 
- No co ? Prawdę mówię. Dobra siadamy jeść, bo jestem głodny - usiedliśmy razem do stołu i zjedliśmy przygotowany obiad. Był na prawdę smaczny. Razem z Davim posprzątałam ze stołu, znaczy Davi tylko chodził za mną, ale nie ważne. Później wyszliśmy na taras. Ja usiadłam na leżaku, a Neymar z Davim grali w piłkę. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać wszystko po kolei. Zaraz przyszedł do mnie Ney i usiadł obok mnie na leżaku.
- Co robisz ? - spytał
- A nic w sumie, przeglądam wszystko po kolei, ale nie ma nic ciekawego
- Wrzuć ze mną zdjęcie to będziesz miała ciekawą lekturę do poczytania - zaśmiał się
- W sumie czemu nie - wstałam, usiadłam do niego na kolana i pocałowałam w policzek i w tym samym momencie zrobiłam zdjęcie. 
- I jak ?
- No ja wyszłam ładnie, a ty ? hmm ujdzie - zaczęłam się śmiać, a Brazylijczyk udał obrażonego - No przecież żartuję - pocałowałam go w usta i już wszystko było dobrze, siedzieliśmy w między czasie wstawiłam zdjęcie z dopiskiem ,, Kocham nad życie <3 " . Davi biegał za piłką jak szalony i cały czas krzyczał żebyśmy na niego patrzyli jak strzela gole. Był taki słodki, jak tak na niego patrzę to coraz bardziej tęsknie za Diego. Nie ma go dopiero 3 dni, a ja już umieram z tęsknoty. 
- O czym tak myślisz ? - wyrwał mnie z zadumy Ney 
- O Diego tęsknie za nim, a ty ?
- Tez i to bardzo, zadzwonię do mamy i z nią pogadam co u nich ok ?
- Ok - wstał i wszedł do domu, żeby móc spokojnie porozmawiać za to ja poszłam pograć z Davim. Skąd te dzieci biorą tyle energii ? Mam dopiero 20 lat, a padłam po godzinie biegania za Davim. Usiadłam sobie z powrotem na leżaku, a mały dalej grał. Zaraz przyszedł Neymar miał na tacy 3 lemoniady, postawił na stoliku obok mnie.
- Davi chodź na lemoniadę - zawołał blondynka
- Nie chcę tatusiu 
- Szybko tutaj do mnie, ile ty możesz grać ? - mały zostawił piłkę i przybiegł do nas, wziął lemoniadę i usiadł na trawie
- I jak dzwoniłeś ?
- Tak, wszystko w porządku, całe dnie chodzą i zwiedzają. Mama mówiła, że pierwszy dzień jakoś marudził i nie chciał spać, ale już jest ok. Kazała się nie martwić 
- Uff to dobrze - wzięłam lemoniadę i wzięłam łyka - Mmm dobra 
- Mama mnie nauczyła, zawsze jak byłem mały to mi robiła kiedy biegałem jak durny całymi dniami za piłką, to był jedyny sposób żeby mnie zawołać do domu 
- Haha w sumie nic się nie zmieniło, może też zacznę ją robić 
- Ha Ha bardzo śmieszne - oburzył się, ale tylko na chwilę zaraz usiadł obok mnie i pocałował- Ty już wiesz jak mnie zawołać do domu 
- Tak ? 
- Oj tak, masz dar przyciągania 
- Hahaha no dobrze skoro tak mówisz - zaczęliśmy się śmiać - Kochanie, a co ze ślubem ? 
- A kiedy byś chciała ?
- W sumie mi się nie śpieszy, dopiero co się zaręczyliśmy, na dodatek jeszcze nikt nie wie. Myślę, że możemy z tym poczekać - widać było, że ulżyło Neymarowi. W sumie mi też, nie śpieszy mi się ze ślubem i tak jesteśmy razem i się kochamy. Na razie za dużo mamy pracy i innych zajęć. 
- To się cieszę jak tak.  Jeszcze przyjdzie na to pora. Jutro Carolina przyjeżdża po Daviego i może w końcu zrobimy jakąś imprezę i ogłosimy zaręczyny ?
- Możemy - jeszcze trochę porozmawialiśmy i postanowiliśmy zrobić kolację. Weszliśmy do domu oczywiście Davi nie chętnie, ale Neymar włączył jakieś bajki więc mały się zajął teraz nimi. Mieliśmy trochę czasu na wymyślenie kolacji. - Co robimy ? - zapytał Brazylijczyk 
- A na co masz ochotę ? 
- Na ciebie - przybliżył się do mnie i złapał w talii
- Neymar ! Davi jest w salonie 
- A my w kuchni i co ? - przysunął mnie do lodówki i wpił się w moje usta tak namiętnie i czule, nie potrafiłam mu odmówić i odwzajemniałam każdy jego pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tlenu.
- Kolację mieliśmy robić - odezwałam się i wyrwałam z jego objęć
- No już dobrze. Może pizzę ? 
- Ok to ja robię ciasto a ty przygotuj dodatki - i tak zaczęliśmy robić kolację, oczywiście nie obyło się bez ,, przypadkowych " dotknięć mnie przez Neymara, dziwnym trafem cały czas na mnie wpadał nawet jak stałam na drugim końcu kuchni. Po około godzinie kolacja była gotowa. Dzisiaj postanowiliśmy, że kolację zjemy przed telewizorem w salonie. Zrobiłam jeszcze jakieś zimne napoje i wszystko przenieśliśmy do salonu. Davi się bardzo ucieszył od razu zaczął jeść. Ja z Neymarem również niestety musieliśmy oglądać bajki, bo Davi schował pilot i nie chciał nam oddać. Mi się one nie podobały za bardzo, Neymar mówił, że mu też nie, ale był tak zapatrzony w telewizor, że nie słyszał jak do niego mówiłam. Około 20 byliśmy po kolacji, sprzątnęłam naczynia. Neymar poszedł w tym czasie wykąpać Daviego i położyć spać. Ja zrobiłam popcorn i włączyłam jakiś serial. Dołączył do mnie Brazylijczyk, usiadł obok i mnie przytulił. Tak oglądaliśmy wszystko co leciało po kolei. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w ramionach Brazylijczyka. 





Następnego dnia rano obudziłam się w łóżku. Zdziwiłam się, bo z tego co pamiętam to zasnęłam na kanapie. Usiadłam i przeciągnęłam się i zauważyłam, że jestem w piżamie. Oj oj Ney taki kochany nawet mnie przebrał. Nagle otworzyły się drzwi do sypialni a za nich wyłonił się Brazylijczyk.

- Hej skarbie już wstałaś ? - odezwał się swoim słodkim głosem i usiadł obok mnie na łóżku
- Hej, mam pytanie - 
- Słucham ?
- Jak to się stało, że śpię w łóżku i nawet mam piżamę na sobie ? - zaśmiał się na te pytanie i podrapał po głowie
- No więc, zasnęłaś na kanapie, ale pomyślałem, że tam będzie ci nie wygodnie więc cię przyniosłem tu. A z piżamą to hmm. Nikt nie lubi spać w dżinsach przecież, więc cię przebrałem. 
- Jaki ty troskliwy - zaśmiałam się i czule go pocałowałam. - Dziękuje 
- Ależ proszę bardzo, ubieraj się i chodź na śniadanie, Davi już czeka
- Zaraz zejdę - Brazylijczyk wyszedł, a ja zabrałam się za ogarnięcie siebie. Wzięłam prysznic, uczesałam włosy i ubrałam się dzisiaj miałam chęć na sukienkę więc, znalazłam jakąś w kwiatki do pół uda i założyłam do tego trampki i byłam gotowa. Zeszłam na dół a tam Ney karmił Daviego, jak zeszłam ich wzrok został skierowany na mnie.
- Ciociu ślicznie wyglądasz - odezwał się blondynek, podeszłam do niego i dałam buziaka w czółko 
- Dziękuje i smacznego 
- Davi ma rację wyglądasz cudownie - tym razem odezwał się Ney, do niego też podeszłam, ale go pocałowałam w usta. Miałam dzisiaj bardzo dobry humor nawet sama nie wiem czemu. Usiadłam do stołu i zabrałam się za jedzenie. Carol miała zaraz być po Daviego. Po śniadaniu zabrałam się za sprzątanie była godzina 9 więc miałam jeszcze trochę czasu do pracy. Około 10 zadzwonił dzwonek do drzwi była to Carolina.
- Witaj, wchodź - zaprosiłam ją do środka - Może się czegoś napijesz ?
- W sumie jeśli masz jakiś sok to z chęcią - usiadła przy blacie - A jak Davi się zachowywał ? Był grzeczny ?
- Pewnie, że tak. Trochę dzięki niemu zapełniłam pustkę po Diego, ale teraz czeka mnie ponad tydzień czekania na małego.
- No rozumiem cię dla matki jest o ciężkie. - podałam jej sok od razu sobie nalałam i zaczęłyśmy rozmawiać. - Czekaj, czekaj a co to takiego ? - złapała mnie za rękę 
- A to ? Ney mi się oświadczył 3 dni temu 
- Neymar !!!! - zawołała Brazylijczyka, ten od razu wbiegł do kuchni 
- Co się stało ? - zapytała przerażony 
- Co się nie chwalisz ? Gratuluję - wstała i go przytuliła, a później mnie 
- Jezu co wy mnie tak ostatnio cały czas straszycie nie można normalnie zawołać ? A tak w ogóle to dziękuje bardzo - uśmiechnął się
- Macie już datę ślubu ?
- Nie na razie nie planujemy brać ślubu - odezwał się Brazylijczyk 
- Czemu ? 
- Doszliśmy do wniosku, że mamy jeszcze czas i nam się nie śpieszy. Zresztą Neymar ma teraz mecze, a ja pracę jeszcze Diego i tak na razie poczekamy z tym - tym razem odezwałam się ja 
- Skoro oboje tak myślicie to bardzo dobrze. Cieszę się waszym szczęściem. Nareszcie Ney znalazłeś kogoś kto się tobą zajmie - zaczęłyśmy się śmiać z Caroliną na co Neymar udał obrażonego i wrócił do Daviego. Pogadałyśmy jeszcze trochę i Carol musiała już iść. Wzięła kilka rzeczy Daviego, nałożyła mu buty. Pożegnaliśmy się i wyszli. Było około 11:30 więc pora zbierać się do pracy. Wzięłam torebkę i telefon. Ney wziął swoją torbę treningową i wyszliśmy z domu. Jak zawsze dzień minął mi szybko, bez żadnych nowości. Elizy dzisiaj nie było więc niczego nowego się nie dowiedziałam. Około 17 byłam w domu. Zastałam Brazylijczyka w salonie.
- Już jestem - krzyknęłam w wejściu 
- Hej - wstał i przywitał się ze mną - Jak tam w pracy ?
- Nudo, po woli zastanawiam się czy to jest to co chcę robić całe życie. A jak trening ?
- A w miarę, przecież mówiłem, że możesz nie pracować. 
- Ney, a ja mówiłam, że nie chcę być na twoim utrzymaniu 
- No dobrze, dobrze to może poszukaj czegoś innego ?
- Nie wiem jeszcze się zastanowię - zjedliśmy razem obiad i postanowiliśmy, że dzisiaj pójdziemy na imprezę do jakiegoś klubu. Przebrałam się w drugą sukienkę, zrobiłam makijaż i byłam gotowa. Neymar oczywiście większość czasu układał włosy więc mu przygotowywanie się zajęło o wiele dłużej, ale w końcu mogliśmy wyjść. Dzisiaj ja byłam kierowcą, bo nie miałam jakoś ochoty żeby coś pić. Pod klubem była długa kolejka, ale że Neymar to Neymar to nie musieliśmy w niej stać od razu weszliśmy do środka na parkiecie były tłumy. Poszliśmy na początku do stolika, bo Ney chciał jakiegoś drinka. Spotkaliśmy tam Leo i Anto oraz Alvesa.
- Cześć wam - przywitaliśmy się ze wszystkimi 
- Co tam ? Nareszcie wolni ? - odezwał się Alves
- Tak mamy ponad tydzień dla siebie - odpowiedział Ney 
- To ja nie wiem co wy tu robicie - powiedział Alves
- A gdzie mamy być ? - zapytałam 
- Oj no wiecie, chata wolna nie ma dzieci a wy do klubu idziecie, dziwne 
- Głupek, ty tylko o jednym - zaśmiałam się. Ney wypił tego drinka i wszyscy poszliśmy na parkiet. Tańczyłam z Neyem, Alvesem, Leo i oczywiście z Anto. Całe towarzystwo dowiedziało się o naszych zaręczynach. Gratulowali nam cały czas, a że byli już trochę podpici to kilka razy w ciągu całego wieczoru pili za nasze szczęście. Tańczyłam właśnie z Neyem kiedy zachciało mi się do łazienki, przeprosiłam Brazylijczyka i poszłam w kierunku toalety. Po kilku minutach wyszłam, ale ktoś złapał mnie za rękę. Myślałam, że to Ney, ale to nie był on. Ten ktoś bardzo mocno mną szarpnął i wyprowadził na podwórko, że było ciemno to nie widziałam jego twarzy, strasznie się przestraszyłam i próbowałam się wyrwać.
- Nie szarp się, bo to się źle dla ciebie skończy - i wtedy już wiedziałam kto to jest.....




No dzisiaj kończymy tak, czas wprowadzić trochę zamieszania :D Nie bądźcie źli, postaram się jakoś to naprawić w swoim czasie :D Do następnego <3
19 komentarzy = 29 rozdział 

sobota, 20 lutego 2016




Rozdział 27

Co było na tym pokładzie było czymś cudownym. Na środku stał stolik i dwa krzesła. Wszędzie było pełno róż oczywiście herbacianych. Usiedliśmy do stołu Neymar odsunął mi krzesło po czym usiadł na przeciwko mnie. Na stole stało już wino i po chwili przyniesiono nam różne owoce i founde czekoladowe. 
- Ale kiedy ? Jak ? - byłam cały czas w szoku 
- Już dawno to planowałem, ale wyszło jak wyszło. Podoba ci się ?
- Jeszcze pytasz. Wszystko jest takie cudowne. Dziękuje 
- Nie ma za co - uśmiechnął się i zaczęliśmy jeść owoce z czekoladą co jakiś czas popijając winem. Byłam w siódmym niebie. Kiedy już się najedliśmy. Neymar wstał i wziął mnie za rękę. Za nim  podążyłam na sam przód jachtu z którego było widać cudowny zachód słońca. Staliśmy tak dobre 10 minut. W pewnym momencie Neymar odwrócił mnie tak, że stałam twarzą w twarz z nim. Po chwili co mnie bardzo zdziwiło ukląkł. O Jezu !!!!
- Isabel Mink mieliśmy gorsze i lepsze dni, mamy cudownego syna. Jesteś zawsze ze mną w tych złych jak i dobrych chwilach. Każdego dnia zakochuje się w tobie ponownie i jeszcze mocniej. Chcę móc z tobą dzielić resztę moich dni. Czy zgodzisz się zostać moją żoną ? - z kieszeni wyjął małe czerwone pudełeczko, a w środku był cudowny pierścionek z białego złota. Malutki i skromny taki jak zawsze chciałam. Kiedy skończył swoją przemowę aż mi zaparło dech w piersi nie potrafiłam z siebie niczego wydusić.
- Neymar... ja nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie i to bardzo 
- Powiedz tak proszę - widziałam jak się denerwuje. Mój rozum mówił mi ,, zastanów się ", natomiast serce ,, zgódź się " i nie wiedziałam co mam zrobić, ale zawsze kieruje się sercem i tak też uczyniłam teraz.
- TAK !!! 
- Na prawdę ?!?! - jego oczy zrobiły się wielkie. Wstał i delikatnie założył mi pierścionek. Później wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi. Po chwili postawił mnie na ziemi i namiętnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam powietrza. Byłam tak strasznie szczęśliwa. Staliśmy wtuleni w siebie patrząc jak zachodzi słońce.
- Nawet nie wiesz jak ja cię kocham - odezwałam się 
- A ja ciebie - przytulił mnie mocniej do siebie. Około godziny 21 postanowiliśmy wracać do domu. Kiedy wróciliśmy na ląd czułam się trochę pewniej. Ney złapał mnie za rękę i tak poszliśmy do samochodu. Cały czas rozmawialiśmy. Kiedy doszliśmy do samochodu Neymar otworzył mi drzwi. Później okrążył samochód i zajął miejsce kierowcy. W czasie drogi panowała cisza, ale nie krępująca. Była taka miła i uspakajająca. Po godzinie byliśmy już w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam, Neymar za mną. Od razu jak zamknął drzwi przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować oczywiście każdy jego pocałunek odwzajemniałam.
- Teraz najmilsza część wieczoru - odezwał się pomiędzy pocałunkami, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam daliśmy się ponieść emocjom. Kiedy zaspokoiliśmy swoje dusze, usnęliśmy w objęciach.




Następnego dnia rano obudziłam się pierwsza, Brazylijczyk jeszcze spał. Lekko zabrałam jego rękę z mojej tali i wyślizgnęłam się z łóżka. Poszłam do toalety żeby się odświeżyć. Nałożyłam czyste ciuchy, a włosy związałam w luźny kok. Kiedy weszłam do sypialni Brazylijczyk już nie spał. Robił coś w swoim telefonie.
- Cześć misiek - wskoczyłam na łóżko i dałam mu buziaka w usta 
- No hej księżniczko, jak się spało ?
- Hmm cudownie a tobie ? 
- Również. 
- Co dzisiaj robimy ? - naszą rozmowę przerwał telefon Neymara. Od razu go odebrał. Po jego krótkich odpowiedziach zrozumiałam, że to Carolina. Dawno jej nie widziałam zresztą Daviego także. Po chwili Brazylijczyk skończył rozmowę i odłożył telefon na szafkę. 
- No to chyba będziemy mieli co robić.
- Coś się stało ? - zapytałam zaniepokojona 
- Niee, to Carolina prosiła żebym zajął się Davim przez kilka dni, bo ona musi wyjechać na trochę, a mały ma szkołę i nie może zabrać go ze sobą. Nie masz nic przeciwko ?
- Oczywiście, że nie. Super więc kiedy będą ?
- Za jakieś trzy godziny
- No to wstawaj. Ja idę zrobię śniadanie. Jeszcze tylko ubrania sprzątnij te porozrzucane. - dałam mu buziaka i wyszłam. Stanęłam w kuchni i nie miałam pomysłu na śniadanie. Włączyłam komputer i poszukałam czegoś ciekawego. Padło na tartę ze szpinakiem, kurczakiem i serem Camembert. Mniam. Zobaczyłam czy wszystko jest oczywiście zabrakło najważniejszego czyli szpinaku. 
- Neymar !!! - zaczęłam krzyczeć, a ten jak poparzony zbiegł na dół. Zaczęłam się śmiać jak zobaczyłam jaki jest przestraszony.
- Czemu ty się śmiejesz co się stało ?
- Musisz iść do sklepu nie mamy szpinaku
- I temu tak krzyczysz ? Myślałem, że coś się stało. Nie strasz mnie więcej - podszedł do mnie i przycisnął tym razem do lodówki
- Ty to lubisz mnie do wszystkiego przyciskać haha
- Ciebie zawsze - przybliżył się do mnie i miał mnie pocałować, ale przerwałam 
- Szpinak ! Już ! 
- Buziak ! Już ! 
- Jak wrócisz ze sklepu misiek - udał obrażonego, poszedł na górę a po chwili wrócił z telefonem w ręku. Ja cały czas stałam w kuchni i kroiłam kurczaka. Miał już wychodzić, ale podbiegł do mnie i szybko pocałował niespodziewanie. - Głupek 
- Ale twój - krzyknął z salonu i zaraz zniknął za drzwiami.  Zabrałam się za przygotowanie reszty składników, wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam więc otworzyć. W progu stała Carol z Davim 
- Is ! - krzyknął blondynek i skoczył na mnie
- Davi hej  co tam ?
- Dobrze, a gdzie tata ?
- W sklepie zaraz wróci. Proszę wchodźcie. - przywitałam się z blondynką.
- Przepraszam, że wcześniej, ale lot mi się przesunął i musiałam jak najszybciej przywieźć Daviego - odezwała się Caro 
- Nie ma problemu no coś ty. Może coś do picia chcesz ? 
- Nie dziękuje nie mam czasu. Jeszcze raz chciałam podziękować i już zmykam - dała mi buziaka w policzek i już jej nie było, więc zostałam z Davim sama
- To co Davi idziesz mi pomóc ?
- Tak ! - krzyknął szczęśliwy i pobiegł za mną do kuchni. Wzięłam go na ręce i posadziłam przy kuchennym blacie. Dałam mu talerz z kurczakiem i trochę ziół żeby go posypał. Zajął się swoim zajęciem, a ja dalej przygotowywałam tym razem sos do tarty. 20 minut później przyjechał Neymar. Postawiłam blondynka na ziemi, bo nie mógł się doczekać, aż Neymar wejdzie. Od razu kiedy pojawił się w domu mały mało co nie oszalał 
- Tata ! - zaczął krzyczeć i skoczył na Neymara 
- Synku hej, co tak wcześnie ?
- Mama musiała wcześniej jechać - zadowolony blondynek siedział już na rękach Neymara. Przyszli do kuchni, Ney położył zakupy oczywiście musiał dostać buziaka za zakupy i zaraz poszli do salonu. Bawili się razem jakimiś zabawkami Diego. Jak miałam szpinak to mogłam wreszcie wszystko poskładać i skończyć. Po 30 minutach wszystko było gotowe, nakryłam do stołu i zawołałam Neya i Daviego. Razem zjedliśmy wszystko co przygotowałam. Później posprzątałam i dołączyłam do nich. Cały czas się bawili. Około godziny 13 Neymar musiał się zbierać na trening, chciał zostać z Davim, ale mu nie pozwoliłam, bo w końcu ma niedługo mecz, w którym musi zagrać. Z niechęcią poszedł się przygotować. Włączyłam TV i razem z Davim oglądałam jakieś bajki. Po 30 minutach na dole pojawił się Brazylijczyk
- Pa kochanie - dał mi buziaka, a potem Daviemu i zaraz wyszedł
- To co będziemy robić Davi ?
- Nie wiem, a co możemy ?
- Hmm może spacer i lody ?
- Tak tak chodźmy - zeskoczył z kanapy i pobiegł w kierunku drzwi. Wyłączyłam telewizor, wzięłam telefon i torebkę i mogłam wychodzić. Zamknęłam za sobą drzwi, wzięłam Daviego za rękę i poszliśmy do parku. Tak chodziliśmy chyba z dwie godziny oczywiście zaszliśmy na lody. Następnie poszliśmy pod ośrodek, w którym trenował Neymar i weszliśmy do środka, bo chciałam zrobić niespodziankę Neymarowi. Weszliśmy na trybuny i oglądaliśmy jak piłkarze akurat grali mecz. Davi był bardzo szczęśliwy, bo uwielbiał oglądać jak jego tata gra. Po skończonym treningu weszliśmy na boisko i podeszliśmy do wszystkich piłkarzy.
- Hej wszystkim - krzyknęłam 
- Heeej - odezwali się wszyscy chórem, Neymar oczywiście podszedł do mnie i dal mi buziaka, później wziął Daviego na ręce
- Co tam u was ?  - zapytałam 
- Słyszeliśmy, że impreza się szykuje niedługo i to u mnie - odezwał się Pique 
- Dobrze słyszałeś, ale kiedy dokładnie to jeszcze nie wiadomo jeszcze teraz mamy Daviego więc na razie pewnie nie
- A gdzie swojego syna zgubiłaś ? - odezwał się Suarez
- Jest z rodzicami Neya na wycieczce 
- Uuu czyli chata wolna, no znaczy nie teraz, ale niedługo - odezwał się tym razem Alves
- Haha no niedługo tak, a co chcesz wpaść ?
- Czemu nie 
- Wpadajcie kiedy chcecie - pewnie będę tego żałować, ale co mi tam
- Dobra ja idę się przebrać i zaraz możemy jechać - oddał mi Daviego i poszedł do szatni razem z resztą piłkarzy, a ja z Davim poszłam na parking. Po około godzinie byliśmy już w domu. Mały był bardzo zmęczony więc położyłam go spać w jego pokoju. Tak Davi też miał u nas pokój zaraz obok pokoju Diego. Razem z Brazylijczykiem postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś film padło na horror, nienawidzę horrorów, ale przegrałam w papier, kamień, nożyce i musiałam cierpieć. Neymar był za to bardzo zadowolony z siebie zresztą jak zawsze. Zrobiłam popcorn, wzięłam wodę z lodówki i dołączyłam do Brazylijczyka, który już czekał na kanapie. Wtuliłam się w jego ramiona i zaczęliśmy oglądać. Neymar w pewnym momencie zaczął mnie całować od ust zmierzał ku dołowi. Później leżałam pod nim na kanapie, jego ręka zawędrowała pod moją bluzkę, która zaraz znalazła się na podłodze, ale niespodziewanie przerwał nam dzwonek do drzwi. Neymar położył głowę na moim brzuchu i zaczął po cichu kląć za to ja zaczęłam się śmiać.
- Bądźmy cicho to sobie pójdzie 
- Hahahaha jesteś nienormalny - dzwonek nie przestawał dzwonić, Neymar wstał i podał mi bluzkę - dokończymy później - szepnęłam mu do ucha 
- Zabiję tego, który przeszkodził mi w takim momencie - nie mogłam przestać się śmiać, założyłam bluzkę i poszłam za Brazylijczykiem. Kiedy otworzył drzwi na progu stała niemalże cała drużyna Fc Barcelony no pięknie pomyślałam. - Kto was zapraszał ? - odezwał się Neymar
- Twoja dziewczyna, wchodzimy chłopaki - krzyknął Alves i zaraz wszyscy siedzieli już w naszym salonie. Brazylijczyk spojrzał na mnie i pokiwał głową
- Przepraszam nie sądziłam, że wezmą to na serio haha, spokojnie skończymy później wytrzymasz 
- Obiecujesz ? - nic nie odpowiedziałam tylko go pocałowałam - ok obiecujesz - zaśmiał się i poszliśmy do reszty. Rozwalili się w salonie i włączyli jakąś muzykę. No pięknie zaraz obudzi się Davi. 
- Jakbyście zapomnieli to przypominam, że jest z nami dziecko, które przez was się obudzi - jak powiedziałam tak usłyszałam płacz na górze - A nie mówiłam ? - pokiwałam głową i poszłam na górę do małego. Weszłam do pokoju i wzięłam go na ręce, przebrałam w inne ubranie i zabrałam go na dół, bo zasnąć to pewnie nie zaśnie w tym hałasie. Kiedy zeszłam ze schodów od razu postawiłam Daviego na ziemi, a ten pobiegł do chłopaków i zaczął się z nimi bawić. Ja poszłam do kuchni i przygotowałam trochę przekąsek, pomógł mi Neymar. Po godzinie słuchania muzyki chłopaki włączyli PES 2016 i zaczęli grać. Tak o to spędziliśmy cały wieczór aż do godziny 1 w nocy. Daviego zabrałam przed północą i się z nim położyłam. Kiedy usłyszałam, że już wszyscy wyszli, wstałam i zeszłam na dół. W salonie był taki syf jeszcze większy niż jak wróciłam tu po rozstaniu z Neyem.
- Chyba musimy posprzątać. - powiedziałam, Brazylijczyk nie był za bardzo zadowolony 
- Następnym razem nie otwieramy - zaśmiał się i zaczęliśmy sprzątać, trochę nam to zajęło. Około 3 nad ranem poszliśmy do sypialni, wzięliśmy razem prysznic i położyliśmy się do łóżka.
- To może skończymy to co zaczęliśmy ? - odezwał się Ney 
- Nie jesteś zmęczony ? Jest tak późno 
- Może i jestem, ale na to zawsze mam siły 
- No oczywiście, ale jak proszę żebyś mi czasem pomógł to wtedy jesteś bardzo zmęczony 
- Będziesz mi teraz wytykać czego nie robię, a co robię ?
- Nie tylko czasami mógłbyś mi pomóc
- Dobrze będę pomagać, skoro jesteś tak zmęczona to dobranoc - obrażony przewrócił się plecami do mnie, no jak dziecko pomyślałam. Przysunęłam się do niego.
- Nie powiedziałam, że jestem zmęczona, zapytałam ciebie czy ty jesteś zmęczony, ale skoro się obraziłeś to nie będę nalegać - od razu się odwrócił 
- Ja się nie obrażam, więc...
- To czemu się odwróciłeś ?
- Bo....
- No już już nie wysilaj się małpo wredna - i wtedy przybliżył się do mnie i zaczął całować. Tak  o to poszliśmy spać jakoś po 4 wtedy to już byłam na prawdę wyczerpana, więc szybko udało mi się zasnąć. 




Następnego dnia obudziły mnie promienie słoneczne padające na moje łóżko. Odwróciłam się żeby przywitać się z Brazylijczykiem, ale go nie było. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki była godzina 12, no to sobie pospałam, zeszłam z łóżka założyłam nowe ciuchy, spięłam włosy i zeszłam na dół. Na stole w kuchni leżała mała karteczka:


Jestem na treningu, zabrałem ze sobą Daviego, więc się nie martw. W lodówce masz sałatkę. Niedługo wrócę :* 
NJR

Czyli mam kilka godzin spokoju. Zjadłam sałatkę przygotowaną przez Brazylijczyka i postanowiłam, że trochę pobiegam, przebrałam się w strój sportowy. Znalazłam swoje buty do biegania i wyszłam z domu. Biegłam uliczkami Pedralbes, pogoda była cudowna taka słoneczna. Kiedy byłam już w centrum zobaczyłam Agnes spacerującą w parku z córeczką, więc do niej podbiegłam.
- Hej Agnes - przywitałyśmy się
- O hej, od kiedy biegasz ?
- Od dzisiaj - zaczęłyśmy się śmiać - ćwiczenie na siłowni jest fajne, ale postanowiłam skorzystać z tej cudownej pogody, a ty co tak spacerujesz ?
- Chciałam trochę pokazać dla małej świata. A jak tam Diego i Ney ?
- A w porządku, akurat Diego jest z dziadkami na wakacjach, a Neymar cały czas trenuje teraz jeszcze mamy Daviego także nie nudzimy się :) - podniosłam rękę, żeby poprawić włosy i niestety moja przyjaciółka z sokolim wzrokiem zobaczyła pierścionek 
- A co tu mamy ? Kochana gratuluję. Kiedy ?
- Dziękuje, kilka dni temu na jachcie, przy zachodzie słońca
- Uuu to się postarał, moje zaręczyny takie nie były, ale też były cudowne. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Jesteś kochana, dziękuje ja tez się strasznie cieszę. - przytuliłyśmy się i jeszcze trochę porozmawiałyśmy, ale musiałam wracać. - Do zobaczenia 
- Do zobaczenia - pomachała mi, a ja pobiegłam do domu. Wróciłam około 14 weszłam do domu, a tam .....




No i kończymy na dzisiaj :D Do następnego kochani <3 
18 komentarzy = 28 rozdział