środa, 16 marca 2016


Rozdział 34


*

Nie wiem jak miałam się zachować, ale miałam nadzieję, że Agnes jakoś się z tego wyplącze.
- Wy się znacie ? - odezwał się zdezorientowany Brazylijczyk
- Eee.. no tak, spotkaliśmy się kiedyś na jakimś obozie muzyczny. - próbowała coś skleić Agnes, mam nadzieję, że Ney nie będzie wypytywać, a Luis tylko przytaknie.
- Tak dawno temu, pamiętam. Jak tam leci ? - odezwał się tym razem Luis
- W porządku, dzięki - Agnes spojrzała na mnie z litością w oczach, byłam strasznie zła i zażenowana, że muszę okłamywać Neya i jeszcze wciągam w to moją przyjaciółkę. Trochę pogadaliśmy i poszliśmy dalej, coś zjeść. Minęłam Agnes i podziękowałam jej za wszystko, uśmiechnęła się i poszła do domu. Poszliśmy do restauracji na obrzeżach miasta, bo Ney chciał jakieś spokojne miejsce. Zajęliśmy stolik i czekaliśmy aż kelner do nas podejdzie.
- A ty kochanie nie byłaś na tym obozie ? - tym razem pytanie było skierowane do mnie
-Nie, bo ja nie przepadam za obozami. - szybko odpowiedziałam
- A no tak, no dobrze, to Luis opowiadaj co tam u ciebie ? Masz może kogoś ?
- Wszystko w porządku. A co do dziewczyny to miałem, ale uciekła ode mnie bez żadnego słowa. Nie wiem gdzie teraz jest, ale już się z tym pogodziłem - spojrzałam na niego, piorunując go wzrokiem. Jak on mógł ?
- Może nie chciała z tobą być, a bała się ci tego powiedzieć ? - palnęłam bez namysłu
- Czemu miałaby się mnie bać ? Nie jestem straszny
- Tak na pewno - odpowiedziałam lekko ściszonym głosem
- Is nie znasz Luisa. Może ta dziewczyna nie była ciebie po prostu warta ? - jak to powiedział, to serce mi pękło, nie wiedział, że mówi o mnie. Nie wytrzymałam, wzięłam Diego i szybko wyszłam z restauracji, nie dałam rady tam zostać dłużej. Ney wybiegł za mną, ale nie zdążył mnie złapać, bo wsiadłam do taksówki. Pojechałam do Agnes na początku nie wiedziałam gdzie mam jechać, ale jedynym wyjściem jest Agnes, bo jako jedyna zna moją przeszłość. Kiedy byłam pod jej domem wysiadłam i ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzył mi Jota.
- Hej Is, wchodź proszę - odsunął się żebym mogła przejść
- Przepraszam, że przeszkadzam, jest może Agnes ?
- Tak nie dawno wróciła, chodź do salonu zaraz zejdzie do ciebie, poszła położyć Sophie
- Ok dziękuje
- Napijesz się czegoś ?
- Nie dziękuje, nie chcę robić kłopotu - postawiłam Diego na ziemi, a ten od razu zaczął bawić się z Jotą. Po chwili na dole znalazła się Agnes. Od razu do mnie podeszła i usiadła na kanapie obok.
- Kochanie zostawisz nas same ? - zapytała
- Tak pewnie, to ja idę do Gila i tak miałem już wychodzić. Do zobaczenia Is - pożegnał się z nami i już go nie było.
- To mów jak on się tu znalazł ? - od razu zapytała, wzięłam Diego na kolana i zaczęłam wszystko mówić od początku do końca. - Uuu no to mamy problem, ale wiesz, że lepiej będzie jeśli powiesz o tym Neymarowi sama prawda ?
- No tak, ale się boję, że mnie zostawi. Nie chcę wracać do tego co było kiedyś. Byłam młoda i głupia żałuję tego cholernie, ale czasu nie cofnę.
- No nic nie zrobisz, ale wątpię, że Ney cię zostawi on na prawdę cię kocha. Zresztą jesteście zaręczeni, a mówiłaś że Carol też za nim nie przepada także możecie jakoś połączyć siły
- Nie nie chcę mieszać w to nikogo innego. To ja za nim latałam i to mnie wykorzystywał na każdym kroku, że mi się to podobało. Jakim cudem mogłam być taka głupia ?
- Miałaś 16 lat, zainteresował się tobą starszy chłopak, przystojny trochę i straciłaś głowę. Skąd mogłaś wiedzieć, że on każdą tak traktował i że będzie cię szantażować ?
- No nie mogła, ale mogłam słuchać rodziców i nie byłoby problemów. Boże przecież jakbym wtedy mnie nie uderzył z całej siły w brzuch miałabym dzisiaj dziecko kilku letnie. - jak to sobie przypomniałam zaczęłam od razu płakać. Tak to prawda byłam w ciąży, ale poroniłam i to przez Luisa, bo jak tylko się dowiedział zaczął mnie bić. Nawet moi rodzice nie wiedzieli. Kiedy wylądowałam w szpitalu dopiero wtedy zobaczyli, że coś jest nie tak. Miałam straszne problemy, ale oni mi mówili żebym zostawiła Luisa, że on nie jest dla mnie, ale ja nie słuchałam. Miałam wtedy 16 lat i byłam szaleńczo w nim zakochana. Do ukończenia liceum byłam szantażowana przez niego i nie mogłam nic nikomu więcej powiedzieć. Rodzice byli na policji nawet ale ja się wszystkiego wyparłam, wykorzystywał mnie cały czas, a ja nie mogłam nic na to poradzić, bo kiedy próbowałam uciekać bił mnie. Dopiero jak skończyłam szkołę, udało mi się uciec, ale nie sądziłam, że on teraz mnie znajdzie i że będzie na dodatek kuzynem mojego narzeczonego. A co jeśli on znowu będzie chciał mnie skrzywdzić ? Drugiego razu nie wytrzymam to nie na moje nerwy. Cały czas próbował mój telefon wibrował, był to Ney, ale nie chciałam z nim rozmawiać. Postanowiłam, że wrócę do domu wieczorem , chciałam mu wszystko powiedzieć, ale strasznie się bałam, że mi nie uwierzy i mnie zostawi. Około 20 postanowiłam wrócić do domu, kiedy weszłam do środka Ney razem z Luisem siedzieli w salonie i rozmawiali kiedy Neymar mnie zobaczył od razu wstał i podbiegł do mnie. Mocno mnie przytulił.
- Kochanie gdzie ty byłaś ? Wiesz jak się martwiłem ? - mówił zaniepokojony
- Przepraszam. Nie chcę dzisiaj rozmawiać. Zajmiesz się Diego ?
- Tak nie ma problemu, ale co się stało ?
- Nie ważne - oddałam mu małego i poszłam na górę, ukradkiem zerknęłam Luisa jak się szyderczo uśmiecha w moim kierunku, nienawidziłam go za to. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku, nie mogłam zasnąć. Nawet nie chciałam, bo bałam się że w każdej chwili może mi się coś stać. Leżałam tak chyba z godzinę kiedy dołączył do mnie Brazylijczyk, rozebrał się, miał na sobie tylko bokserki i położył się obok mnie obejmując mnie ramieniem.
- Isi co się dzieje ? 
- Nic 
- Isi mów mi i to już. Widzę, że cię coś gryzie. Czy chodzi o Luisa ? - i wtedy moje serce zaczęło szybciej bić.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale nie lubię go i tyle.
- Ale dlaczego ? To jest mój kuzyn. 
- Wiem  i dlatego nie chcę z tobą o tym rozmawiać. - odwróciłam się do niego plecami, pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie mogłam mu o tym powiedzieć, ale wiedziałam, że nie będę miała wyjścia i wkrótce wszystko wyjdzie na jaw. Ney nie odzywał się do mnie już więcej. Około 2 zasnęłam.


*


Obudził mnie powiew świeżego powietrza, otworzyłam oczy i ujrzałam, że balkon jest otwarty. Podniosłam się na zegarku widniała 8 godzina. Czułam, że jestem strasznie zmęczona, postawiłam nogi na zimną podłogę i moje ciało przebiegły ciarki. Podeszłam do drzwi i ujrzałam Brazylijczyka opartego o barierkę. Nie mogłam do niego podejść wiedziałam że cierpi i to przeze mnie. Wycofałam się, poszłam do łazienki, odświeżyłam się trochę, nałożyłam czyste ubranie i poszłam do pokoju Diego. Nie spał, więc ubrałam go i zeszłam razem z nim na dół. W kuchni siedział Luis i jadł śniadanie. 
- Dzień dobry księżniczko - odezwał się śmiejąc się
- Spieprzaj kretynie - odgryzłam się
- Nie przy dziecku takie słowa. Wiedziałem, że nie jesteś dla mojego kuzyna. Zobacz jak cierpi przez ciebie, a najlepsze jest to, że nic na to nie poradzisz, bo o niczym mu nie powiesz. 
- Skąd ta pewność ? Myślisz, że teraz tutaj będziesz mnie zastraszać ? To co było to minęło i się nigdy więcej nie powtórzy. Czasem myślisz o tym, że zabiłeś swoje dziecko ? Że skrzywdziłeś wiele kobiet ? - wykrzyczałam prosto mu w twarz
- Nie krzycz, i tak będę cię zastraszać, zobaczysz jeszcze cię zniszczę za to, że uciekłaś. Nie pozbierasz się tym razem, a na pewno nie u boku swojego narzeczonego. 
- Pierdol się - wzięłam Diego i chciałam wyjść z kuchni, kiedy złapał mnie za łokieć i mocno szarpną, mało co nie wylądowałam na ziemi. Diego się przestraszył i zaczął płakać. 
- Nigdy tak do mnie nie mów - puścił mnie i wyszedł z kuchni jakby nigdy nic, wzięłam małego na ręce i zaczęłam uspokajać. Wtedy w kuchni pojawił się Ney
- Co się stało ? - zapytał zmartwiony 
- Luis go przestraszył - mały się już trochę uspokoił więc posadziłam go na krzesełku i dałam śniadanie. Wtedy zajęłam się robieniem śniadania sobie. - Chcesz coś jeść ? - zapytałam Brazylijczyka
- W sumie czemu nie - kiedy robiłam kanapki, poczułam jak silne ramiona oplatają mnie w talii - Powiedz mi co się dzieje, całą noc płakałaś, a ja nie wiem czemu.
- Neymar przestań, twoje kanapki - postawiłam talerz na stole i zaczęłam jeść. Brazylijczyk znowu się nie odzywał. Sprzątnęłam po śniadaniu i postawiłam małego na ziemi od razu pobiegł do swoich zabawek. Była 10 Neymar poszedł szykować się na trening. Bałam się zostać sama z Luisem, ale bardziej bałam się żeby Diego z nami został więc udało mi się namówić Neymara żeby wziął go ze sobą. Około 10 :30 siedziałam w salonie, a z góry zszedł Luis. Byliśmy tylko we dwójkę. Podszedł i usiadł obok mnie.
- I co ? teraz nie podskoczysz ? - zapytał chamsko
- Zostaw mnie, bo zadzwonię na policję - odsunęłam się kiedy zaczął się do mnie zbliżać
- O nie nie - złapał mnie za rękę i przewrócił tak, że leżał na mnie, nie mogłam się ruszyć był za ciężki. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy - Teraz sobie przypomnisz jak było 2 lata temu i co straciłaś. - zaczął mnie dotykać, jego ręka znalazła się pod moją bluzką, próbowałam się wyrwać. Zaczęłam krzyczeć, ale wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy, bo byliśmy sami. Po chwili moja bluzka leżała na podłodze. Próbowałam go z siebie zrzucić, ale na nic moje starania się nie zdały. Krzyczałam coraz głośniej przez łzy nic nie widziałam.  Bałam się strasznie, że znowu wszystko mi się przypomni i te straszne czasy powrócą strasznie tego nie chciałam. Jego ręce jeździły po moim ciele. Wędrowały ku dołowi. Zaczął rozpinać mi spodenki, które miałam na sobie. Cały czas miał szyderczy uśmiech na twarzy mu się to podobało, uwielbiał krzywdzić bezbronne dziewczyny, a później je szantażować i bić. Jak można być kimś takim ? Żebym posłuchała rodziców już dawno byłby za kratkami i siedział by tam kilkanaście lat, ale nie ja byłam głupia, bałam się. Zanim rozpiął mi spodenki, zdjął  z siebie koszulkę. Był ohydny nie mogłam na niego patrzeć. Wtedy do domu ktoś wszedł nie widziałam kto, ale usłyszałam.....








No moi drodzy na dzisiaj tyle. Trochę krótki, ale ważne, że w ogóle jest. Przepraszam wszystkich za niego  nie jest on taki jak bym chciała żeby był. Do następnego :* 
27 komentarzy = 35 rozdział 

25 komentarzy:

  1. Oby to był Neymar! Jejku ale zrobiłaś z Loisa skurwysyna :/ pomysł świetny. Jak można uśmiercić własne dziecko ja się pytam? Jakim chujem trzeba być? Rozdział cudny, fantastyczny, najlepszy! <3 kocham, kocham, kocham ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana właśnie się zastanawiam kto tam wejdzie moja wena szwankuje znowu -_- ale i tak dzięki tobie ten blog jeszcze istnieje. :* :*

      Usuń
  2. Mega...dawaj szybko next , nie wytrzymam :) kto tam wszedł ??? Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rewelacyjny już nie mogę doczekać się kolejnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerwać w takim momencie !? -,-
    Oj nie ładnie ! :D
    Czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  6. już nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  7. pisz szybko kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Prowadzisz naprawdę świetnego bloga mam nadzieję,że już wkrótce pojawi się kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się skarbie w tym opo <3

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny <3 Czekam z niecierpliwością na next ;* /nat

    OdpowiedzUsuń