środa, 30 marca 2016


Rozdział 36



Obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją zaspaną twarz, otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego Brazylijczyka z tacą, na której było śniadanie.
- Długo tak siedzisz ? - spytałam siadając wyprostowana
- Hmm z jakieś 10 minut - zaśmiał się i podstawił mi tacę ze śniadaniem 
- To czemu mnie nie obudziłeś ??
- Bo uwielbiam patrzeć jak śpisz jesteś wtedy taka słodka - zaśmiał się i dał mi szybkiego buziaka w usta
- A czyli teraz już nie jestem ? 
- Jesteś, jesteś, a teraz smacznego - uśmiechnął się i wstał, dopiero wtedy zauważyłam, że miał na sobie tylko ręcznik zawiązany na biodrach. W tym wydaniu wyglądał najlepiej, podszedł do szafy i stanął tyłem do mnie. Wzięłam jednego z tostów rozsiadłam się na łóżku i dokładnie badałam go wzrokiem. Śledziłam każdy jego ruch jednocześnie jedząc. - Podoba ci się ? - nagle się ocknęłam i zauważyłam, że się ze mnie śmieje, miał już na sobie bokserki nie dałam mu tej satysfakcji
- Widziałam lepsze - wzięłam sok i napiłam się, wtedy Brazylijczyk podszedł do mnie i zabrał mi tacę ze śniadaniem chociaż już tam mało było 
- Tak ? A mogę wiedzieć gdzie ? - zsunął mnie z powrotem tak, że leżałam pod nim
- No wiesz tu i tam - zaśmiałam się
- Nie ma lepszego widoku od mojego słoneczko - zaczął mnie łaskotać, nie mogłam wytrzymać mam straszne łaskotki
- Ney przestań ! - zaczęłam krzyczeć i za razem śmiać się coraz głośniej 
- Przestanę jak powiesz, że ode mnie nie ma lepszego widoku na świecie 
- Dobra już. Od ciebie nie ma lepszego widoku na całym wszechświecie nawet ! - od razu przestał i zaczął całować mnie namiętnie i czule. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tlenu.
- Miło jest, ale muszę iść na trening. - zszedł z łóżka i poszedł się ubierać, trochę byłam smutna, że musiał iść, ale w końcu taki jego zawód. Wstałam zaraz po nim i poszłam do łazienki, później nałożyłam czyste ubranie i poszłam po Diego. Zerknęłam na zegarek była 9 wcześnie nawet pomyślałam. Ubrałam małego i zeszłam z nim na dół Neymar jeszcze chodził po garderobie i szukał jakiś ubrań, bo jak zwykle nie wiedział w co się ubrać. Czasami mu ubranie się zajmuję dłużej niż mi i Diego razem wziętym, ale nie wnikam. W kuchni spotkałam Gila i Alvaro nie wiem jak oni się tu znaleźli w sumie wczoraj wieczorem ich nie było myślałam, że wrócili do siebie, ale widocznie nie na długo. Posadziłam Diego i przywitałam się z nimi. Zrobiłam śniadanie małemu i usiadłam przy blacie kuchennym razem z chłopakami.
- Co to za takie krzyki od rana ? U was tak codziennie ? - zapytał Gil śmiejąc się 
- Ten głupek mnie łaskotał, a ja mam straszne łaskotki. Spokojnie nie robiliśmy nic co masz na myśli.
- Dobra nie wnikam w końcu wasz dom
- A wy co tutaj tak w ogóle robicie ?
- Dzisiaj wybieramy się razem z Neymarem na imprezę, dlatego przyjechaliśmy - tym razem odezwał się Alvaro
- Aaa no tak faktycznie - po chwili na dole pojawił się Brazylijczyk, podszedł do nas, wziął kluczyki pożegnał się ze mną i Diego i już go nie było. 
- A gdzie ta impreza mogę wiedzieć ?
- Neymar ci nie powiedział ? - zapytał zdziwiony Gil
- Jakby mi powiedział to bym was nie pytała 
- No w sumie. Jeszcze dokładnie nie wiemy pewnie okażę się w trakcie jaki klub wybierzemy
- Aha niech będzie - postanowiłam dzisiaj trochę posprzątać, że byli chłopacy to miałam wolne, bo zajęli się Diego. Zaczęłam od góry i po woli schodziłam na dół. Nawet nie wiem kiedy wybiła 15 i do domu wrócił Brazylijczyk akurat kończyłam sprzątać salon.
- Hej kochanie co robisz ? - przywitał się ze mną całusem w policzek
- Hej sprzątam cały dom, bo nie mam co robić
- Wiesz, że nie musisz ? 
- Wiem, ale chcę. Gil i Alvaro zabrali Diego chyba na taras więc mam wolne. Zaraz zajmę się obiadem 
- Jesteś kochana - przybliżył się do mnie, objął w tali i mocno wpił się w moje usta 
- No już już KONIEC ! - przeszkodzili nam Gil i Alvaro, którzy właśnie weszli do salonu 
- Zazdrościcie ? Zresztą to mój dom - odezwał się ze śmiechem Neymar i znowu mnie pocałował tym razem szybko. Sprzątnęłam do końca salon i zabrałam się za robienie obiadu. Około godziny 16 wszystko było gotowe zjedliśmy wszyscy razem i Ney pomógł mi posprzątać. Wzięłam Diego i poszłam na górę się szykować, bo chciałam wyjść wcześniej do Carol a chłopaków zostawić samych. Wzięłam szybki prysznic, włosy pokręciłam i zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się w czarne dopasowane rurki i do tego bluzkę z krótkim rękawkiem a na wierzch żakiet. Diego ubrałam w szare dresiki i do tego bluzkę z kompletu. Noce w Barcelonie są cieplejsze niż w Polsce, ale nie takie ciepłe żeby nosić krótki rękaw bez niczego na wierzchu. Kiedy byłam gotowa wzięłam ze sobą jeszcze torebkę i telefon. Zeszłam na dół gdzie w salonie siedzieli chłopacy i oglądali jakieś wiadomości. 
- Kochanie ja idę już - krzyknęłam przy wyjściu, postawiłam małego i zakładałam buty 
- A wracasz do domu dzisiaj ? - zapytał Brazylijczyk kiedy podszedł do mnie i zakładał buty małemu
- Hmm a chcesz żebym wróciła ?
- No wiesz ja zawsze chcę cię mieć przy sobie
- Wiem, ale nie wiem czy wrócę zobaczę jeszcze - wzięłam kurtkę Diego założyłam mu i tak samo sobie wzięłam płaszczyk i byliśmy gotowi. Zadzwoniłam po taksówkę - Masz dużo nie pić ! - pogroziłam mu palcem i pocałowałam w usta
- Tak jest - zaśmiał się i zaraz machał mi na do widzenia jak wychodziłam. Taksówka była na czas pod domem, wsiadłam do niej podałam adres i zaraz zniknęliśmy za zakrętem. Około 17 byłam pod domem Carol, zapłaciłam dla kierowcy i wysiadłam, postawiłam małego na ziemi wzięłam go za rękę i szliśmy do drzwi, nawet nie zdążyłam zadzwonić, a drzwi mi otworzyła uśmiechnięta blondynka.
- Is !! Wchodź wchodź - zaprosiła mnie do środka i przywitała się całusem w policzek, potem zajęła się Diego, ale kiedy mały zobaczył Sophie i Daviego ledwie zdążyłam mu buty zdjąć a już pobiegł do reszty. Zdjęłam płaszcz i podążyłam na Brazylijką do salonu gdzie była już Agnes i Rafa przywitałam się z nimi i usiadłam obok Rafy na kanapie. 
- Jak tam mój brat ? Szczęśliwy, że sam został ? - zapytała Rafa ze śmiechem 
- Haha pewnie tak chociaż tego przy mnie nie okazywał - zaczęłyśmy się śmiać wszystkie, zaraz Carol przyniosła różne przekąski i włączyła Tv gdzie leciał jakiś Brazylijski film. 



Ney pov's


Is właśnie pojechała, a ja zostałem z chłopakami w domu, jeszcze było dość wcześnie żeby wyjść do klubu więc zadzwoniłem po resztę chłopaków żeby przyszli do mnie i tu zaczniemy imprezę. Poszedłem jeszcze tylko na górę i przebrałem się w bardziej eleganckie ubranie, ułożyłem włosy, trochę mi to zajęło, ale to w sumie norma. Kiedy właśnie kończyłem rozległ się dzwonek do drzwi pewnie chłopacy już przyszli, zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi, cała drużyna i kilku innych znajomych weszło do domu, nie sądziłem, że ich aż tak dużo będzie, ale jak szaleć to szaleć. Is będzie trochę zła, bo po około 2 godzinach w nasz salon zamienił się w pobojowisko, a wiem, że dzisiaj był sprzątany. Mam przesrane pewnie. Alkohol lał się strumieniami, ale trochę się pilnowałem, bo chciałem iść do klubu potańczyć i pamiętać to co robiłem myślę, że reszta raczej nie będzie tego pamiętać. Około godziny 23 postanowiliśmy w końcu wyjść gdzieś i zostawić mój dom w spokoju, wybraliśmy klub w centrum Barcelony kiedy weszliśmy do środka było pełno ludzi, od razu zamówiłem lożę VIP, bo nie chciałem natrętnych panienek wokół siebie i kumpli. Ten wieczór miał być męskim wypadem. Już w klubie trochę zaszalałem z alkoholem, ale jeszcze kontaktowałem. Cały wieczór przetańczyłem z kumplami i ich dziewczynami na jedną noc tzw. Jako jedyny byłem sam, bo wiedziałem, że w domu mam największy skarb pod słońcem.



Is pov's

Około 23 dzieci już spały, a my z dziewczynami zaczynałyśmy się nudzić. Jak zachciało nam się gdzieś wyjść, ale z kim dzieci miałyby zostać?
- Ej ja bym gdzieś wyszła - zaczęła Carol
- No ja też, ale dzieci z kim zostaną ? - odezwała się Rafa
- Ja mogę zostać, nie bardzo się dzisiaj czuję i jestem śpiąca więc jak chcecie możecie spokojnie iść - odezwała się Agnes, od początku narzekała, że źle się czuję i nawet nic nie piła 
- Jesteś pewna ? - zapytałam 
- Pewnie idźcie i się zabawcie 
- To idziemy - krzyknęła Rafa, złapała mnie i Carol za rękę i zaprowadziła na górę, tam przebrałyśmy się w ubrania które dała nam Carol i zrobiłyśmy mocniejsze makijaże. Sama siebie nie poznałam w lusterku miałam pomalowane mocno oczy, a na ustach lekka szminka w odcieniu fioletu, do tego obcisła srebrna sukienka i szpilki na wierzch założyłam płaszczyk swój i byłam gotowa. Carol i Rafa równie jak ja wyglądały olśniewająco w sumie one są wolne i idą na poszukiwania partnerów, ale ja już swojego znalazłam, który dobrze się bawi gdzieś na imprezie. Klub wybrała Rafa, podobno najlepszy w mieście miał być. Wysiadłyśmy z taksówki i stanęłyśmy przed klubem, kolejka była niesamowicie długa.
- Rafa my tu nigdy nie wejdziemy - odezwałam się, zaskoczona tak dużą ilością osób 
- Spokojnie ja wchodzę tu bez kolejki, dzięki Neymarowi - zaśmiała się i ruszyła przed siebie, my z carol podążyłyśmy za nią. faktycznie gdy tylko ochroniarz ją zobaczył od razu wpuścił nas do środka i życzył udanej imprezy. Mój narzeczony ma kontakty w każdym klubie w tym mieście ? Tylko czemu ja o tym nie wiem, w sumie już tak dawno nigdzie nie wychodziliśmy razem, muszę to zmienić, bo poczułam się staro, a mam dopiero 20 lat. W środku było jeszcze więcej ludzi niż na zewnątrz od razu podeszłyśmy do wolnego stolika i zajęłyśmy miejsce, Rafa zamówiła drinki, które po chwili stały przed nami. Ja piłam jakiś niebieski nie wiem co to było, ale było bardzo dobre nie wnikam. Wypiłyśmy jeszcze kilka i mogłyśmy iść się bawić. Tańczyłyśmy przez kilka piosenek aż zaczęły boleć nam nogi więc wróciłyśmy na swoje miejsce gdzie znowu zamówiłyśmy drinki nawet nie pamiętam kiedy tyle wypiłam. I tak w kółko drinki i taniec. Około 2 w nocy my dalej szalałyśmy na parkiecie. W pewnym momencie poczułam silne ręce, które oplatają mnie w tali na początku się przestraszyłam, ale ten ktoś zaczął mi coś szeptać do ucha.
- Posiedzimy sobie z dziewczynami tak ? - mimo strasznego huku już wiedziałam kto to, odwróciłam się i za plecami stał uśmiechnięty mój narzeczony
- A ty chyba miałeś dużo nie pić, a ledwie stoisz na nogach - położyłam ręce na tali i uniosłam brew
- No dobrze, dobrze - objął mnie w tali i mocno pocałował, później zaczęliśmy tańczyć i tak o to odłączyliśmy od reszty. Około 3 w nocy napisałam do dziewczyn, że wracam i mają się nie martwić. Neymar olał swoich kolegów i wyszliśmy. Zamówiliśmy taksówkę i po 30 minutach byliśmy w domu oboje nieźle wstawieni. Weszliśmy do domu i Brazylijczyk od razu przycisnął mnie do ściany, zaczęliśmy się całować. Jego ręce wędrowały po moim ciele po chwili moje nogi znalazły się w powietrzu. Brazylijczyk wziął mnie na ręce i zaczął nieść na górę. Kiedy przechodziliśmy przez salon odwróciłam głowę i to co tam zobaczyłam to aż się we mnie zagotowało mimo, że byłam pijana.
- Neymar w tym momencie stawiasz mnie na ziemi - powiedziałam zdenerwowana
- Kochanie, ja wszystko wytłumaczę. Proszę cię nie denerwuj się - zaczął mówić błagalnym tonem
- Co tu się stało ? - zaczęłam krzyczeć, byłam tak zła 
- Chłopacy przyszli trochę wcześniej i no trochę no ten...
- Nie denerwuj mnie, chodzę, sprzątam, a po kilku godzinach jest gorzej niż było wcześniej. Żartujesz sobie ze mnie ? Proszę bardzo śpisz sobie w tym salonie, i nawet nie próbuj mnie przepraszać. - odwróciłam się na pięcie i poszłam chwiejnym krokiem na górę, Neymar jeszcze próbował się tłumaczyć, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Boże jaka jestem zła od razu wytrzeźwiałam przez te nerwy. Nie można zostawić go samego w domu nawet na kilka godzin. Zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać była 5 nad ranem. 



Obudził mnie hałas, który dobiegał z dołu, przebudziłam się i wyprostowałam. Zeszłam z łóżka, umyłam trochę twarz i zeszłam na dół. W salonie stał Neymar, a z jego ręki leciała krew, trochę się przestraszyłam, podeszłam do niego.
- Co zrobiłeś ? 
- Głupia szklanka pękła mi w ręce nie wiem jakim cudem - widziałam, że mu to strasznie boli zresztą Neymar za bardzo nie był odporny na ból, ale chyba jak każdy facet. Mimo tego, że byłam strasznie na niego zła, złapałam go za drugą rękę i zaprowadziłam do łazienki. Tam opatrzyłam mu ranę, wyjęłam kawałek szkła i zawinęłam bandażem ranę. I było po wszystkim, chciał mi podziękować pocałunkiem, ale odsunęłam twarz i wyszłam z łazienki. - Długo będziesz na mnie zła ? Zobacz od rana sprzątam i nawet krew poleciała z tego wszystkiego - szedł za mną do kuchni krok w krok
- Mówiłam, nie odzywaj się do mnie, bo jestem strasznie na ciebie zła ? Nie mówiłam ? To teraz mówię. 
- Isi no weź
- Nie mów do mnie tak kiedy jestem zła. Zresztą boli mnie głowa więc bardziej mnie nie denerwuj. - zrezygnowany wyszedł z kuchni i dalej sprzątał. Spojrzałam na zegarek była 11 godzina, moja głowa strasznie pulsowała, wzięłam tabletki popiłam wodą i czekałam na zbawienie hahah. Zrobiłam sobie śniadanie i w spokoju zjadłam. Około 12 zadzwoniłam do Agnes jak tam po wieczorze i jak Diego. Powiedziała, że wszystko ok i odprowadzi go do mnie za jakąś godzinę. Byłam jej bardzo wdzięczna, bo ja nie bardzo byłam chętna do wyjścia. Poszłam na górę mijając Brazylijczyka, w sypialni przebrałam się w czyste ubranie i związałam włosy w kucyk. Już wyglądałam trochę lepiej niż rano, ale patrząc na Neymara to wypił chyba mniej niż ja, albo po prostu jest mocniejszy. Zeszłam na dół, salon mniej więcej już był uporządkowany Brazylijczyka w nim nie było. Zauważyłam, że taras jest otwarty stanęłam w progu, a tam Brazylijczyk kopał piłkę. Nie chciałam z nim rozmawiać dlatego wycofałam się i jeszcze trochę ogarnęłam salon już tak bardziej dokładniej. Około 13 przyszła Agnes, ale nawet nie wchodziła, bo mała zasnęła w samochodzie, a ona razem z Jotą jechali gdzieś do sklepu czy gdzieś tam. Wzięłam Diego, przebrałam w czyste ubranka i postawiłam w salonie żeby się pobawił, a ja w tym czasie zaczęłam robić mu obiad przy okazji zrobiłam obiad sobie i Neymarowi. W pewnym momencie usłyszałam trzask i straszny płacz. Wybiegłam z kuchni i przy schodach zobaczyłam leżącego Diego strasznie płakał szybko do niego podbiegłam i po woli wzięłam go na ręce, z góry zbiegł Brazylijczyk.
- Co się stało ? - zapytał przestraszony 
- Skąd mam wiedzieć ?! Pewnie chciał iść za tobą i spadł - byłam strasznie przerażona mały nie przestawał płakać. Wstał i zaczęłam go ubierać. - Ubieraj się trzeba zawieść go do szpitala 
- Już, już - spanikowany Brazylijczyk szybko się ubrał, wziął małego ode mnie i pobiegliśmy do samochodu, tam położył Diego w foteliku nawet go nie zapinał, jego płacz był coraz bardziej przeraźliwy. - Żebym wiedział, że on chce iść ze mną to bym go wziął, teraz to wszystko moja wina - mówił Brazylijczyk jadąc jak szalony do szpitala, nic się nie odzywałam byłam tak przerażona, że nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Po 15 minutach byliśmy w szpitalu Neymar wziął małego i pobiegliśmy do środka zaraz zbiegło się kilku lekarzy i szybko zabrali Diego na badania. Nie miałam na nic siły, ledwie widziałam przez łzy które ciekły mi strumieniami po policzkach. Usiadłam na krześle koło sali i czekałam aż czegoś się dowiem. Brazylijczyk chodził w kółko też miał łzy w oczach, było mi go strasznie szkoda, bo wiedziałam, że się obwiniał za to co się stało, ale to tez trochę moja wina, bo mogłam pilnować małego, a nie zostawiać go samego.
- Neymar usiądź ! - krzyknęłam - denerwujesz mnie jak tak chodzisz 
- Przepraszam, ale nie dam rady inaczej. Boję się
- A myślisz, że ja nie ? To jest tak samo mój syn jak i twój. - usiadł koło mnie i mocno do siebie przytulił, nawet się nie wyrywałam, bo właśnie tego potrzebowałam jego uścisku. Siedzieliśmy tak w siebie wtuleni chyba z 2 godziny. Cały czas płakałam, Brazylijczyk trochę się uspokoił, ale jego serce i tak biło jak szalone. W końcu z sali wyszedł lekarz, skoczyłam jak oparzona żeby się czegoś dowiedzieć.
- Zapraszam państwa do gabinetu 
- Panie doktorze czy wszystko jest w porządku ? - nie dawałam za wygraną musiałam się czegoś dowiedzieć, Neymar chwycił mnie za rękę i prowadził za lekarzem. Weszliśmy do gabinetu i zajęliśmy miejsce przed biurkiem za którym już siedział lekarz.
- Przykro mi ...






Moi kochani na początku przepraszam, za strasznie długą przerwę, ale niestety moja wena się wyczerpała. Nie miałam w ogóle pomysłu na ten rozdział napisałam byle co i jakoś mi się nie podoba. Nie wiem kiedy będzie następnym rozdział, ale mam nadzieję, że jak najszybciej, ale sami rozumiecie MATURA za miesiąc i trzeba trochę się przyłożyć. Dziękuję wszystkim którzy z niecierpliwością czekają na rozdziały i komentują je <3 <3 <3 <3 
Pozdrawiam was kochani :* 
33 komentarze = 37 rozdział 



niedziela, 20 marca 2016



Rozdział 35



...usłyszałam głos bardzo dobrze mi znany, był to Neymar. Dziękowałam Bogu, że się tu pojawił, że wrócił. Podbiegł do nas i zrzucił ze mnie Luisa, zaczął okładać go pięściami i głośno klnąc. Ja natomiast nie mogłam się ruszyć czułam się jak sparaliżowana, wszystkie dawne wspomnienia powróciły. Nie wiedziałam co miałam zrobić.
- Ney - lekko szepnęłam, ale na szczęście Brazylijczyk mnie usłyszał, odskoczył od kuzyna i podbiegł do mnie, lekko ugiął się nade mną i patrzył prosto w oczy
- Is kochanie, wstań proszę - widziałam, że w oczach miał łzy, niestety ja nie dałam rady się ruszyć nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Diego 
- W samochodzie, zaraz do niego pójdziemy, wstań - próbował mnie jakoś nakłonić do wstania, ale ja nic, więc sam mnie podniósł i posadził na kanapie, objął mnie ramieniem i wyjął telefon aby zadzwonić na policję. Podał mi bluzkę i pomógł mi ją założyć. Po woli wyprowadził mnie z domu i posadził na ławce przed domem, zaraz po tym przyniósł Diego i posadził obok mnie. Ale coś we mnie pękło nie mogłam ani wziąć ani przytulić małego, bałam się. Kiedy Brazylijczyk zobaczył moją reakcję na naszego synka wziął go na ręce i wykonał kolejny telefon. Jak się okazało później małego zabrała Rafa do siebie. Po około 30 minutach przyjechała policja i z domu wyprowadzili Luisa jego twarz była cała we krwi, ale był przytomny kiedy przechodził koło mnie, spojrzał i się uśmiechnął
- Jeszcze cię znajdę suko - krzyknął w moją stronę, ale Neymar był przy mnie i mocno mnie przytulił. W jego ramionach po woli dochodziłam do siebie. Wszelkie przesłuchania przeniesiono na jutro, bo dzisiaj nie byłam w stanie czegokolwiek powiedzieć. Brazylijczyk zabrał mnie do domu i zaprowadził do sypialni. Pomógł mi wziąć szybki prysznic i przebrał w czyste ubranie. Następnie posadził na łóżku i mocno objął, wcześniej jeszcze zadzwonił do trenera i wyjaśnił co się stało i dostał 3 dni wolnego z tego co usłyszałam. Siedzieliśmy tak w ciszy, wiem, że nie będzie na mnie naciskać, ale wiem też chce wiedzieć co się stało. Postanowiłam mu się zwierzyć i zrzucić ten ciężar z siebie.
- W wieku 16 lat poznałam Luisa na imprezie... - chwile odczekałam i poczułam jak mięśnie Brazylijczyka napinają się i jego uścisk staje się mocniejszy, ale nie przeszkadzało mi to. Opowiedziałam mu wszytko od początku do końca. - ... bałam się strasznie, nawet nie wiesz jak. Po tych dwóch latach wszystko wróciło. Ja się boję.
- Cii nie musisz nic więcej mówić. Jestem przy tobie i nikt więcej ci nie będzie grozić. - jego słowa podziałały na mnie jak lek. Dzięki niemu czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że mnie kochał taką jaka jestem, ale było mi głupio, że musiałam go okłamywać. 
- Neymar przepraszam
- Za co ?
- Za to, że ci nie powiedziałam wcześniej. Bałam się, że mnie zostawisz. Widziałam jaki byłeś szczęśliwy jak Luis wrócił, myślałam, że jakoś to przetrwam, ale nie sądziłam, że on znowu będzie chciał mnie wykorzystać.
- Ani mi się wasz mnie za to przepraszać. To nie twoja wina, nie możesz się obwiniać. Kocham Cię. - pocałował mnie lekko w czoło i schował swoją twarz w moich włosach. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się lekko zdezorientowana nie wiedziałam co się dzieje, ale zaraz wszystko do mnie dotarło co się stało. Usiadłam wyprostowana i zobaczyłam, że jestem sama w sypialni strasznie się przestraszyłam. Zeszłam z łóżka i wyszłam z sypialni, zobaczyłam, że na dole w salonie pali się światło więc zeszłam. W salonie siedział Brazylijczyk i robił coś na telefonie kiedy mnie usłyszał od razu się zerwał i podszedł do mnie. 
- Która jest godzina ? - zapytałam 
- 20 wyspałaś się ? 
- Tak, dziękuje - odwróciłam się i poszłam do kuchni, nalałam sobie soku i zaraz wróciłam do Brazylijczyka. - Czemu tutaj tak siedzisz ? - usiedliśmy razem na kanapie, a Brazylijczyk objął mnie ramieniem.
- Musiałem trochę pomyśleć, ale spokojnie nie zostawię cię, bo bardzo Cię kocham i uważam, że to nie twoja wina co się wydarzyło kilka lat temu. Diego będzie u Rafy do jutra, ale jeśli chcesz to mogę zadzwonić żeby został na dłużej.
- Nie nie trzeba. Nic mi nie będzie lepiej żeby był tu w domu z nami. Dziękuje za wszystko - wtuliłam się w jego ciepły tors. Siedzieliśmy tak w ciszy, która w ogóle nie była krępująca, nasze dusze rozmawiały ze sobą. Codziennie dziękowałam Bogu za taką osobę jak Neymar za to, że jest ze mną i się o mnie troszczy nie zawsze jest między nami kolorowo, ale zawsze możemy na siebie liczyć. Dziękowałam też za cudownego syna który z dnia na dzień rósł i się rozwijał. Wniósł tyle miłości i szczęścia do naszego związku, byłam mu za to bardzo wdzięczna. Jego uśmiech był lekiem na wszystkie zmartwienia. Zawsze przy Diego się uspokajam i uświadamiam sobie co tak na prawdę jest najważniejsze w życiu : Miłość i wspólny szacunek. Pieniądze i sława to nie wszystko, fakt dają one szczęście, ale tylko na chwile nawet nie zauważymy kiedy zostaniemy sami bez nikogo przy boku. A ja ? Mam najcudowniejszego narzeczonego i syna na świecie nic więcej do szczęścia nie potrzebuje.
- Kochanie ty płaczesz ? - zapytał zaniepokojony Brazylijczyk 
- Tak, ale tym razem to łzy szczęścia, jestem tak szczęśliwa mając ciebie i Diego, że nawet sobie nie wyobrażasz.
- Kochanie ja tak samo. - podniósł mój podbródek i lekko musnął moje usta, kiedy zobaczył, że go nie odpycham pogłębił pocałunek i trwał on o wiele dłużej niż ten pierwszy. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spojrzeliśmy sobie w oczy i się uśmiechnęliśmy nic nie mówiąc, bo słowa nie wyrażą tego co wtedy czuliśmy. Ney włączył telewizję i zaczęliśmy oglądać jakieś wiadomości. Nagle pojawił się reportaż o Luisie, że został skazany za usiłowanie gwałtu na kobietach w młodym wieku. Pokazany był nasz dom i to jak wyprowadzają Luisa od nas, na szczęście nie było mnie widać. Jezu to było straszne. Brazylijczyk kiedy to zobaczył od razu przełączył na inny kanał, na którym leciał jakiś film. Oglądaliśmy wtuleni w siebie i znowu nawet nie wiem kiedy usnęłam. 




Kilka miesięcy później 

Właśnie razem z Diego spacerujemy po uliczkach Barcelony mamy październik już niedługo święta. No dobra jeszcze trochę jest czasu, ale nie ważne. Neymar dzisiaj wraca z meczu wyjazdowego, który zresztą wygrali. Od tamtego incydentu minęło sporo czasu i dzięki Neymarowi, Diego i wszystkich przyjaciół udało mi się szybko o tym zapomnieć i wrócić do normalności. Te miesiące były na prawdę cudowne Ney cały czas się mną opiekował i naszym synkiem też. Za kilka dni Diego kończy rok jak ten czas szybko leci ? Niesamowite nie dawno jeszcze taki malutki noworodek, a teraz już biega i zaczyna mówić po swojemu oczywiście, ale jak się denerwuje jak go nie słuchamy haha cudowny widok. Jutro razem z Neymarem obchodzimy 2 rocznicę naszego związku tak to już dwa lata z tym wariatem. Jestem ciekawa czy ta małpa pamięta mam nadzieję, że tak. Coraz częściej w naszym domu pojawia się temat naszego ślubu. Ney chce wziąć ślub w czerwcu kiedy będzie miał wolne, w sumie mi to nie przeszkadza tylko, że chce on je tutaj w Barcelonie, a tak na prawdę nikogo z mojej rodziny tu nie ma, a nie każdy miał by jak tu przylecieć. Chociaż z rodzicami już prawie rok nie rozmawiam od tamtego incydentu kiedy przyjechali i się mnie wyrzekli. Ney nakłaniał mnie żebym z nimi porozmawiała, ale ja nie chciałam i dalej nie chcę. Postanowiłam, że na weselę zaproszę tylko najbliższą rodzinę około 20 osób jakoś transport im załatwimy, a reszta to będą nasi znajomi i rodzina Neya, którą bardzo kocham zżyłam się z nimi. Od kilku dni mieszkają z nami Gil i Alvaro w sumie to sama nie wiem czemu, ale nie przeszkadza mi to. No dobra może trochę, bo nie mam już takiej prywatności w domu jak miałam wcześniej, ale nie będę narzekać. Oo zapomniałabym Carol razem z Davim mieszkają już w Barcelonie i są prawie codziennie u nas. Ney jest z tego powodu bardzo szczęśliwy ja także, bo jak widzę jak bawi się z dzieciakami to aż mi serce skacze z radości. Dobra koniec tych opowieści. Jest godzina 13 zaraz będzie mój narzeczony, dlatego zabieram Diego z placu zabaw i wracamy do domu.
- Diego idziemy - próbuję go złapać, ale jak zwykle mi ucieka i tak tracimy jakieś 20 minut na ganianiu się po parku, w końcu udaje mi się go złapać - Synku, tata wraca nie chcesz do taty ?
- Tak tak - mały już chętniej wraca do domu, jak tylko usłyszy słowo tata. Około 14 wróciłam do domu więc postanowiłam, że zrobię obiad powitalny. Diego bawi się w salonie, a ja zabrałam się za gotowanie. 


Ney pov's

Właśnie razem z chłopakami siedzimy w samolocie i zaraz mamy lądować na El Prat w Barcelonie. Stęskniłem się za swoją małą rodzinką chociaż nie było mnie tylko dwa dni to i tak tęsknie. Tak samo jak za Davim dzięki Bogu już mieszka w Barcelonie i mogę widywać go częściej niż wcześniej. Ostatnie kilka miesięcy było dla nas trudne Is zanim się pozbierała to trochę minęło, ale dzięki temu nasze relacje się poprawiły i jesteśmy ze sobą bardziej zżyci wiele to dało mi do myślenia i wiem, że już ze ślubem nie chce czekać. Z zamyśleń wyrwał mnie Dani
- Ej stary o czym tak myślisz ? - zapytał uśmiechnięty jak zwykle
- O wszystkim a co ? 
- Nic, ale od kilku minut coś do ciebie mówię, a ty mnie w ogóle nie słuchasz 
- Sorki dobra mów teraz 
- No więc pytałem kiedy wyjdziemy na jakąś imprezę ? Od jakiegoś czasu w ogóle nigdzie nie wychodzisz wiecznie siedzisz w domu. Stary masz dopiero 24 lata.
- Narzeczoną i dwójkę dzieci więc to samo mówi za siebie, ale masz rację mam chęć na jakąś imprezę. Trzeba coś wymyślić, ale muszę też z Is porozmawiać
- Zawsze tylko Is i Is stary daj na luz wiem, że to poważne, ale o starych kumplach nie zapominaj 
- Dobra dobra coś wymyślimy i zabalujemy skoro już tak chcesz, a kiedy w ogóle ?
- Jak najszybciej. Yeah impreza się szykuje  - zaczął skakać po samolocie i się cieszyć jak nienormalny, na szczęście zaraz pilot ogłosił, żeby zapiąć pasy, bo lądujemy. W sumie Dani ma rację już od jakiegoś czasu nigdzie nie wychodziłem cały czas siedzę w domu, a o kumplach zapomniałem muszę to naprawić. Tylko nie wiem jak na to Is zareaguje wiem, że ona wolałaby siedzieć w domu, ale jesteśmy młodzi musimy się wyszaleć oj będzie kłótnia. Około 16 byliśmy już w Barcelonie, autokar zawiózł nas pod Esportivo gdzie na parkingu stały nasze samochody, wziąłem walizkę, spakowałem do bagażnika jeszcze z wszystkimi się pożegnałem i ruszyłem do domu. Droga zajęłam mi jakieś 30 minut więc nie dużo. Zaparkowałem w garażu, wziąłem walizkę i wszedłem do domu od razu poczułem cudowny zapach obiadu jak tylko znalazłem się w salonie szybko przybiegł do mnie Diego i wskoczył mi na ręce.
- Cześć mały co tam ? - przytuliłem go mocno do siebie
- Dobze 
- To dobrze, gdzie mama ? - pokazał paluszkiem na kuchnie, odstawiłem go na ziemię i udałem się do kuchni gdzie zastałem swoją narzeczoną gotująca obiad. Stała akurat tyłem do wejścia, podszedłem po cichu i objąłem ją w talii lekko podskoczyła, ale kiedy się odwróciła miała na twarzy duży uśmiech - Cześć kochanie - pocałowałem ją namiętnie i długo, brakowało mi tego przez dwa dni
- Hej misiek, zaraz będzie obiad, jak tam podróż ? - odszedłem od niej, kierując się do lodówki po wodę, a ona wróciła do tego co robiła
- A dobrze, chociaż nudna, jak zwykle, a jak ci minęły te dwa dni ? - usiadłem za blatem i przyglądałem jak się zgrabnie porusza po kuchni
- Hmm nic ciekawego się nie wydarzyło, chodziłam na spacery z Diego, Davim i Carol
- A co tam u nich ?
- Dobrze, Carol zapraszała nas do siebie w weekend 
- Okej wybierzemy się, a właśnie kochanie jak bardzo mnie kochasz ? - musiałem zapytać ją o tą imprezę, bo już się na nią napaliłem 
- Co chcesz ? 
- Kochasz mnie ?
- Oj oj Ney tak kocham, a teraz mów o co chodzi. - wzięła talerze i zaczęła ustawiać na stole, a ja za nią chodziłem krok w krok śmieszne to wyglądało, ale nie ważne 
- No wiesz, rozmawiałem z Danim... - nie zdążyłem skończyć, a już mi przerwała 
- Kiedy ta impreza ? - zdziwiłem się, że wiedziała o co chodzi 
- Skąd wiesz o co mi chodzi ?
- Oj misiek Dani mi się kojarzy tylko z imprezami więc pewnie i tym razem się nie mylę
- No w sumie tak, powiedział, że zaniedbuję kolegów i że cały czas siedzę w domu, więc chcemy gdzieś wyjść
- No on ma rację, dużo czasu spędzamy czasu razem. Tu się z nim zgodzę, no dobrze jak chcesz to idź zresztą nie wiem po co mnie pytasz skoro to twoje życie misiek. 
- Nie będziesz zła ? - siedzieliśmy już przy stole i zajadaliśmy posiłek przygotowany przez moją narzeczoną
- Nie nie będę, jak ty pójdziesz na imprezę z kolegami to ja spotkam się z Rafą, Agnes i Carol posiedzimy sobie i pogadamy
- Nawet nie wiesz jak cię kocham - byłem strasznie szczęśliwy, że nie będzie zła,a ja będę mógł zaszaleć z chłopakami 
- Ale jeden warunek.
- Jaki ?
- Masz się nie napić tak że trzeba będzie cie wprowadzać, bo jeśli taki będziesz to śpisz w samochodzie, uprzedzam
- Samochód może być wygodny, ale nie tak jak nasze łóżko i jeszcze z boku ty. Dobra jakoś dam radę. - skończyliśmy obiad i razem posprzątaliśmy. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy Tv było około 19 Diego cały czas się bawił zabawkami ten dzieciak nigdy nie siedzi bezczynnie nie wiem w kogo to się udało. Około 20 położyłem małego spać i wróciłem do swojej narzeczonej, objąłem ją ramieniem i wtuliłem twarz w jej szyję, później zacząłem ją całować, moja ręka powędrowała pod jej bluzkę, zauważyłem, że się nie opiera więc dalej ciągnąłem swoje słodkie tortury. Podniosłem ją i posadziłem sobie na kolanach, jej usta odnalazły moje i opadły na nie. Zaczęliśmy się namiętnie całować.
- Sypialnia - cichutko szepnęła
- Już - odpowiedziałem po czym ją podniosłem i nie przestając się całować zaniosłem do naszej sypialni, delikatnie położyłem ją na łóżku i pozbyłem się jej bluzki później swojej i tak po chwili nie mieliśmy już nic na sobie. Po woli pieściłem jej ciało, a z jej ust co jakiś czas wydobywał się cichy jęk rozkoszy. I tak o to przywitałem się z narzeczoną po podróży, było cudownie jak zawsze. Kiedy byliśmy już wykończeni i spoceni wzięliśmy szybki prysznic oczywiście razem i około 23 poszliśmy spać. 








Dzisiaj kończymy tak, że nie wiecie co się wydarzy w następnym rozdziale czy będzie jakiś zwrot akcji czy dalej płynnie będzie leciało życie naszych bohaterów. To okażę się już w następnym rozdziale, który pojawi się może w święta nie wiem. Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i dziękuje za wszystkie komentarze, które dają dużo radości i chęci do pisania <3 <3 
30 komentarzy = 36 rozdział 


środa, 16 marca 2016


Rozdział 34


*

Nie wiem jak miałam się zachować, ale miałam nadzieję, że Agnes jakoś się z tego wyplącze.
- Wy się znacie ? - odezwał się zdezorientowany Brazylijczyk
- Eee.. no tak, spotkaliśmy się kiedyś na jakimś obozie muzyczny. - próbowała coś skleić Agnes, mam nadzieję, że Ney nie będzie wypytywać, a Luis tylko przytaknie.
- Tak dawno temu, pamiętam. Jak tam leci ? - odezwał się tym razem Luis
- W porządku, dzięki - Agnes spojrzała na mnie z litością w oczach, byłam strasznie zła i zażenowana, że muszę okłamywać Neya i jeszcze wciągam w to moją przyjaciółkę. Trochę pogadaliśmy i poszliśmy dalej, coś zjeść. Minęłam Agnes i podziękowałam jej za wszystko, uśmiechnęła się i poszła do domu. Poszliśmy do restauracji na obrzeżach miasta, bo Ney chciał jakieś spokojne miejsce. Zajęliśmy stolik i czekaliśmy aż kelner do nas podejdzie.
- A ty kochanie nie byłaś na tym obozie ? - tym razem pytanie było skierowane do mnie
-Nie, bo ja nie przepadam za obozami. - szybko odpowiedziałam
- A no tak, no dobrze, to Luis opowiadaj co tam u ciebie ? Masz może kogoś ?
- Wszystko w porządku. A co do dziewczyny to miałem, ale uciekła ode mnie bez żadnego słowa. Nie wiem gdzie teraz jest, ale już się z tym pogodziłem - spojrzałam na niego, piorunując go wzrokiem. Jak on mógł ?
- Może nie chciała z tobą być, a bała się ci tego powiedzieć ? - palnęłam bez namysłu
- Czemu miałaby się mnie bać ? Nie jestem straszny
- Tak na pewno - odpowiedziałam lekko ściszonym głosem
- Is nie znasz Luisa. Może ta dziewczyna nie była ciebie po prostu warta ? - jak to powiedział, to serce mi pękło, nie wiedział, że mówi o mnie. Nie wytrzymałam, wzięłam Diego i szybko wyszłam z restauracji, nie dałam rady tam zostać dłużej. Ney wybiegł za mną, ale nie zdążył mnie złapać, bo wsiadłam do taksówki. Pojechałam do Agnes na początku nie wiedziałam gdzie mam jechać, ale jedynym wyjściem jest Agnes, bo jako jedyna zna moją przeszłość. Kiedy byłam pod jej domem wysiadłam i ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzył mi Jota.
- Hej Is, wchodź proszę - odsunął się żebym mogła przejść
- Przepraszam, że przeszkadzam, jest może Agnes ?
- Tak nie dawno wróciła, chodź do salonu zaraz zejdzie do ciebie, poszła położyć Sophie
- Ok dziękuje
- Napijesz się czegoś ?
- Nie dziękuje, nie chcę robić kłopotu - postawiłam Diego na ziemi, a ten od razu zaczął bawić się z Jotą. Po chwili na dole znalazła się Agnes. Od razu do mnie podeszła i usiadła na kanapie obok.
- Kochanie zostawisz nas same ? - zapytała
- Tak pewnie, to ja idę do Gila i tak miałem już wychodzić. Do zobaczenia Is - pożegnał się z nami i już go nie było.
- To mów jak on się tu znalazł ? - od razu zapytała, wzięłam Diego na kolana i zaczęłam wszystko mówić od początku do końca. - Uuu no to mamy problem, ale wiesz, że lepiej będzie jeśli powiesz o tym Neymarowi sama prawda ?
- No tak, ale się boję, że mnie zostawi. Nie chcę wracać do tego co było kiedyś. Byłam młoda i głupia żałuję tego cholernie, ale czasu nie cofnę.
- No nic nie zrobisz, ale wątpię, że Ney cię zostawi on na prawdę cię kocha. Zresztą jesteście zaręczeni, a mówiłaś że Carol też za nim nie przepada także możecie jakoś połączyć siły
- Nie nie chcę mieszać w to nikogo innego. To ja za nim latałam i to mnie wykorzystywał na każdym kroku, że mi się to podobało. Jakim cudem mogłam być taka głupia ?
- Miałaś 16 lat, zainteresował się tobą starszy chłopak, przystojny trochę i straciłaś głowę. Skąd mogłaś wiedzieć, że on każdą tak traktował i że będzie cię szantażować ?
- No nie mogła, ale mogłam słuchać rodziców i nie byłoby problemów. Boże przecież jakbym wtedy mnie nie uderzył z całej siły w brzuch miałabym dzisiaj dziecko kilku letnie. - jak to sobie przypomniałam zaczęłam od razu płakać. Tak to prawda byłam w ciąży, ale poroniłam i to przez Luisa, bo jak tylko się dowiedział zaczął mnie bić. Nawet moi rodzice nie wiedzieli. Kiedy wylądowałam w szpitalu dopiero wtedy zobaczyli, że coś jest nie tak. Miałam straszne problemy, ale oni mi mówili żebym zostawiła Luisa, że on nie jest dla mnie, ale ja nie słuchałam. Miałam wtedy 16 lat i byłam szaleńczo w nim zakochana. Do ukończenia liceum byłam szantażowana przez niego i nie mogłam nic nikomu więcej powiedzieć. Rodzice byli na policji nawet ale ja się wszystkiego wyparłam, wykorzystywał mnie cały czas, a ja nie mogłam nic na to poradzić, bo kiedy próbowałam uciekać bił mnie. Dopiero jak skończyłam szkołę, udało mi się uciec, ale nie sądziłam, że on teraz mnie znajdzie i że będzie na dodatek kuzynem mojego narzeczonego. A co jeśli on znowu będzie chciał mnie skrzywdzić ? Drugiego razu nie wytrzymam to nie na moje nerwy. Cały czas próbował mój telefon wibrował, był to Ney, ale nie chciałam z nim rozmawiać. Postanowiłam, że wrócę do domu wieczorem , chciałam mu wszystko powiedzieć, ale strasznie się bałam, że mi nie uwierzy i mnie zostawi. Około 20 postanowiłam wrócić do domu, kiedy weszłam do środka Ney razem z Luisem siedzieli w salonie i rozmawiali kiedy Neymar mnie zobaczył od razu wstał i podbiegł do mnie. Mocno mnie przytulił.
- Kochanie gdzie ty byłaś ? Wiesz jak się martwiłem ? - mówił zaniepokojony
- Przepraszam. Nie chcę dzisiaj rozmawiać. Zajmiesz się Diego ?
- Tak nie ma problemu, ale co się stało ?
- Nie ważne - oddałam mu małego i poszłam na górę, ukradkiem zerknęłam Luisa jak się szyderczo uśmiecha w moim kierunku, nienawidziłam go za to. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku, nie mogłam zasnąć. Nawet nie chciałam, bo bałam się że w każdej chwili może mi się coś stać. Leżałam tak chyba z godzinę kiedy dołączył do mnie Brazylijczyk, rozebrał się, miał na sobie tylko bokserki i położył się obok mnie obejmując mnie ramieniem.
- Isi co się dzieje ? 
- Nic 
- Isi mów mi i to już. Widzę, że cię coś gryzie. Czy chodzi o Luisa ? - i wtedy moje serce zaczęło szybciej bić.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale nie lubię go i tyle.
- Ale dlaczego ? To jest mój kuzyn. 
- Wiem  i dlatego nie chcę z tobą o tym rozmawiać. - odwróciłam się do niego plecami, pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie mogłam mu o tym powiedzieć, ale wiedziałam, że nie będę miała wyjścia i wkrótce wszystko wyjdzie na jaw. Ney nie odzywał się do mnie już więcej. Około 2 zasnęłam.


*


Obudził mnie powiew świeżego powietrza, otworzyłam oczy i ujrzałam, że balkon jest otwarty. Podniosłam się na zegarku widniała 8 godzina. Czułam, że jestem strasznie zmęczona, postawiłam nogi na zimną podłogę i moje ciało przebiegły ciarki. Podeszłam do drzwi i ujrzałam Brazylijczyka opartego o barierkę. Nie mogłam do niego podejść wiedziałam że cierpi i to przeze mnie. Wycofałam się, poszłam do łazienki, odświeżyłam się trochę, nałożyłam czyste ubranie i poszłam do pokoju Diego. Nie spał, więc ubrałam go i zeszłam razem z nim na dół. W kuchni siedział Luis i jadł śniadanie. 
- Dzień dobry księżniczko - odezwał się śmiejąc się
- Spieprzaj kretynie - odgryzłam się
- Nie przy dziecku takie słowa. Wiedziałem, że nie jesteś dla mojego kuzyna. Zobacz jak cierpi przez ciebie, a najlepsze jest to, że nic na to nie poradzisz, bo o niczym mu nie powiesz. 
- Skąd ta pewność ? Myślisz, że teraz tutaj będziesz mnie zastraszać ? To co było to minęło i się nigdy więcej nie powtórzy. Czasem myślisz o tym, że zabiłeś swoje dziecko ? Że skrzywdziłeś wiele kobiet ? - wykrzyczałam prosto mu w twarz
- Nie krzycz, i tak będę cię zastraszać, zobaczysz jeszcze cię zniszczę za to, że uciekłaś. Nie pozbierasz się tym razem, a na pewno nie u boku swojego narzeczonego. 
- Pierdol się - wzięłam Diego i chciałam wyjść z kuchni, kiedy złapał mnie za łokieć i mocno szarpną, mało co nie wylądowałam na ziemi. Diego się przestraszył i zaczął płakać. 
- Nigdy tak do mnie nie mów - puścił mnie i wyszedł z kuchni jakby nigdy nic, wzięłam małego na ręce i zaczęłam uspokajać. Wtedy w kuchni pojawił się Ney
- Co się stało ? - zapytał zmartwiony 
- Luis go przestraszył - mały się już trochę uspokoił więc posadziłam go na krzesełku i dałam śniadanie. Wtedy zajęłam się robieniem śniadania sobie. - Chcesz coś jeść ? - zapytałam Brazylijczyka
- W sumie czemu nie - kiedy robiłam kanapki, poczułam jak silne ramiona oplatają mnie w talii - Powiedz mi co się dzieje, całą noc płakałaś, a ja nie wiem czemu.
- Neymar przestań, twoje kanapki - postawiłam talerz na stole i zaczęłam jeść. Brazylijczyk znowu się nie odzywał. Sprzątnęłam po śniadaniu i postawiłam małego na ziemi od razu pobiegł do swoich zabawek. Była 10 Neymar poszedł szykować się na trening. Bałam się zostać sama z Luisem, ale bardziej bałam się żeby Diego z nami został więc udało mi się namówić Neymara żeby wziął go ze sobą. Około 10 :30 siedziałam w salonie, a z góry zszedł Luis. Byliśmy tylko we dwójkę. Podszedł i usiadł obok mnie.
- I co ? teraz nie podskoczysz ? - zapytał chamsko
- Zostaw mnie, bo zadzwonię na policję - odsunęłam się kiedy zaczął się do mnie zbliżać
- O nie nie - złapał mnie za rękę i przewrócił tak, że leżał na mnie, nie mogłam się ruszyć był za ciężki. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy - Teraz sobie przypomnisz jak było 2 lata temu i co straciłaś. - zaczął mnie dotykać, jego ręka znalazła się pod moją bluzką, próbowałam się wyrwać. Zaczęłam krzyczeć, ale wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy, bo byliśmy sami. Po chwili moja bluzka leżała na podłodze. Próbowałam go z siebie zrzucić, ale na nic moje starania się nie zdały. Krzyczałam coraz głośniej przez łzy nic nie widziałam.  Bałam się strasznie, że znowu wszystko mi się przypomni i te straszne czasy powrócą strasznie tego nie chciałam. Jego ręce jeździły po moim ciele. Wędrowały ku dołowi. Zaczął rozpinać mi spodenki, które miałam na sobie. Cały czas miał szyderczy uśmiech na twarzy mu się to podobało, uwielbiał krzywdzić bezbronne dziewczyny, a później je szantażować i bić. Jak można być kimś takim ? Żebym posłuchała rodziców już dawno byłby za kratkami i siedział by tam kilkanaście lat, ale nie ja byłam głupia, bałam się. Zanim rozpiął mi spodenki, zdjął  z siebie koszulkę. Był ohydny nie mogłam na niego patrzeć. Wtedy do domu ktoś wszedł nie widziałam kto, ale usłyszałam.....








No moi drodzy na dzisiaj tyle. Trochę krótki, ale ważne, że w ogóle jest. Przepraszam wszystkich za niego  nie jest on taki jak bym chciała żeby był. Do następnego :* 
27 komentarzy = 35 rozdział 

sobota, 12 marca 2016



Rozdział 33




Stanęłam w progu i nie do końca wiedziałam jak się zachować. Obok mojego ukochanego siedział bardzo dobrze znany mi 23-latek o ciemnej karnacji. Wszystkie wspomnienia sprzed dwóch roku wróciły, wywołując mieszane dla mnie uczucia. Na nasz widok mężczyźni szybko wstali. Carol od razu podbiegła do niespodziewanego gościa i rzuciła mu się na szyje
-Luis co za niespodzianka! Tyle lat, co tam u Ciebie?- zapytała radośnie. Widać było, że miała z nim bardzo dobry kontakt, ale jak to możliwe? Skąd oni się wszyscy znają?
-W porządku. Przyjechałem tu na miesiąc, pozwiedzać. To jest od 2 lat moje stałe zajęcie- uśmiechnął się a jego wzrok skierował się...na moją osobę.
-To jest moja narzeczona, Isabel- pochwalił się Neymar obejmując mnie ramieniem. Luis podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Spojrzałam  na niego dziwnie, ale ostatecznie podałam mu dłoń
-Isabel- przedstawiłam się, aby na jaw nie wyszła nasza znajomość
-Luis- uśmiechnął się łobuzersko czym lekko mnie zdenerwował.
-A kim jest ten mały mężczyzna?- ukucnął ku Diego a mały zawstydził się i podbiegł do Neymara.
-Nie wstydź się przywitaj się z wujkiem- zwrócił się do małego biorąc go na ręce a ja aż otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Wujek?- zapytałam dziwnym tonem, po którym wszystkie oczy były zwrócone na mnie
-Luis to mój kuzyn. Będzie tu mieszkał przez tydzień. Taka mała niespodzianka - Neymar uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Stałam w zamyśleniu i nie mogłam się ocknąć. Wszystko mi się w tej chwili pomieszało. Nie wiedziałam co mam myśleć. Luisa znałam bardzo dobrze...chyba nawet zbyt dobrze.
-Is- szturchnął mnie lekko Neymar
-Tak ? - zapytałam speszona tym, że widział moje rozkojarzenie. Nie chciałam by dowiedział się o mojej przeszłości z którą Luis był także przez jakiś czas związany.
-Pytałem, czy zamawiamy coś do jedzenia? - spojrzał na mnie podejrzanym wzrokiem
-Dobry pomysł. Pójdę zamówić pizze- rzuciłam krótko i uciekłam do kuchni. Tam oparłam się o blat, aby nie stracić przytomności. Byłam zdenerwowana i nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić. Nagle usłyszałam jak ktoś wszedł do kuchni. Szybko się odwróciłam i wyprostowałam. To był Neymar. Stał przez chwile po czym nieśmiało podszedł i objął mnie delikatnie w talii.
-Źle się czujesz? Wszystko w porządku ? - zapytał troskliwie a mi zrobiło się głupio, że jest coś, co przed nim ukrywam.
- Tak, przepraszam jestem trochę zmęczona jedynie - powiedziałam i pocałowałam go subtelnie w usta. On tylko zagryzł wargę i powoli opuścił kuchnie co nieraz na mnie spoglądając. Zadzwoniłam do pizzerii i zamówiłam dwie hawajskie. Gdy zebrałam się na odwagę, wróciłam do salonu. Tam zastałam śmiejące się towarzystwo. Luis trzymał na kolanach Diego. Zagotowałam się na ten widok trochę. Jak on mógł w takiej sytuacji zachowywać się normalnie? Trzymać mojego syna i żartować z moim ukochanym? Mi niestety nie było wcale do śmiechu. Przez cały wieczór siedziałam obok Neymara i próbowałam nie zwracać uwagi na Luisa, którego obecność nie była mi w tamtej chwili na rękę. Gdy nadeszła 21 zabrałam Diego na górę i położyłam  spać. Carol razem ze mną poszła położyć Daviego. Uwielbiałam patrzeć na te dwa skarby. Ich widok zawsze dawał mi tyle radości. Diego kochałam nad życie, a Davi mimo, że nie był moim synem, tak właśnie go traktowałam. Zeszłyśmy na dół i jeszcze chwile posiedzieliśmy.
-Ja już lecę do spania. Mam na jutro plany. Miłych snów wszystkim życzę - powiedziała Carol po czym zniknęła na schodach. Neymar bardzo dobrze dogadywał się z Luisem, co w sumie denerwowało mnie najbardziej. Nie chciałam by Luis się wygadał, aby przypadkiem nie wróciły mu wyrzuty sumienia czy coś.
-Kochanie ja chyba też powoli będę iść spać, mam jutro rano trening. Pomóc Ci jeszcze posprzątać?- zapytał bawiąc się moimi włosami.
-Nie trzeba, poradzę sobie. Dobrze idź - odpowiedziałam i czule go pocałowałam. Gdy Neymar nas opuścił w salonie zostałam sama z Luisem. Nic nie mówiąc zebrałam większość talerzy i poszłam do kuchni aby go już nie oglądać. Niestety on przyszedł za mną niosąc kolejne dwa talerze.
-Co za zbieg okoliczności, co?- zapytał siadając na krześle.
Odkręciłam się w jego stronę jeszcze bardziej zdenerwowana niż wcześniej
-Zbieg okoliczności? Czemu nie powiedziałeś, że Neymar to twoja rodzina ?- zapytałam nieco impulsywnie. Później trochę ściszyłam ton, aby nikt nas nie usłyszał
-Może dlatego, że nie wyrywam lasek na znanego kuzyna?- odpowiedział retorycznie a ja aż pękałam ze zdenerwowania. Odsunęłam krzesło i usiadłam naprzeciwko niego
-To co się miedzy nami wydarzyło ma też tam pozostać, rozumiesz? To był jeden wielki błąd, że się spotykaliśmy. Nie mówiłam nic Neymarowi o tobie, bo uważam, że to nawet nie powinno się zdarzyć. - wbiłam swój palec w tors chłopaka. Ten od razu się zaśmiał
-Zawsze tak robiłaś jak byłaś na mnie zdenerwowana- przypomniał mi a ja zabrałam palec i wbiłam w niego przeszywające spojrzenie, aby mi odpowiedział.
-Jasne. To był błąd ? Przyznaj, że ci się podobało. W sumie to był mój błąd, ale lubię się dobrze zabawić sama o tym wiesz, a ja wiem, że ty też to lubisz.  Dopiero co odbudowujemy kontakt. Nie mam zamiaru się z nikim kłócić, a na pewno nie z kuzynem, który ma kupę hajsu i jest znany. Jeszcze taki głupi nie jestem. - byłam strasznie zła za to co usłyszałam. Luis znał mnie tylko z zewnątrz nigdy nie obchodziło go co czuję ani co myślę. Bawił się mną jak zabawką, a ja mu na to pozwalałam, bo był przystojny i jako jedyny zwrócił na mnie uwagę. Wtedy myślałam, że to super, ale bardzo się pomyliłam. Kiedy chciałam przestać spełniać jego zachcianki szantażował mnie tym, że powie moim rodzicom o tym jak go zaspokajałam i jaka byłam na prawdę. Aż w końcu uciekłam, to właśnie było w wakacje kiedy tu przyleciałam i chciałam zacząć życie na nowo. Nie sądziłam, że go jeszcze zobaczę, a na pewno nie tego, że będzie on kuzynem mojego narzeczonego. To dla mnie za wiele, ale nie mogę powiedzieć tego Neymarowi, bo poczuje do mnie obrzydzenie i mnie zostawi, a tego nie chcę, bo kocham go nad życie. 
-I dobrze- rzuciłam szybko po czym poszłam na górę, zupełnie zapominając o zmyciu naczyń. W łazience wzięłam szybki prysznic i przebrałam się do spania. Zajrzałam jeszcze do Diego i Daviego po czym  delikatnie otwierałam drzwi od sypialni mojej i Neymara, aby go nie zbudzić. Po cichutku położyłam się obok niego, tuląc jego umięśniona klatkę piersiową. W jego ramionach czułam się tak bardzo bezpiecznie, że zasypiałam niemal błyskawicznie. Wiedziałam, że tu jest moje miejsce, ale martwiłam się, że przez Luisa to się może zmienić. Próbowałam zasnąć jak najszybciej.






Następnego dnia rano wstałam pierwsza, zeszłam z łóżka, odświeżyłam się i zeszłam na dół zrobić śniadanie. Miałam na sobie piżamę zapomniałam, że jest Luis. Kiedy weszłam do salonu siedział na kanapie i jadł płatki. Jak mnie zobaczył od razu wstał.

- O proszę księżniczka wstała. - zamruczał i dziwnie zaczął ruszać brwiami
- Wal się - przeszłam obok i poszłam do kuchni, zrobić coś do jedzenia
- Grzeczniej kochaniutka, chyba nie chcesz żeby twój kochaś dowiedział się jakie cudowne życie prowadziłaś przed tym jak się poznaliście co nie ? 
- Grozisz mi ? 
- Tylko informuję, zrób mi kawę - jego prośba mnie zwaliła z nóg 
- Ty chyba sobie żartujesz ? Myślisz, że teraz będziesz mnie szantażować jak kiedyś ? To się grubo mylisz. Nie jestem taka jak byłam kiedyś i uwierz mi, że jeśli zadrzesz ze mną to na prawdę źle się dla ciebie skończy. I teraz to była groźba - przeszłam obok i wyszłam z kuchni zostawiając wszystko na szafce co wyjęłam z lodówki. Poszłam na górę do Diego, zajrzałam do pokoju już nie spał tak samo jak Davi. Weszłam do środka i wzięłam go na ręce do nas dołączył Davi i za chwilę pojawiła się Carol.
- Hej jak spałaś ? - zapytałam przyjaźnie 
- Hej a dobrze, macie bardzo wygodne łóżka - zaśmiała się, wzięłyśmy swoje dzieci i poszłyśmy do łazienki umyć im zęby. Postanowiłam, że trochę wypytam Carol o Luisa.
- Carol mam pytanie
- No dawaj śmiało
- Jak dobrze znasz Luisa ? 
- Hmm dość dobrze, kiedyś często tu bywał, ale wyjechał i straciliśmy z nim kontakt. Bardzo go lubiłam, ale jakoś taki dziwny się zrobił wiele o nim słyszałam, że wiecznie miał jakieś problemy i wykorzystywał dziewczyny, ale jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Lubię go, ale jako kolegę tylko. A co ?
- Nie nic tak pytam tylko. Nie jestem do niego jakoś przekonana 
- Spokojnie będzie tu tylko tydzień i pewnie znowu zniknie - zaśmiała się i zabrała Daviego żeby go ubrać. Poczułam się trochę lepiej wiedząc, że nie tylko ja go nie lubię.  Wzięłam Diego i również poszłam go ubrać. Potem razem z Brazylijką i chłopcami zeszłyśmy na dół. Tam w kuchni siedział Ney i jadł śniadanie, a Luis dalej siedział w salonie. Diego od razu podbiegł do Neya i chciał wejść mu na kolana, Brazylijczyk mu trochę pomógł. 
- Hej misiek - przywitałam się z nim szybkim buziakiem w usta
- No hej co tam ?
- W porządku, masz na 11 tak ? 
- Tak 
- Okej czyli obiad na 15 mniej więcej ?
- A może wyszlibyśmy razem z Luisem gdzieś na miasto ? Co ty na to ? 
- No zobaczymy, zbieraj się - wzięłam od niego Diego i posadziłam małego na swoim krzesełku i dałam mu śniadanie. Później sama zajęłam swoje miejsce i zaczęłam jeść. Razem z Carol posprzątałyśmy po śniadaniu. Niestety dzisiaj Carol już wyjeżdża do Brazylii razem z Davim, bo chce wszystko załatwić żeby jak najszybciej przeprowadzić się do nowego domu tutaj w Barcelonie. Po śniadaniu razem z Diego zawiozłam Carol i Daviego na lotnisko wcześniej oczywiście pożegnali się z Neymarem i Luisem. Davi chyba za nim też nie przepadał, ale nie wnikałam już. Około 13 byliśmy na lotnisku tam pożegnałam się z nimi. Davi pomachał nam na do widzenia i zaraz zniknęli mi z zasięgu oczu. Strasznie nie chciałam wracać do domu, bo wiedziałam kto tam jest. No nic wsiadłam do samochodu wcześniej przypięłam w foteliku Diego i ruszyliśmy do domu. W domu byłam przed 14 więc do powrotu Neya trochę jeszcze czasu. Postawiłam małego na ziemię i poszliśmy do domu. Zastałam Luisa jak oglądał telewizję.
- Ty się kiedyś ruszysz ? Cały dzień siedzisz przed tym telewizorem - powiedziałam chamsko
- A co ? Przeszkadzam ci ? Może chcesz mi potowarzyszyć jak kiedy ?
- Odwal się i się czymś zajmij, najlepiej będzie jak się spakujesz i więcej tu nie wrócisz
- Chciałabyś słoneczko - aż w środku mi się zagotowało, tak go nienawidziłam. Tamte życie chciałam zostawić daleko za sobą, ale ono wraca i nie daje mi spokoju. Dlaczego ? Czy nie mogę żyć w spokojnym związku z mężczyzną mojego życia i naszym synem ? Nie oczywiście, że nie. Wyszłam na taras zabierając małego żeby nie podchodził do Luisa. Mały się bawił piłką, a ja siedziałam na leżaku ze słuchawkami w uszach wtedy nagle poczułam jak ktoś mnie dotyka od tyłu. Przestraszyłam się, że to Luis i odskoczyłam jak poparzona.
- Kochanie wszystko w porządku ? - zapytał przerażony Neymar 
- Jezu to ty. Możesz mnie tak więcej nie straszyć ? - powiedziałam głośno
- Dobrze, przepraszam, ale nigdy tak nie reagowałaś. Co się z tobą dzieje ? 
- Nic. - nie chciałam go okłamywać, ale tym bardziej nie mogłam mu powiedzieć prawdy, nie teraz nie byłam gotowa. Było mi z tym bardzo źle. Wstałam i zostawiłam Brazylijczyka na tarasie razem z Diego. Wzięłam coś do picia i wróciłam do nic. - Przepraszam po prostu ostatnio jestem trochę zmęczona, ale się nie przejmuj wszystko jest w porządku - dotknęłam policzka Brazylijczyka i się uśmiechnęłam, odwzajemnił mój uśmiech i schował twarz w mojej dłoni
- To dobrze, bo się martwię o ciebie. Wiesz ?
- Wiem i dziękuje za to. - Usiadłam na jego kolanach i się w niego wtuliłam wtedy na taras wyszedł Luis
- Nie przeszkadzam ? - chciałam odpowiedzieć, że przeszkadza, ale Neymar mnie wyprzedził
- Nie spoko, siadaj z nami - aż mi się rzygać chciało, znałam Luisa jaki był na prawdę, a przy Neymarze udawał takiego świętego. Pfff. Nie schodziłam z kolan Brazylijczyka, a ten rozmawiał cały czas z Luisem. Kiedy Diego do nas podszedł, podziękowałam w duchu, że to zrobił, bo tylko tak mogłam wymigać się od siedzenia z nimi. Wzięłam Diego za rękę i weszliśmy do domu. Tam dałam pić małemu i kiedy stałam w kuchni do domu weszli Ney z Luisem. - Kochanie idziemy na miasto, chodź z nami.
- Po co ? - zapytałam niechętnie
- Coś zjeść i Luis chce trochę pozwiedzać. No weź chodź - zrobił te swoje maślane oczka i nie mogłam mu odmówić chodź bardzo chciałam.
- No dobrze - wzięłam torebkę i telefon, Neymar wziął Diego na ręce i razem wyszliśmy. Na początku jak zawsze skierowaliśmy się do parku. Tam na moje nieszczęście spotkaliśmy Agnes z córeczką i Jotą. Kiedy Ney ich zobaczył od razu do nich podszedł. Ja poszłam za nim, bałam się żeby Agnes niczego nie wygadała. 
- Cześć wam - przywitał się Ney 
- Cześć - odpowiedziała Agnes - Luis ? Co ty tu robisz ? - zapytała bardzo zdziwiona i od razu przeniosła wzrok na mnie, ale kiedy zobaczyła moją minę od razu ugryzła się w język, ale było już za późno. I co teraz ? 






Witajcie po dość długiej przerwie jak na mnie. Wracam do was z rozdziałem, który pomogła mi napisać moja kochana Wercia <3 Dziękuje ci za to, bo bez ciebie nie pojawił by się ten rozdział. Jestem ci strasznie wdzięczna za to. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale miejmy nadzieję, że szybko. Pozdrawiam was wszystkich gorąco buziaki <3 :* ;* 
26 komentarzy = 34 rozdział