niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział VII

- Więc, Pani Mink myślę, że nadaje się Pani do tej pracy, jednakże chciałbym się upewnić i zatrudnię Panią na okres próbny 2 miesięcy, ten czas będzie oczywiście wynagrodzony połową zarobków jakie będzie Pani zarabiać, jeśli Panią przyjmiemy na stałe. Praca ta polegać będzie na załatwianiu spraw dotyczących naszej drużyny, więc nie będzie to praca siedząca. Musi Pani zapoznać się z wszystkimi osobami tutaj pracującymi jak i samymi piłkarzami. Po naszym ośrodku oprowadzi Panią nasza obecna sekretarka Eliza. Myślę, że to wszystko. Czy chciałaby Pani o coś jeszcze zapytać ? 
- Hmm myślę, że wszystko już wiem, a od kiedy mogę zacząć ? 
- Od teraz Pani Mink - uśmiechnął się i wstał 
- No cóż to zaczynajmy- wstałam razem z nim uścisnęliśmy sobie dłonie i wyszliśmy, na korytarzu czekała już na mnie bodajże Eliza
- Witaj jestem Eliza, będę twoją dzisiejszą przewodniczką, jeśli będziesz miała jakieś pytania, śmiało możesz mnie pytać we wszystkim Ci pomogę -  uśmiechnęła się miło i ruszyłyśmy. Obeszłyśmy cały ośrodek od góry do dołu już mniej więcej się orientowałam przynajmniej mam taką nadzieję. Poznałam wszystkich pracowników wydawali się bardzo mili. Nadszedł czas na piłkarzy. Szłyśmy w stronę tunelu. 
- Więc tak, znasz już pracowników, a teraz czas na tych którzy są najbardziej wymagający, jak widziałam Neymara już znasz także łatwo pójdzie. Długo się znacie ? - zapytała, prowadząc mnie na murawę 
- Z Neymarem około miesiąca, jestem jego sąsiadką, niedawno się przeprowadziłam tutaj 
- A skąd jesteś ? Bo masz taki śmieszny akcent. Hiszpanką nie jesteś ?
- Nie, od 3 roku życia mieszkam w Polsce, ale postanowiłam sobie życie ułożyć w Hiszpanii 
- Ooo to bardzo fajnie, oczywiście życzę ci powodzenia, no to do dzieła - podeszła do trenera i zaczęła z nim rozmawiać, ja stałam z tyłu i się im przyglądałam zaraz oboje na mnie spojrzeli 
- Podejdź Is do nas - zawołała mnie Eliza
- Witam nazywam się Luis Enrique, ale myślę, że mnie kojarzysz - podał mi rękę 
- Dzień dobry, oczywiście, że Pana kojarzę. Ja się nazywam Isabel Mink - odwzajemniłam jego uścisk 
- No dobrze to czas żebyś poznała trochę nasze dzieci - zaśmiał się i gwizdnął a jak na zawołanie w szeregu ustawili się wszyscy piłkarze. - Dzieciaki przedstawiam wam naszą nową sekretarkę, jeśli można tak to nazwać Isabel Mink, stan cywilny z tego co wiem zajęta, więc grzecznie proszę
- Witajcie :) - uśmiechnęłam się i machnęłam ręką i wtedy wszyscy na raz zaczęli się ze mną witać - my się już trochę znamy 
- Tak ? A to jeszcze lepiej :) A ten stan cywilny to strzelałem tylko przepraszam i jeszcze proszę mów mi Luis, nie lubię jak ktoś do mnie mówi na Pan - uśmiechnął się do mnie trener 
- Oczywiście, a do mnie proszę mówić Is i dobrze strzeliłeś jestem zajęta - uśmiechnęłam się i musiałam wracać z Elizą, bo chciała pokazać mi moje stanowisko pracy 
- Do zobaczenia - krzyknęli wszyscy piłkarze i wrócili do treningu, widziałam jak Ney się cały czas na mnie patrzył taki uśmiechnięty. No ale koniec wracam do pracy. Razem z Elizą siedzę przy wejściu do ośrodka, ja zajmuję się sprawami, w których trzeba dużo biegać po Ciutat Esportiva i załatwiać nawet mi się to podoba. Jest godzina 14 piłkarze skończyli trening, a ja pracuję do 16 dzisiaj. A od jutra mam na 9 do 17 i tak codziennie od Poniedziałku do Soboty, a w Niedziele od 10-13. Myślę, że mi pasuje taki grafik. Każdy piłkarz, który wychodził żegnał się ze mną całusem w policzek, bardzo to miłe na końcu szedł Ney. Zatrzymał się przy moim biurku.
- Więc to jest ta niespodzianka ? - uniósł tak śmiesznie brew jak to mówił 
- Tak :) Podoba ci się ? - zapytałam nie pewnie 
- Pewnie, że tak, będę miał swoją dziewczynę na oku - zaśmiał się 
- Chyba raczej ja swojego chłopaka na oku, a ty nie powinieneś do domu wracać ? 
- No może i powinienem, o której kończysz ? 
- O 16 
- Przyjadę po ciebie - powiedział i podszedł do mnie od tyłu 
- No skoro nalegasz - uśmiechnęłam się i poczułam jak mnie obejmuje, przekręcił moje krzesło i czule pocałował 
- Do zobaczenia - wyprostował się i wyszedł
- Paa - zdążyłam tylko krzyknąć i już go nie było. Elizy akurat nie było koło mnie może to i dobrze. Zajęłam się swoją pracą i nie wiem nawet kiedy wybiła 16. 
- No na dzisiaj to wszystko widzimy się jutro - powiedziała Eliza 
- Tak , do zobaczenia - wzięłam swoją torebkę i wyszłam na parkingu czekało na mnie czerwone Ferrari, a o maskę opierał się Ney
- Witaj piękna :) I jak pierwszy dzień w pracy ? - przywitał się całując mnie w policzek podszedł to moich drzwi i mi otworzył po czym obszedł samochód i usiadł za kierownicą 
- W porządku, bardzo mili ludzie tu pracują, nie mogę się doczekać, aż dostanę stałą  umowę o pracę 
- To dobrze , a umowę dostaniesz na pewno - uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy. Nie bardzo się jeszcze orientowałam w Barcelonie, ale wiedziałam, że nie wracamy do domu. Po jakiś 30 minutach zatrzymaliśmy się przy dużej restauracji ,, Amor " . Ney wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. 
- Chyba to nie mój dom, co tu robimy ? - zapytałam kiedy zamykał samochód. 
- No nie , przyjechaliśmy uczcić twój pierwszy dzień w pracy - objął mnie w talii i ruszyliśmy do środka. Restauracja była na prawdę elegancka i duża. Ludzi było dość sporo, ale my nie szliśmy na salę w holu skręciliśmy w prawo i weszliśmy do małej salki gdzie były kanapy i jeden stół, sala była oddzielona od sali głównej szklanymi ścianami z długimi i ciemnymi firanami. 
- Pomyślałem, że przyda nam się trochę prywatności - powiedział to i usiedliśmy na kanapach , zaraz pojawił się kelner z Menu 
- Czy chcą państwo coś do picia ? 
- Co chcesz kochanie ? - zapytał mnie Ney
- Ja poproszę wodę z cytryną - odpowiedziałam 
- W takim razie dwa razy wodę z cytryną poproszę - powiedział i zaraz kelner zniknął za drzwiami 
- Dziękuje, że mnie tu zabrałeś jest przepięknie - nachyliłam się i dałam mu buziaka w usta
- Dla ciebie wszystko, co byś chciała zjeść ?  
- Zdam się na ciebie - i tak o to spędziliśmy cudowny wieczór , zjedliśmy pyszne risotto z grzybami, a na deser mus z owoców. Około godziny 18 wyszliśmy i Ney odwiózł mnie do domu. Nie został u mnie, bo dzisiaj był ostatni dzień jak jego rodzice byli w Barcelonie i chciał z nimi spędzić czas. Chciał, żebym jechała z nim, ale byłam bardzo zmęczona i postanowiłam zostac w domu. 



Miesiąc później : 

Jest Poniedziałek, godzina 8 rano a ja właśnie zaczynam pracę. Dobrze dogaduję się z wszystkimi pracownikami bardzo mi się tutaj podoba. Z Neyem układa mi się bardzo dobrze, jak to w związku są małe sprzeczki, ale na krótko. Z Agnes nie rozmawiałam odkąd się wyprowadziła. Czasami Ney mi opowiada co u nich słychać, bo często rozmawia z Jotą i to tyle. Dzisiaj jest mecz także mam podwójnie więcej pracy w załatwianiu formalności związanych z meczem. Około godziny 15 do ośrodka zaczynają przyjeżdżać piłkarze. Jest i mój Neymar 
- Hej skarbie - podchodzi do mnie i daje mi buziaka w usta
- Hej. Jak tam samopoczucie ? 
- Hmm nawet dobre, a teraz kiedy zobaczyłem ciebie jeszcze lepsze - uśmiechnął się 
- Nie słodź, dobra idź musisz się rozgrzać 
- A przyjdziesz na stadion ? Oglądać mnie ?
- Nie wiem, ale chyba tak jak się wyrobię - nie byłam pewna, bo pracę kończyłam o 18 kiedy są mecze , a dzisiaj mecz zaczynał się o 18:15, a musiałam jeszcze skoczyć do domu 
- Mam nadzieję, że się wyrobisz - pocałował mnie jeszcze raz i poszedł razem z kolegami do trenera. 
Wybiła godzina 18, więc czas się zbierać, zadzwoniła jeszcze do Neya i życzyłam mu powodzenia. Miałam zamiar jeszcze zadzwonić dzisiaj do mojej siostry i wszystko jej opowiedzieć co się u mnie działo. Dawno nie rozmawiałyśmy. Moi rodzice już wiedzieli o mnie i Ney z wiadomości niestety. Oczywiście było trochę sprzeciwu, ale po tym jak do nich zadzwoniłam to się trochę uspokoili i życzyli mi szczęścia. W końcu wiedzieli, że ich córka jest szczęśliwa około 18.10 byłam w domu, i już wiedziałam, że się spóźnię na mecz, ale miałam plan, że chociaż na drugą połowę zdążę. Weszłam do domu wzięłam szybki prysznic i się ubrałam w koszulkę, którą dostałam od Brazylijczyka z numerem 11. Powiedział, że innej mam nie zakładać. No więc zakładam ja na każdy mecz. Kiedy miałam już wychodzić zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam ciekawa kto o tej porze się do mnie dobija. Poszłam otworzyć, a w progu ujrzałam ....



Witajcie moi kochani. Kogo ujrzała Is ? Kto to może być ? 
Jeśli tu jesteście zostawiajcie po sobie ślad w postaci komentarza jest to dla mnie bardzo ważne, niedługo święta, dlatego postaram dodawać częściej rozdziały. Pozdrawiam i do następnego :**** 

5 komentarzy:

  1. Mysle ze spotkala Agnes :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Nie słodź"~ten tekst mnie zawsze rozwala <3 Czekam niecierpliwie na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział, ciekawi mnie kogo zobaczyła ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku zakochałam się w tym blogu, naprawdę. Na razie kończe czytać , żeby ogarnąć rozdział u mnie, ale jeszcze przed snem mam zamiar przeczytać wszystko :* miłego wieczoru! <3

    OdpowiedzUsuń